Naruto pov.
Dziwiłem się dlaczego nie zauważyłem wszystkiego z góry Hokage. Przeniosłem się do domu tak jak planowałem po rozmowie z Kakashim. Jednak nie spodziewałem się, że zamiast paść na łóżko i iść spać będę musiał teraz rozmyślać nad drogą ucieczki z własnego mieszkania. Dodatkowo gdy poczułem zapach siarki i lawendy jednocześnie wiedziałem, że mam przerąbane.
Mianowicie zapach ten pochodził z moich własnej roboty bomb siarkowych, które blokowały przepływ chakry na tydzień. Zapach lawendy i siarki musiał ulotnić się z nich podczas ich spalania co znaczy że całe 300 bomb siarkowych aktywowało się przez kontakt z ogniem, który obecnie trawi mój dom. Natychmiastowo spróbowałem się przenieść do najbliższego, bezpiecznego znacznika jednak moje próby zeszły na marne. Resztkami chakry, która mi pozostała przed całkowitym zablokowaniem jej przepływu był jak najsilniejszy jej impuls w stronę Kakashiego. Mam nadzieję, że domyśli się o co chodzi.
Dym powstały przez ogień, a także związki chemiczne ulatniające się z kuchni oraz saloniku, w których trzymałem najwięcej bomb oraz innych chemikaliów zaczęły mnie dusić i osłabiać. Czujac się coraz słabiej, maksymalnie oddaliłem się od ognia i siadłem przy ścianie. Resztkami świadomości usłyszałem jak ktoś z zewnątrz krzyczy początek nazwy techniki ognia;- Katon!
W tym momencie pytanie dlaczego nie widziałem pożaru siedząc z Kakashim się wyjaśnił. Po prostu w momencie przenoszenia się z góry do domu ktoś podpalił go techniką na tyle silną, że ogień był w stanie zająć teren domu równy takiemu co kilkunasto minutowy pożar bardziej naturalny.
I tu zapadła ciemność.
Kakashi pov.
Po rozmowie z Naruto siedziałem jeszcze chwilę na górze Hokage podejmując, a bynajmniej próbując podjąć decyzję co zrobić teraz.
Postanowiłem udać się do Hokage, ale nie miałem w planach mówić mu o tym co usłyszałem czy zobaczyłem. Chciałem porozmawiać o przyszłości Naruto. Jednak rozmowa miała odbyć się tak jakbym nie odbył rozmowy z Naruto. Po za tym i tak musiałem udać się do Trzeciego po kolejna misję.
Z takimi myślami przeniosłem się przed budynek administracyjny w którym urzędował Hokage po czym skierowałem się pod jego drzwi. Zapukałem. Gdy usłyszałem słowo proszę, bez większego namysłu wszedłem do gabinetu.
Skinieniem głowy dałem znać, że chciałbym porozmawiać z Hokage sam na sam, a ten rozumiejąc moją prośbę wyprosił ANBU z pomieszczenia. Trzeci odezwał się pierwszy.- Witaj Kakashi. Jak mogę ci pomóc?
- Szanowny Hokage - skłoniłem głowę. - Zgłaszam się po następną misję na jutro, a także chciałbym porozmawiać na temat, który nurtuje mnie już od kilku dni. - przyznałem nie kłamiąc.
- Rozumiem. Jednak zanim przejdziemy do twojej misji porozmawiajmy o tym z czym jeszcze przyszedłeś.- Sprawa dotyczy Naruto. Chciałbym wiedzieć czy planuje Hokage posyłać go do Akademii. Wiem w prawdzie, że to dopiero za niecałe 2 lata jednak chciałbym znać Pana decyzję jak najszybciej.
- Rozumiem. Dobrze trafiłeś, ponieważ odzywałem dzisiaj na ten właśnie temat rozmowy. Ja oraz Rada postanowiliśmy, że...
W tym momencie zerwałem się z miejsca. Poczułem impuls chakry. Zdezorientowany Hokage przewał swoją wypowiedź i spojrzał na mnie przenikliwym spojrzeniem. Ja powiedziałem tylko jedno słowo po czym wybiegłem. Kątem oka zobaczyłem strach i zdezorientowanie na twarzy Hokage jadnak chwilę później usłyszałem jak on również podąża za mną w tym samym kierunku.
W kierunku domu Naruto.
Sarutobi pov.
Już miałem powiedzieć Kakashiemu co postanowiliśmy w związku z Naruto, jednak ten zerwał się z fotela na którym siedział. Natychmiast przerwałem moja wypowiedź.
Kakashi jednak spojrzał nad moja głową przez okno w stronę wioski.- Naruto.. - powiedział cicho i wybiegł z mojego gabinetu.
Przez chwilę siedziałem w szoku jednak zdając sobie sprawę, z tego co powiedział ruszyłem za nim w dobrze znanym mi kierunku.
Do domu Naruto.Kakashi pov.
Coś było nie tak. Bo po co Naruto miałby wysyłać do mnie impuls chakry. Słyszałem jak Trzeci za mną biegł. Zwolniłem na chwilę aby mógł mnie dogonić. Powiedziałem tylko szybko " Naruto jest w niebezpieczeństwie" i znów ile tylko sił pędziłem w stronę mieszkania, które zajmował Naruto.
Będąc już niedaleko bo tylko 2 ulice usłyszałem coś co mnie zmroziło. Śmiechy wielu ludzi. I dwa wyraźne głosy.
Jeden z nich krzyczał nazwę technik ognia, a drugi mówił tak jakby mówiąc do tłumu.- Pozbyliśmy się demona. Możemy żyć bezpiecznie. Jeśli Hokage nie mógł zapewnić nam bezpieczeństwa sami je sobie zapewniliśmy. Nie ma co płakać nad małym potworem. To jest nic w porównaniu z tym co spotka go w piekle za wszystkie krzywdy, które nam wyrządził.
Zamarłem. Starałem w miejscu i musiałem oprzeć się o ścianę aby nie upaść. Zaledwie kilka sekund później dołączył do mnie Hokage i również wysłuchał się w wywody mówcy i wiwaty tłumu.
Wezbrała we mnie złość. Gdybym mógł pozabijałbym ich wszystkich którzy tu są.
Staliśmy może pół minuty, jednak nasłuchaliśmy się już wystarczająco.
W momencie doskoczyłem do wielkiego mówcy unieruchamiając go w czasie gdy Trzeci nakładał barierę na pozostałych, aby ANBU mogło ich później aresztować.
Akcja przebiegła szybko i w tedy do mnie dotarło.Naruto musiał być w środku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I polsacik 🧡
🍜𝙼𝚘𝚔𝚒🍜
CZYTASZ
Dotrzeć Do Serca
FanfictionCo gdyby Kakashi spotkał kilku letniego Naruto i zabrał go do Ichiraku ramen? I co gdyby niedługo po tym Trzeci Hokage zaproponował mu zajęcie się pewnym chłopcem? A gdyby Itachi nie wymordował klanu tylko zrobiłby to ktoś inny? Gdyby tylko on i...