3.Nowy przyjaciel?

280 29 8
                                    

- Ty sobie jedz, a ja ci coś wytłumaczę, dobrze? - zacząłem się bać. Powiedziała to przez zaciśnięte zęby głosem nie przyjmującym sprzeciwu.

- Będzie wykład - powiedziałem w myślach.

- Oj będzie, będzie - dodał Kyuu, a po chwili w mojej głowie rozbrzmiał basowy śmiech.

___

Naruto pov

Przełknąłem ślinę. To mój koniec.
Kiedy Ayame już otwierała buzię żeby coś powiedzieć ktoś się odezwał.

- Może dajmy mu już spokój. Na pewno miał jakieś powody dla których nie przychodził - głos mojego wydawcy był głosem pana Kakashiego. - Po za tym wiadome jest, że teraz jest zmęczony i głodny więc niech spokojnie zje, a wytłumaczy się innym razem. - dodał i uśmiechnął się ciepło w moja stronę.
Odwzajemniłem ten gest dodając do tego wdzięczne spojrzenie w jego stronę.

- Niech wam już będzie. Tym razem ci podaruje Naruto, ale następnym razem nie będzie już tak miło. - Dodała groźnie.

Szybko zacząłem kiwać głową na znak zgody. Na moje zachowanie usłyszałem tylko trzy ciche śmiechy oraz jeden bardzo głośny dźwięk zawiedzenia w mojej głowie. No cóż. "Tym razem się że mnie nie ponabijasz"

- Niestety, ale jeszcze się doczekam.

Wróciłem do rzeczywistości i szybko dokończyłem mój ramen. Zaciekawiony ciszą rozejrzałem się po lokalu. Zobaczyłem zaciekawi one i zdziwione spojrzenia trzech osób, z czego jedna cicho się śmiała.
Ayame i staruszek Teuchi patrzyli na mnie z niedowierzaniem, a pan Kakashi robił to samo dodatkowo się śmiejąc.
Zapytałem co im się stało. Ayame pierwsza oprzytomniała i mi odpowiedziała.

- Żartujesz sobie!! Najpierw spokojnie jesz ramen. Później się zawieszają i patrzysz pusto przed siebie, a w następnym momencie zaczynasz pożerać biedną zupę jak gdybyś nigdy nic nie jadł!! - Jej krzyk był makabryczne głośny, a to i tak mało powiedziane.

- Hahaha. Myślałem, że nic ciekawego się już dzisiaj nie wydarzy kiedy odpuściła ci przedtem, ale teraz okazuje się, że... że... że dostaniesz ochrzan za dziwne jedzenie ramen. - Usłyszałem donośny krzyko-śmiech mojego wielkiego przyjaciele w głowie. - Hahahaha Hahahaha

Tym razem nie wchodziłem do "pokoju" Kuramy więc nie zawiesiłam się i wszystko dokładnie słyszałem. Od lamentów Ayame przez cichy bełkot staruszka po coraz głośniejszy śmiech pana Kakashiego.

~time skip~

Kiedy po paru miskach ramenu i kilku godzinach siedzenia w zamkniętym dla innych ichiraku Ramen razem z Ayame, staruszkiem Teuchim oraz panem Kakashim, zacząłem być zmęczony przez co ziewałem co pare chwil. Zajęci rozmową dorośli nie zauważyli mojego wyłączenia się z rozmowy. Może po za panem Kakashim, który przerwał nagle rozmowę z innymi i zwrócił się do mnie ;

- Naruto, jesteś śpiący. Może odprowadzę cię do domu? - Zaproponował. - Jest już prawie całkiem ciemno, więc możesz się zgubić - tu się cicho zaśmiał.

Pokiwałem głową na znak zgody, ziewnąłem po czym wstałem i wyszłem z lokalu. Chwilę później wyszedł również pan Kakashi, uśmiechną się do mnie i zapytał w którą stronę idziemy. Przez chwilę nie wiedziałem o ci mu chodzi, ale zaraz przypomniałem sobie, że on tego nie wie. Zacząłem kierować się powoli do mojego domu, a szarowłosy szedł za mną.

Kakashi pov

Kiedy Naruto zgodził się na to żebym go odprowadził i wyszedł z baru, szybko zapłaciłem za swój oraz jego dzisiejszy posiłek, po czym dołożyłem jeszcze trochę aby pokryć sumą dług Naruto. Poprosiłem także aby nic mu nie mówili, że to ja zapłaciłem i poszedłem do chłopca.
Gdy zapytałem w którą stronę idziemy jego mina była bezcenna. W prawdzie wiedziałem gdzie mieszka, ale bałem się, że jeśli od tak odprowadzę go do domu nie pytając go o to gdzie mieszka pomyśli, że chcę go skrzywdzić co byłoby całkowitym kłamstwem. Chciałem się nim opiekować, ale Rada się na to nie zgadzała. Choć Trzeci próbował niech nie mógł zrobić z Radą.
Z zamyślenia wyrwał mnie cichy szloch. Gdy zorientowałem się, że to Naruto pod wpływem pozostałych jeszcze na ulicach wioski ludzi, którzy cicho szeptali wyzwiska w jego stronę. Słowa typu "demon" czy też "morderca" to norma. Wyglądało na to, że chłopak się do tego przyzwyczaił co było niepokojące, ponieważ miał dopiero 5 lat. Jednak kiedy usłyszał od jednego z mieszkańców "powinieneś zginąć demonie, nikt cię tu nie chce, najlepiej by było gdybyś jeszcze dziś się zabił". To pełne jadu zdanie go złamało. Łzy lały się strumieniami po bladych policzkach.

Nagle Naruto zaczął biec w nieznaną mi uliczkę. Od razu po biegłem za nim jednak nie mogłem go znaleźć. Zdecydowałem się zaryzykować i przeniosłem się kilka metrów od jego czarny za pomocą techniki z ANBU. To gdzie się znalazłem mnie oszołomiło. Byłem na głowie czwartego Hokage.
Od miejsca w którym zgubiłem Naruto do miejsca w którym się znajdowałem było co najmniej 15 min szaleńczego biegu. A zważając na jego obrażenia mimo niesamowitej regeneracji nie byłby w stanie z ciągu KILKU MINUT dotrzeć aż tutaj. W początkowej ciszy po dłuższym wysłuchaniu można było usłyszeć szloch i zadanie, które mogło niejednego kto wiedział zabić. To co usłyszałem mnie zamroczyło. Naruto w trakcie szloch powiedział coś czego nigdy bym się nie spodziewał. Wiedziałem o tym tylko ja, Rada, Trzeci Hokage i chrzestni Naruto czyli dwójka Sanninów, Jiraya i Tsunade.
Jeśli ja nic nie powiedziałem, Trzeci też, Rada by tego nie zrobiła, a ostatniej dwójki nie widziano w wiosce od ataku Kyuubiego.

Chwila...

To nie możliwe. Czyżby to Kyuubi...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

𝙽𝚘 𝚌𝚣𝚎𝚜́𝚌́

𝙹𝚊𝚔 𝚓𝚊𝚔𝚒𝚎𝚜́ 𝚋𝚕𝚎̨𝚍𝚢 𝚜𝚊̃ 𝚝𝚘 𝚙𝚒𝚜𝚣𝚌𝚒𝚎

🍜𝙼𝚘𝚔𝚒🍜

Dotrzeć Do SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz