#2

54.3K 3.9K 419
                                    

Z.P.W Anastazie
Wydawało mi się, że ktoś mnie śledzi, mimo tego nie oglądałam się. Może to był wytwór mojej chorej wyobraźni. Szłam do szkoły. Chore miejsce. Już w szatni głupota ludzka zaczeła mnie dołować. Zastałam moją przyjaciółkę na ziemi kopaną i bitą przez klasowe "lalunie".
-Ej, zostawcie ją. -krzyknełam.
-O, przyszłaś uratować swoją przyjaciółeczkę? Lepiej się odsuń, bo zajmiesz jej miejsce. -wnerwiłam się i to mocno. Więc zamiast rzucić jakąś ripostę, walnełam ją w twarz. Krew prysnęła z jej nosa. Wyzywała mnie od wariatek. Jej banda rzuciła się na mnie. Ja też dostałam w nos. Nie czułam bólu, tylko narastającą chęć zrobienia czegoś złego tym laluniom. Rozdzieliły nas nauczycielki. Po zawiadomieniu rodziców, puściły nas do domu. Znaczy sama sobie pozwoliłam iść do domu. Gdy szłam, na próżno próbowałam zatamować krew z nosa.
-Możesz mi wyjaśnić, co ty wyprawiasz? -usłyszałam głos matki.
-Nie chce mi się gadać. -weszłam na górę, do mojego pokoju. Zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Miałam wielkiego, fioletowego siniaka na policzku.
-No ładnie, ładnie. -usłyszałam nieznany mi głos, dochodzący ze strony okna. Odwróciłam się gwałtownie.
-K-kim ty?-jąkałam się.
-Jestem Jeff the Killer.
Z.P.W Jeff'a
Ta. Dziewczyna zaczyna się jąkać, wybałusza oczy. Typowe.
-Nie spodziewałem się że taka drobna dziewczynka może być zdolna do czegoś takiego. -uśmiechnąłem się do niej. Dotknęła siniaka i krwawiącego nosa.
-Broniłam jej. -powiedziała cicho. Zarumieniła się -a co cię to obchodzi?! -krzykneła.
-Ana? Anastazie? Z kim ty rozmawiasz? -ktoś wchodził na górę. Anastazie złapała mnie za kaptur, powaliła na ziemie i wepchnęła mnie pod łóżko. Dałem się wpakować pod łóżko dziewczynie. Jak ktoś się o tym dowie...
-Ana? Wszystko dobrze?
-Tak. Wszystko w jak najlepszym porządku. -jej matka wyszła z pokoju.
-Było blisko. Yym... Jeff? Możesz wyjść.
-Jakbym nie zauważył. -wygramoliłem się, otrzepałem spodnie. Anastazie spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem. Potem się zaśmiała.
-Przepraszam.-nadal się śmiała. Jej śmiech był taki piękny, melodyjny. Była słodka.
-Tak w ogóle jestem Anastazie, ale chyba to już słyszałeś.
-Ja chyba nie muszę się przedstawiać. -potem rozmawialiśmy. Długo. Wspaniale mi się z nią gadało. Poszła do łazienki, a ja walnąłem się na łóżku. Usnąłem zanim przyszła.
*****************************************
No i już drugi rozdział ^^ mam nadzieję że się podoba. Prosze o gwiazdki i komy.

Daj mi umrzećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz