ROZDZIAŁ 10+1000 WYŚWIETLEŃ

21K 1.5K 412
                                    

Hej, Hej. Na początku chciałabym podziękować za miłe pomysły (było ich troche mało, ale trudno ^^). Jeśli chodzi o rozdział, jest to połączenie pomysłu @BlackAngel0723 i @TreoGoreKill. Zapraszam do czytania :3

Z.P.W Anastazie

Zaczęłam machać zegarkiem który tykał tak głośno, że ten dźwięk przechodził przez zatkane uszy Clocky. 

- Wyłącz ten zegarek! - krzykneła.

- Zakład to zakład - już tłumaczę o jaki zakład chodziło. Założyłam się z Clockwork że nie wejdę do ''nawiedzonego domu'' po północy. Dopowiedziała że odejdę od Jeff'a, a ona spełni każde moje życzenie. Wygrałam. Stawka była wysoka.

Ale wracając : machałam tym zegarkiem i wtedy przyszedł Jeff - Cześć?... Co robisz że Clocky zatyka... - i wtedy usłyszał tykanie. - Co wy tu? 

Odpowiedziałam tą historię  czarnowłosemu. Zaśmiał się i powiedział -  Dobra daj jej spokój, a ty Clockwork... -  zwrócił się do brązowłosej -... Nie zakładaj się z nikim bo cię to zgubi. - powiedział.

Zpiorunowała go wzrokiem. Zaśmiałam się i podeszłam do dziewczyny.

-A teraz moja nagroda-powiedziałam uradowana-w końcu wygrałam.-westchneła.

-Dobra, czego chcesz?

-Hmm..Trzeba się dobrze zastanowić. Taka okazja nie zdarza się często-mrugnełam do Clocky.-Wiesz, co? Zorganizujesz dla mnie i dla Jeff'a romantyczny wieczór. -spojrzała na mnie dużymi oczami, potem na chłopaka, także mocno zdziwionego. Zaśmiałam się. Ich miny były urocze. Podeszłam do Jeff'a. 

-Masz jakieś plany na wieczór?-zapytałam. On zaśmiał się.

-Teraz już mam.-wziął mnie za ręke i wyprowadził z budynku, zostawiając oszołomioną Clockwork samą.

Z.P.W Jeff'a

Szliśmy w milczeniu,trzymając się za ręce. Ana szła cicho, ze spuszczoną głową.

-Co się stało?-zapytałem cicho. Zatrzymała się i spojrzała na mnie smutno.

-Jeśli bym przegrała...-urwała i wzieła głęboki oddech-musiałabym od ciebie odejść.

Podeszłem do niej i przytuliłem. 

-Ale wygrałaś-szepnełem jej do ucha.-zaraz, zaraz. To my jesteśmy razem?-zapytałem rozbawiony. Białowłosa spojrzała na mnie zarumieniona. 

-A chciałbyś?

-Nawet nie wiesz jak.-wpiłem się w jej ciepłe usta.Po chwili odwzajemniła pocałunek.

-O której się widzimy?-zapytała odrywając się odemnie.

-Dwudziesta?-potakneła głową. 

Z.P.W Anastazie

Siedziałam w swoim pokoju, na łóżku. Czekałam na Clocky i wciąż wspominałam ten pocałunek.

-Schodzimy na ziemie, księżniczko-zawołała dziewczyna wchodząc. Była wyraźnie zirytowana-dobra, spotykacie się w parku, o dwudziestej, tak?-spojrzałam na nią zdziwiona.-no co? Ja dotrzymuje obietnic. A teraz cię uczeszemy.

-Co?-spytałam

-No przecież tak nie pójdziesz-wzieła grzebień-chodź tu. Nie pogryze cię.-wstałam i niepewnie do niej podeszłam. Po trzydziestu minutach byłam już gotowa. Kok w ''nieładzie'' doskonale pasował do czarnej, krótkiej sukienki. Ciemne cienie podkreślały oczy, szminka w kolorze ciemnej czerwieni, prawie bordowej wypełniała usta.

-Dziękuje-szepnełam.

-Nie ma za co.-powiedziała zadowolona szatynka.

Zdecydowanym krokiem wyszłam na spotkanie.  Szłam powoli, próbując się nie wywalić na zbyt wysokich, wiązanych butach. Chłopak był już na miejscu. Ubrany w swoją białą bluzę i te same czarne spodnie. Uśmiechnięta przytuliłam go od tyłu.

-Hej. -powiedziałam cicho, wtulając się w jego plecy.

-Cześć. -spojrzał na mnie-ślicznie wyglądasz.

Zarumieniłam się. Wziął mnie za rękę.

-Idziemy? -zapytał.

-Tak. Jestem ciekawa, co wymyśliła nasza Clockwork.

-Spodoba ci się. -zapewnił.

W środku parku, na drewnianym podeście stał stolik nakryty białym obrusem dla dwóch osób.

-O Boże -westchnełam zachwycona.

Czarnowłosy zaśmiał się.

-Pięknie, prawda? -przytaknęłam. Zajeliśmy miejsca. Jeff cały czas patrzył na mnie, co powodowało uciekanie mi widelcy z ręki i jego uroczy śmiech. W pewnej chwili chłopak spojrzał w dół i przez chwilę intensywnie nad czymś myślał.

-Coś się stało?-zapytałam.

On spojrzał na mnie, uśmiechnął się słabo i uklęknął przede mną. Zaczełam panikować w duchu. Boże, on mi się zaraz oświadczy.

-Boże!-krzyknełam. Spojrzał na mnie dziwnie. -Nie. Dobra, dobra. Przepraszam. Już dobrze.

Wracając: uklęknął na jedno kolano, spojrzał mi w oczy, potem w dół i....zawiązał mi buta.

-Rozwiązał ci się -uśmiechnął się, wstając z klęczek. A ja? Cóż, miałam ochotę go rozszarpać.

************************************
Heh, tego się chyba nikt nie spodziewał ^^ A tak z innej beczki: 1000 wyświetleń!! Mówiłam już, że jesteście kochani? :* Dziękuję bardzo *--*

Daj mi umrzećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz