Rozdział 11

848 34 8
                                    

       Gdy oboje wrócili do teraz ich wspólnego domu, Alex od razu pokierował się do pokoju młodszego. Położył się razem z Oliverem na łóżku, by po chwili zasnąć. Farbowany brunet jednak nie mógł spać. Gładził jego plecy i całował co chwilę. Był tak za niego wdzięczny.

       — Oliv? Możemy porozmawiać? - pyta cicho Belle, matka chłopaka. Ten wstaje i wychodzi z sypialni. — Co się stało? - pyta kobieta. Szesnastolatek wyjaśnia jej całą sytuację, a kobieta jest w coraz to większym szoku. — Biedactwo, oczywiście, że może tu zostać, nawet musi. Nie pozwoliłabym mu żyć gdziekolwiek indziej.

       Gdy już Oliver ma zamiar podziękować swoje matce z sypialni dobiega krzyk chłopaka. Od razu tam biegnie i otwiera drzwi. Siada na łóżku i przytula do siebie.

       — Hej, hej, ćsii, nic się nie dzieje, jesteś ze mną bezpieczny, tak? - mówi uspokajając płaczącego czarnowłosego. Ten widok łamał mu serce. — Co się stało? Chcesz o tym porozmawiać? - brązowooki pokręcił głową. — Chcesz ze mną poleżeć? — zadaje kolejne pytanie, a ten kiwa głowa. Zielonooki kładzie się, a Alex mocno przytula jego ciało do siebie.

       Leżą tak aż ciszy nie przerywa Corey.

       — Idź zmyj tą farbę, bo ci tak jeszcze zostanie.

       — Wyganiasz mnie? - śmieje się tymczasowy brunet.

       — Nie, nie, zmieniłem zdanie. Leż tu - mówi i przytula go mocniej.

       — Uroczy - chichocze chłopak. — Ale chyba naprawdę powinienem to zmyć.

       — Pomóc? - pyta

       — Chodź.

       I takim też sposobem stoją nad wanną, gdy starszy zmywa farbę z włosów drugiego.

       — To nie schodzi no - mówi spłukując po raz kolejny szampon.

       — Jesteś pewny, że ta farba była zmywalna?

       — No raczej? Czekaj - mówi brunet i wyciera ręce. Wyciąga z kosza pudełko. — Tak jakby jednak źle pamiętałem?

       — Zabiję cię! Będziesz siedział razem ze mną i fryzjera, i czekał tam aż mi włosy zrobią.

       Tak też się stało. Dwie godziny później Oliver siedział z rozjaśniaczem na głowie. Wzrokiem więc zabijał Alexa. Jego włosy już nie będą takie mięciutkie.

       — Dostaniesz w domu po dupie, naprawdę.

       — Kochasz mnie - śmieje się starszy chłopak.

       Gdy wrócili do domu po czterech godzinach najstarszy z rodzeństwa Dallarosa poszedł do Lily i powiedział jak to bardzo Corey chce się z nimi bawić w berka, lecz na jego zasadach. Że to oni we dwójkę będą go ganiać, a berek nie przechodzi na drugą osobą. Sześciolatka uśmiechnęła się szeroko i pokiwała głową. Już po chwili cała trójka biegała po całym zamku. Oczywiście dziewczynka miała dzięki temu zabawę, a Oliver odgrywał się w pewien sposób na swoim chłopaku. Dopiero po godzinie zarządzili przerwę. Siedli na kanapie oddychając ciężko.

       — Nie bawię się już z wami - wysapuje najstarszy z obecnych.

       — Masz karę za nie czytanie - mówi równie zmęczony książę.

The prince | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz