7.

10 2 1
                                    

Gdy byliśmy jakoś w połowie drogi, Alfred mnie zagadał. Wcześniej leżał bez słowa, a ja słuchałem muzyki i gapiłem się przez okno.

 - Hej.. Will?
 - Hm? Co tam? 
 - Czemu nie chcesz niczego o sobie mówić?

Zacząłem się zastanawiać.

"Dlaczego nie chcę? Nie wiem. Nie czuję potrzeby dzielenia się z tobą moim życiem."

 - Moje życie naprawdę jest nudne. Co, mam ci opowiadać o tym, że jem kanapki bez masła?
 - Nie o to chodziło. Mało o tobie wiem. A już trochę się znamy. - złapał za moją dłoń i zaczął ją oglądać. - Masz blizny. Po czym?
 - Pokaleczyłem się szkłem jak byłem młodszy. Zbiłem kubek i z jakiegoś powodu próbowałem pozbierać wszystko rękoma.
 - Mhm. - trzymał dalej moją rękę. Zerknąłem na niego, ale po chwili wróciłem wzrokiem do widoczków za oknem. - Wiesz, to nie jest tak, że ja się próbuję wpychać w twoje życie. Po prostu chciałbym lepiej cię poznać. Przyjaciele powinni się znać, prawda?
 - Nie wiem. Powinni, nie muszą.
 - Czyli nie będziesz mówił?

Zacisnąłem usta w wąską kreskę, co znaczyło, że mu nie odpowiem.

 - No dobrze. Kiedyś może mi powiesz. Jak będziesz już gotowy.
 - Jak będę już gotowy. - powtórzyłem jego słowa i przymknąłem oczy.

Otworzyłem je dopiero, gdy ktoś mnie szturchał w ramię. Najpewniej Alfred.
Uchyliłem powieki i zerknąłem na czerwonowłosego.

 - Znów zasnąłeś, śpiochu. Chodź. Jesteśmy na miejscu.

Deja vu...

[tytuł]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz