EPILOG

663 62 25
                                    

Stał w sypialni, zapinając kolejne guziki koszuli. Poczuł się trochę tak, jakby znowu zakładał swoje mroczne, hogwardzkie szaty, jednak dzisiaj, jego koszula była biała, a okazja o wiele wystawniejsza, niż prowadzenie lekcji. Sięgnął po marynarkę zostawioną na krześle przez Hermionę.

Wentylacja w łazience przestała szumieć. Podłoga w korytarzu zaskrzypiała. Usłyszał jak wchodzi do sypialni. Stanęła w drzwiach:

— Jak wyglądam? — spytała z przyzwyczajenia. Jej uśmiech zbladł, gdy zdała sobie sprawę, co właśnie powiedziała.

Ale Severus nie był ani trochę urażony. Podszedł do niej i objął w tali. Powoli przesuwał dłońmi w górę, badając śliski materiał sukienki. Miała mocno wycięty dekolt i szerokie rękawy.

— Pięknie — mruknął, docierając do twarzy. Musnął jej linię żuchwy, usta, lepkie od pomadki. Nos. Przymknęła oczy, gdy przesunął palcami po linii brwi. Zatrzymać rękę na jej policzku. Przytuliła się do jego dłoni, by po chwili wyciągnąć swoją i wykonać bliźniaczy gest. Zadrżał, czując zimno jej palców. Stali tak bezruchu, aż w końcu, w obydwu rozkwitła ta sama ochota. Hermiona lekko przechyliła głowę. Severus przybliżył jej twarz do swojej.

...all I want is

And all I need is,

To find somebody, 

  I'll find somebody,

Like you... 

BlindnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz