*3*

410 48 29
                                    

***SYRIUSZ I REMUS***

Syriusz musiał się pospieszyć, tym razem nie zamierzał stracić okazji i mimo kategorycznego zakazu Jamesa, musiał choć przez chwilę porozmawiać z przystojnym chłopakiem. Dlatego też wybiegł z bufetu i pognał korytarzem, a później schodami do wyjścia, nie racząc nawet pana Dumbledore'a krótkim słowem pożegnania, ważniejszy był teraz chłopak, który już trzeci raz tego dnia planował uciec brunetowi. Szatyna zauważył stojącego przy jednym z betonowych murków prowadzących do firmy Jamesa. Rozmawiał z kimś przez telefon i szukał czegoś w torbie, której brunet nawet wcześniej nie widział, najwidoczniej nie zwrócił na nią uwagi. Na usta wkradł mu się uśmieszek, gdy Remus chyba przez przypadek, a może zwykłe przeczucie odwrócił się do niego i zamarł w pół kroku. Prawda była taka, że szatyn uciekł jak najszybciej z bufetu przez szarookiego, przy którym po sytuacjach przy taksówce i w windzie zwyczajnie nie mógł nie czuć większego zażenowania. Przerażony faktem, że Syriusz najprawdopodobniej w pełni celowo pobiegł za nim, modlił się wręcz w duchu, by zamówiona przed chwilą taksówka przyjechała jak najszybciej. Dodatkowo rozmawiając z dyspozytorem ogarnął, że nie zabrał z gabinetu papierów, które wieczorem, już w nowym mieszkaniu planował przejrzeć i poprawić błędy. Zdenerwowany zerwał kontakt wzrokowy, utrzymywany do tej pory z chłopakiem i ruszył przed siebie mając choć cień nadziei, że Syriusz przynajmniej dzisiaj mu odpuści. Nie wiedział jeszcze, że brunet należy do upartych osób i gdy tylko zauważył, że szatyn idzie przed siebie wznowił bieg, zaraz znajdując się za szatynem. Remus zarejestrował tylko cień, a gdy ogarnął co się stało, już był przy murku, oparty o niego plecami i drugi raz tego dnia zablokowany przez szerokie ramiona i umięśnione ręce Syriusza spoczywające po obu stronach jego głowy.

- To się robi już męczące. - odezwał się zirytowany Remus nie patrząc na bruneta tylko na parking, gdzie miała zaraz podjechać zamówiona taksówka.
- Zgadzam się. - odpowiedział Syriusz lustrując szatyna, który nawet nie chciał uraczyć go spojrzeniem. - Męczące jest ciągłe bieganie za tobą.
- Więc przestań. - Remus wręcz warknął, obdarzając szarookiego wzburzonym spojrzeniem. - Czego ode mnie chcesz?
- Dobrze wiesz czego. - skomentował brunet zabierając ręce z murku i chowając je do kieszeni, spojrzał głęboko w oczy szatynowi. - Wyjaśnień, co tak właściwie stało się dziś rano. Dosyć mam zabawy w kotka i myszkę, nawet jeśli myszka jest tak przystojna i intrygująca.
- I co mam ci odpowiedzieć? - Remus postanowił zignorować komentarz z porównaniem go do gryzonia. - Śpieszyłem się, ty mi chciałeś zabrać jedyny środek transportu, który tam znalazłem, a nie mogłem się spóźnić na to spotkanie. Skąd mogłem wiedzieć, że to z tobą ma ono być.
- A pocałunek to... - urwał Syriusz wyciągając z kieszeni telefon, który nagle zaczął wibrować, spojrzał na wyświetlacz, na którym wyświetlało się przychodzące połączenie od Rogacza. - Muszę odebrać.

Stwierdził brunet i nie spuszczając z szatyna wzroku przesunął po ekranie palcem, odbierając przychodzące połączenie. Był ciekawy czego to takiego mógłby chcieć od niego jego najlepszy przyjaciel, akurat w tym momencie.

- Czegoś zapomniałem? - Syriusz nawet nie starał się by jego głos brzmiał miło i łagodnie.
- Tak. - usłyszał w telefonie głos Jamesa. - O naszej umowie.
- Umowie? - Syriusz uniósł do góry brew, mimo, że Potter nie mógłby nawet tego zobaczyć. - Jakiej?
- O tej, w której główne, czyli wszystkie punkty dotyczą Remusa. - James podniósł głos. - A dokładniej trzymania łap od niego z daleka.
- Przecież trzymam je przy sobie. - zaśmiał się brunet i spojrzał jak Remus rozgląda się po parkingu. - Pamiętam o umowie doskonale.
- I ona niby nie dotyczy obłapiania Remusa przy murku zaraz przy wyjściu z firmy, hm? - zapytał Potter, a Syriusz zaśmiał się cicho zaraz rozglądając dookoła, James stał przy wejściu, razem z rozbawionym Carterem. - Jak teraz nie odpuścisz to skopię ci tyłek.
- A ja pomogę! - Syriusz usłyszał w głośniku głos Richarda. - Nie tylko ty masz ochotę na naszego Lupina.
- Carter ciebie też się to tyczy. - Syriusz jednak nie słyszał odpowiedzi Jamesa, już mordując wzrokiem Richarda, oj będzie musiał sobie z nim porozmawiać.
- Tylko żartowałem. - głos Richarda jednak uspokoił trochę bruneta, który znowu wrócił do obserwacji Remusa. - No chyba, że sam będzie chciał, raz już mi się prawie udało.
- Nie mam zamiaru tego słuchać. - Syriusz warknął do telefonu. - Umowa obowiązuje, ale nie zabrania dyskusji i zwykłych rozmów. A teraz muszę kończyć. Mam coś ważnego do załatwienia.

"Małe szanse..." ||WOLFSTAR||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz