Sterta naczyń i pustych opakowań z resztkami jedzenia walały się na stole w kuchni i szafkach. To była wyżerka życia, ale wielka uczta oznaczała też wiele sprzątania. W podzięce za wcale nie wymuszoną gościnę, zgłosiłem się na ochotnika do zmywania naczyń i liczyłem, że Soonyoung pójdzie w moje ślady i do mnie dołączy, ale mój przyjaciel wolał przeznaczyć ten czas na leżenie na kanapie, mamrocząc co chwila pod nosem, że się przeżarł. Kyungmi położyła się spać, a ja, posiadając jeszcze jakąkolwiek godność w porównaniu z Soonyoungiem, nie chciałem, by rano obudziła się, widząc ten syf, jaki zostawiliśmy w kuchni.
— Mógłbyś chociaż pomóc mi wycierać naczynia — westchnąłem, zgarniając to worka na śmieci niedojedzone resztki.
Soonyoung mruknął coś w odpowiedzi, przesuwając palcem po ekranie swojego telefonu. Pokręciłem więc jedynie głową, zgarniając ze stołu kolejną stertę, by wpakować ją całą do kosza. W końcu mogłem zawiązać mocno foliowy worek i odstawić go na bok. Wytarłem dłonie o podkoszulek, przeciągając się z westchnieniem, kiedy nagle usłyszałem ciche parsknięcie dobiegające ze strony kanapy.
— Ha! — Soonyoung dźwignął się prędko do siadu, wciąż wpatrzony w ekran swojego telefonu.
Musiałem przyznać, że zaintrygował mnie ten uśmieszek na jego twarzy. Raczej nie ekscytowałby się z powodu przejścia trudnego poziomu w grze, musiało chodzić o coś zupełnie innego. Zbliżyłem się więc do niego, unosząc pytająco brew, na co zablokował wymownie telefon.
— Właśnie zdobyłem niesamowicie istotną informację — oznajmił, przeczesując do tyłu włosy. Jego kosmyki pozostały w górze, gdyż nie były już takie puszyste i świeże, ale postanowiłem nie niszczyć jego chwili.
— Dowiedziałeś się czegoś w sprawie Puzzel? — spytałem jasnym głosem i z walącym sercem w piersi, które zaczęło wybijać dziki rytm. Aż podskoczyłem w miejscu, chcąc, by szybko to z siebie wydusił.
Soonyoung pokręcił przecząco głową, układając się na kanapie jak król. Oparł dłoń z telefonem na uniesionym kolanie, drugą ręką podpierając sobie głowę. Spojrzał na mnie, śmiejąc się cicho pod nosem, bardzo wymownie.
— Wziąłem do siebie twoją uwagę i sprawdziłem coś.
— Co takiego? Mów! — poleciłem, nie mogąc znieść tych tortur w postaci czekania. Zżerała mnie ciekawość, a ekscytacja sprawiała, że byłem dziwnie pobudzony mimo późnej godziny.
— Park Kyungmi — oznajmił, mówiąc leniwie każdą sylabę.
— Park Kyungmi? Co z nią? — zapytałem zaskoczony, czując jak nagły stres zaczyna ściskać mnie od środka. Soonyoung westchnął, przeglądając się w telefonie. Dopiero teraz musiał zorientować się, że jego włosy wyglądają jak dmuchawiec po wichurze, bo szybko wygładził je palcami.
— Sprawdziłem ją i wiesz, co? — spytał, unosząc brew. Pokręciłem przecząco głową, z trudem przełykając ślinę. — Nie ma chłopaka — oznajmił.
Westchnąłem ciężko, łapiąc się pod boki i aż nie mogłem powstrzymać się przed pokręceniem głową. Nie mogłem uwierzyć, że trzymał mnie w napięciu i niepewności tylko po to, by oznajmić mi, że wystalkował jej profil. Uniosłem palec, ale szkoda mi było na niego słów, więc od razu zacisnąłem dłoń w pięść.
— Wiem, wiem. Przeszedłem samego siebie — przyznał. — Z początku myślałem, że może łączy ją coś z tym jej partnerem, ale teraz nie mam wątpliwości, że z nikim się nie spotyka. Z chęcią wykorzystam tę informację.
Tak nagle poczułem dziwny zew. Obudziło się we mnie coś prymitywnego i dzikiego, sam nie potrafiłem tego określić ani nazwać. Wyciągnąłem przed siebie dłoń i chwyciłem przyjaciela za koszulę na piersi, unosząc go, aż jego plecy oderwały się od stosu poduszek. Potrząsnąłem nim ze zwierzęcym rykiem, opierając stopę na kanapie.
— Na co ci ta informacja, co?! I tak jutro zaczniesz oglądać się za inną! — rzuciłem gniewnie, szarpiąc nim na wszystkie strony.
— Odbiło ci? Trzeba było samemu to sprawdzić! Dlaczego się wściekasz? Wiedziałem, że wysyłanie cię na ring to nie był taki dobry pomysł... Tamta walka obudziła w tobie najgorsze instynkty! — jęknął, chwytając moje obydwa nadgarstki.
— I co jeszcze mi powiesz, hę? No dalej, wal śmiało. Myślisz, że mnie zranisz? — prychnąłem, siłując się z nim na kanapie.
Zaczęliśmy się przepychać, zrzucając przy tym poduszki i złożony koc, który do tej pory leżał pod jego nogami. Soonyoung ścisnął mnie udami w pasie, próbując przerzucić mnie na podłogę, odpychając moje ramiona.
— Dobrze, powiem ci! — wysapał pode mną, wiercąc się i wijąc. — Tak naprawdę podczas twojej walki kibicowałem Mrocznemu Wulkanowi!
— Nie... Nie powiedziałeś tego... Czy ty właśnie...? — urwałem, czując ogromny cios. To jednak nie jego pięść, a słowa znokautowały mnie boleśnie. Chwyciłem go mocno obydwoma dłońmi za koszulę na piersi i z wrzaskiem żalu zacząłem nim potrząsać, chcąc w ten sposób wyładować ogromny smutek. Ukłucie zdrady bolało i to cholernie. Nawet nie przypuszczałem, że mu jedyny przyjaciel okaże się moim największym rywalem i wrogiem.
![](https://img.wattpad.com/cover/292324633-288-k545605.jpg)