5 lat od ataku Kyuubiego
Pięcioletni blondyn przechodząc się ulicami Konohy. Przyzwyczaił się już do tego, że dorośli traktują do jak potwora, którym go nazywają oraz do tego, że wmawiali swoim dzieciom aby się z nim nie zadawali. Dlatego też miły mimo wszystko dla wszystkich dzieciak zawsze był samotny. Mimo młodego wieku mieszkał sam. Staruszek, bo tak nazywał Trzeciego Hokage, co miesiąc dawał mu odpowiednią ilość pieniędzy, która powinna wystarczać na wszystkie miesięczne wydatki. Właśnie. Powinna. Nie wystarcza, ponieważ pracownicy sklepów zawyżają dla niego ceny nawet czterokrotnie. To po pierwsze
Po drugie, okradali go. Łapali go w trakcie spacerów, bito i zabierano pieniądze lub włamywacz się do jego mieszkania dewastując je i okradając.
Z braku pieniędzy chłopiec głodował, ale nikomu tego nie mówił. Nie chciał sprawiać kłopotów.Tego dnia jak zawsze przechodził obok budki z ramen. Kilka razy, staruszek i jego córka, którzy tam pracują pozwolili mu zjechać ramen za darmo. Nie widzieli w Naruto demona. Chłopiec bardzo polubił to miejsce, ale nie chciał na nich żerować tylko normalnie zapłacić za posiłek. Jednak z braku pieniędzy nie mógł tego zrobić. Dlatego był tam tylko kilka razy gdy sam Teuchi lub jego córka zaciągnęli go na jedzenie.
Chcąc ominąć budynek odsuną się od niego. Niestety jednak wpadł w jakiegoś mężczyznę. Ten od razu zaczął na niego krzyczeć.
- Wynoś się demonie! Kim myślisz, że jesteś!?Ludzie zaciekawieni krzykami zebrali się w coś na rodzaj okręgu wokół mężczyzny i bezbronnego dziecka. Zamiast pomóc chłopcu, rozpoczęli głośną debatę na temat tego jak go ukarać za to, że istnieje, tym razem.
Takie sytuację zdarzały się już wcześniej i za każdym razem wymyślili dla niego bolesną karę, niemal śmiertelną, jednak dzięki niesamowitej regeneracji chłopca ten zawsze wychodził że wszystkiego nawet bez siniaka.Sytuacją zaciekawił się także inny szaro włosy mężczyzna. Uwielbiał ramen z Ichiraku więc jak zawsze po zakończeniu obowiązków przyszedł zjeść parę misek ramen.
Tym razem jednak coś odwróciło jego uwagę od ukochanego jedzenia. Krzyki.
Zaciekawiony i zaniepokojony udał się na zewnątrz zobaczyć co się dzieje.Po wyjściu z lokalu usłyszał krzyki jeszcze lepiej. Ludzie, którzy zebrali się wokół krzyczeli coś o demonie i bachorze. Początkowo nie wiedziała o co chodzi jednak po chwili zrozumiał.
Naruto pov.
Kiedy szykowałem się na kolejny cios, który zapewne pozbawił by mnie przytomności, wprost między mną, a moim oprawcą pojawił się biały dym.
Bałem się. Zamknąłem oczy. Usłyszałem tylko dźwięki zdumienia wśród gapiów. Nie chciałem tam być. Moja obawa, że nowo przybyły mnie skrzywdzi pogłębiała się. Bałem się, że zginę. Usłyszałem jak mój pierwotny oprawca rusza na niezidentyfikowaną postać oraz to jak gapie mu tego odradzają.
Moja ciekawość wygrała. Otworzyłem oczu, a to co zobaczyłem przeszło wszystkie moje wyobrażenia.
Człowiek, na którego wpadłem stał w pozycji do ataku z przerażonym wyrazem twarzy, gapie wstrzymali oddech, a mężczyzna który najprawdopodobniej wyłonił się z tamtego dymu stał za człowiekiem, który miał w planach go zaatakować z kunaiem w ręku przy jego gardle.
Powaga na jego twarzy idealnie pasowała do jego postawy. Po jego ubiorze stwierdziłem, że jest shinobi. Co do rangi był jouninem. Ubrany w czarne spodnie shinobi i koszulkę z długim rękawem tego samego koloru. Zielona kamizelka shinobi i kabura na udzie. Tak wyglądał.
"Ma strasznie dziwne włosy"
"- Ciekawe jakim sposobem tak sterczą. - stwierdził Kurama "
"- Może używa specjalnej techniki? Albo żelu? Nie wiem. "
Wiedziałem o Kuramie, inaczej nazywanym Kyuubim od ponad roku. Kiedyś przez przypadek pod czas treningu dostałem się do swojej głowy i tak jakoś się spotkaliśmy i zaprzyjaźniliśmy.
Nie taki Kyuubim straszny jak go malują.Wracając. Szarowłosy miał zaslanięte 3/4 twarzy. Rolę zasłony pełni ochraniacz Konohy naciągnięty na prawe oko i maska zasłaniająca usta i nos.
Dziwny shinobi w momencie powalił mojego dręczyciela. Gdy zobaczył jak mu się przyglądam z podziwem i strachem jednocześnie, uśmiechną się? Można tak powiedzieć. Jego zamknięte lewe oko, które jako jedyne nie było zasłonięte, można uznać za uśmiech. Chyba.
Kolejna niespodzianka. Ten człowiek mnie nie zaatakował tylko zaczął że mną rozmawiać. Bynajmniej próbować. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że mówił do mnie z ... troską? Nie krzyczał tylko mówił spokojnie. Nie wyzywał mnie. Nie słyszałem wyraźnie co do mnie mówi. Byłem zbyt zszokowany. Jednak w pewnym momencie usłyszałem.- Jestem Kakashi. Jak się czujesz?
- D-dobrze, tak myślę. - odpowiedziałem.
- Jesteś strasznie wychudzony. Jesteś może głodny? - to pytanie zwalili mnie z nóg. A może głód. Byłem głodny i to bardzo. Zachwiał się, ale Kakashi mnie złapał. - Jesteś strasznie osłabiony. Idziemy na jedzenie! - postanowił i że mną na rękach poszedł w stronę Ichiraku. Nie chciałem alby staruszek Teuchi mnie widział w takim stanie lub co gorsza Ayame. Zamordowała by mnie za to, że nie przyszedłem kiedy byłem głodny. Chciałem się wyrwać, ale nie miałem już siły.
Kiedy weszliśmy do środka poczułem cudowny zapach ramen. Zaburczalo mi w brzuchu, a pan Kakashi tylko się cicho zaśmiał i powiedział coś w stylu "Miałem rację". Usłyszałem też krzyk, który nie zapowiadał nic dobrego.
- Ayame!! Chodź tu szybko!! - krzyknął staruszek.
- Już jestem, co się stał..... O MÓJ BOŻE NARUTO. Proszę za mną - tym razem zwróciła się do pana Kakashiego.
Ten spokojnie poszedł za dziewczyna na zaplecze i położył mnie na małej kanapie. Już wiedziałem, że jak tylko mi się poprawi czeka na mnie długo, baaaaaaardzo długi wykład od Ayame.
Zasnąłem. Ostatnim co zarejestrowałem była chyba rozmowa Ayame z panem Kakashim.
« time skip »
Obudziłem się z ogromnym bólem głowy. Rozpoznałem to miejsce jako zaplecze Ichiraku. Ostrożnie wstałem i niepewnym krokiem Wkroczyłem do kuchni. Po chwili byłem uwięziony w uścisku Ayame. Zobaczyłem uśmiechniętego staruszka Teuchiego, a kątem oka zobaczyłem też pana Kakashiego. Kiedy Ayame zareagowała na moje błagania o puszczenie bo mnie inaczej udusi, podeszłem do mojego wydawcy i się ukłoniłem dziękując za ratunek. Ten tylko machnąć kulka razy ręką, żebym się podniósł po czym poczochrał mi włosy ręką. Zrobiło mi się ciepło. Było to przyjemne ciepło. Coś takiego jak radość? Można tak to nazwać.
Usłyszałem jak miska ramen ląduje na ladzie przy miejscu obok pana Kakashiego. Niespodziewanie sam wspomniany wziął mnie na ręce i posadził na miejscu obok mówiąc ;
- A teraz wcinaj póki nie będziesz w stanie więcej wcisnąć. - powiedział. - To rozkaz - dodał poważniej.
Kiwnąłem delikatnie głowa, powiedziałem itadakimas i zacząłem jeść. Moje spokojne jedzenie przerwał głos Ayame;
- Ty sobie jedz, a ja ci coś wytłumaczę, dobrze? - zacząłem się bać. Powiedziała to przez zaciśnięte zęby głosem nie przyjmującym sprzeciwu.
"- Będzie wykład - powiedziałem w myślach. "
"- Oj będzie, będzie - dodał Kyuu, a po chwili w mojej głowie rozbrzmiał basowy śmiech. "
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Takie więc jest i druga część. Mój plan na cudowne rozdziały codziennie poszedł na wakacje i chyba nie wróci. Ale teraz mam więcej czasu więc może?
Ale nie mówię nic na 100%.Dzięki, że ktoś to wgl czyta
Moki 🍜
CZYTASZ
Dotrzeć Do Serca
FanfictionCo gdyby Kakashi spotkał kilku letniego Naruto i zabrał go do Ichiraku ramen? I co gdyby niedługo po tym Trzeci Hokage zaproponował mu zajęcie się pewnym chłopcem? A gdyby Itachi nie wymordował klanu tylko zrobiłby to ktoś inny? Gdyby tylko on i...