5.

223 15 13
                                    

Cholera, szukałam już wszędzie i dalej jej nigdzie nie ma. Wiedziałam, że nie mogę jej ufać jaka ja głupia. Od razu nasunęła mi się myśl, czy by tam nie wrócić, może posłucham rad Vi? Po chwili zastanowienia postanowiłam, że pójdę z powrotem do tego domu sexu i wypytam ludzi, dobra plan jest świetny, tylko go teraz wykonać.

Weszłam bez większych utrudnień, postanowiłam, że wejdę do byle jakiego pokoju, było pusto, usiadłam odważnie na kanapie. Czekałam cierpliwie, ale się również bardzo stresowałam. Jakaś kobieta w masce do mnie podeszła i usiadła mi na kolanach.

?: - Co tu robisz piękna?

Chciałam odpowiedzieć, że siedzę, ale chyba plan by w łeb poszedł. 

- Czekałam na ciebie... - powiedziałam pewnym głosem.

Rozmowa szła w bardzo dobrym kierunku, dowiedziałam się od kobiety bardzo ciekawych informacji, na pewno przydadzą mi się w śledztwie. 

- Dziękuję... piękna<3!

Puściłam do niej oczko. Nadal siedząc na moich kolanach, zaczęła mnie namiętnie całować, oddałam pocałunek. Jak już udawać to udawać, jak matka by się o tym dowiedziała, że pocałowałam już dwie kobiety to by mnie z domu wygoniła. Nagle zauważyłam, że kobieta leżała na podłodze, popatrzyłam szybko przed siebie i zauważyłam wkurzoną Vi.

- Coś nie tak?

Na to różowo włosa prychła, wzięła mnie mocno za nadgarstek i pociągnęła w kierunku wyjścia. 

V: - Co ty odpierdalasz?!

- Prowadzę śledztwo, z resztą robię to co mi kazałaś. - powiedziałam spokojnym głosem

- A co zazdrosna? - dodałam, skrzyżując  ręce.

Kobieta nie odpowiedziała, tylko wściekłym wzrokiem na mnie popatrzyła.

V: - KURWA! JESTEŚ NIE MOŻLIWA!

- Co ja niby robię?!

Nagle kobieta popatrzyła zza moich pleców, lekko popchnęła mnie w lewo, co ona robi? Zobaczyłam, że zmierza do jakieś kobiety, znając ją może za chwilę być bójka, zaraz... przecież ja je w ogóle nie znam, ale może dla bezpieczeństwa się odsunę i znajdę moją broń, którą ukryłam na dachu. 

Gdzie jest ta cholerna plecak z bronią?! Zaczęła panikować, popatrzyłam z góry na Vi, bije się z tą kobietą, walka jest coraz brutalniejsza. Przecież to walka, nie będą kwiatków sobie podawać. Cait, skup się, zostawiłaś ją tutaj. Zobaczyłam kilka metrów mój plecak, szybko za nią złapałam i pobiegłam do mostu, żeby pomóc Vi. Przygotowałam się do strzału, zobaczyłam jak kobieta poddusza Vi. Zacisnęła mocniej broń, żeby mi nie wypadła, coraz bardziej bije moje serce. Strzeliłam, udało mi się za pierwszym razem, zaczęłam strzelać do kobiety, uciekła. Zeskoczyłam do Vi.

V: - Czemu dałaś jej zwiać?

- Mówisz czasem ,,dziękuję"?

V: - Silco się dowie, że tutaj jesteśmy...

- No a kto podszedł do niej? Nawet by nas nie zauważyła. 

Zobaczyłam, że Vi jest ranna.

V: - Nieźle strzelasz.

- Poprawka, jestem doskonałym strzelcem.

Nie powiem jej przecież, że się zestresowałam. Nigdy wcześniej nie czułam, nie pokoju jak strzelałam. 

V: - Pomożesz mi cukiereczku?

- Ile razy mam ci mówić, że masz mnie tak nie nazywać.

Podałam jej pomocną dłoń.

- Mam na imię Caitlyn. 

V: - Ale jesteś taka słodka, jak cukiereczek.

Uśmiechnęłam się lekko do kobiety. 

V: - Trzeba się pośpieszyć, za chwilę będą nas gonić...

- Kto?

V: - Ludzie Silco.

Wzięłam, bardziej Vi na moje ramię i przyśpieszyłyśmy kroku. Po chwili kobieta zwolniła, słyszeliśmy odgłosy tych zbirów.

- Vi... nie możemy się zatrzymywać są tuż za nami.

V: - Poprowadź mnie do krawędzi.

- Przecież tam jest przepaść.

Mimo to poprowadziłam Vi.

- Na pewno dasz radę-?

Nie dokończyłam zdania, a kobieta tam zeskoczyła, zobaczyłam jak twardo loduję, ciekawe czy żyje. Mnie nikt się nie słucha. Strażnicy już są blisko, cholera. Postanowiłam, że zrobię co Vi, zeskoczę po deskach. Ciekawe co czeka na dole...

.

.

.

Myślę, że się spodobało! Udanego dnia!<3

,,I'm here for you.&quot;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz