Rozdział 7

1.1K 54 6
                                    

       Dwójka nastolatków schodzi na dół. Alex ściska mocno rękę blondyna. Wchodzą do pokoju głównego, a brunet wygląda jakby miał zaraz zemdleć.

       — Przynieś mu wody, dobrze? - zwraca się ojciec Olivera do gosposi, która akurat była obok niego.

       — Wasza wysokość - wita się brązowooki kłaniając się.

       — Oj tam, gadamy prywatnie, obejdzie się bez tego. Mów nam po imieniu. Jestem Mark, a to moja żona Belle. Siądź chłopcze, jak ci na imię? - mówi król, a dwójka nastolatków od razu siada.

       — Jestem Alex Corey.

       — Jesteście razem? - pyta matka blondyna.

       — Jeszcze nie - odpowiada krotko chłopak.

       — Jeszcze? Czyli do tego dążycie, tak?

       — Dokładnie - odpowiada brunet, a zielonooki patrzy na niego szczęśliwy.

       — Powiedz mi, ile masz lat?

       — Od niedawna osiemnaście.

       — Czyli jesteś starszy od Olivera o półtora roku, no, na taką różnice wieku mogę pozwolić. Uczysz się jeszcze? Czy może pracujesz? - pyta kobieta.

       — Uczę się nadal. Ostatnio zastępowałem ojca i przeprowadzałem wywiady, lecz było to tylko jednorazowe, jako że nie robię tego profesjonalnie, jednak chcę iść na studia i się tym zajmować. Poznałem też w taki sposób Oliego. Dzień przed czerwonym dywanem przeprowadzałem z nim wywiad, a dzień później z państwem. Wtedy zaprosił mnie na kawę.

       — No dobrze, nie mam więcej pytań raczej, powiem służbie, że mogą cię wpuszczać po prostu, to Oliver by nie musiał latać z góry na dół i wszystko - mówi król, a Alex uśmiecha się szeroko.

       — Dziękuje - mówi i wstaje z kanapy, wtedy gdy król. Podają sobie rękę, a następnie brunet wraca na górę z młodszym chłopakiem. Gdy są już w pokoju przytula go do siebie mocno unosząc nad ziemię. — Polubili mnie - śmieje się. Jest przeszczęśliwy.

       — Ciężko cię nie lubić - chichocze blondyn wtulając się w chłopaka. — Serio chcesz ze mną być?

       — Oczywiście, że tak. Dlatego, Oliverze Dallarosa, czy uczynisz mi ten zaszczyt i będziesz moim chłopakiem?

— Tak głupku - śmieje się i całuje brązowookiego. Może znają się krótko. Ale co z tego? Co z tego, gdy czuje, że to ten? Ten chłopak, z którym będzie szczęśliwy? Nie musi to być miłość do końca życia i ten jeden dzień dłużej. Ale oboje w danym momencie czują, że może być. I dla nich to się liczy.

— Uwielbiam cię. Uwielbiam cię jak cholera - mówi Alex, a Oliver umie się tylko zaśmiać i wtulić się nawet bardziej. Jest tak szczęśliwy jak nigdy.

— Przepraszam, że przeszkadzam, jednak król i królowa chcieliby zaprosić pana Coreya na dzisiejszy obiad. Nie będzie on oficjalny, dlatego nie potrzebne są odświętne ubiory - mówi Nina.

Po chwili wszyscy siedzieli przy stole. Już dawno była przy nim taka atmosfera jak teraz. Każdy z kimś rozmawiał, co jakiś czas było słychać śmiech. Brunet przestał być tak nieśmiały i zapomniał o tytułach ludzi, z którymi aktualnie rozmawia. Blondyn był przeszczęśliwy. Miał chłopaka, rodzina go akceptuje i każdy z nim rozmawia śmiejąc się przy tym. To jest dla niego największe szczęście.

The prince | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz