Rozdział 5

1.2K 62 4
                                    

       Oboje stali niedaleko zamku, jednak dalej w dość przyjemnym i prywatnym miejscu. Byli blisko siebie, opierając się o ścianę jakiegoś budynku. Alex spojrzał kątem oka na Olivera, który miał przymknięte oczy. To był drugi raz jak kończą spotkanie w taki sposób. Nie wynikało to z kłótni, o nie. Po prostu było im tak wygodnie. Gdy nie potrzebowali już gadać, ale dalej chcieli swojego towarzystwa. Jednak tego dnia, zamiast blondyna, mówiącego, że musi już iść, ciszę przerywa Alex, który cały czas obserwował młodszego.

       — Pamiętasz jak mówiłeś, że nie całujesz się na pierwszych randkach? - pyta delikatnie zachrypnięty od zbyt długiej przerwy od mówienia czarnowłosy.

       — No, co w związku z tym? - odpowiada pytaniem blondyn.

       — Możemy na chwilę liczyć to spotkanie jako naszą trzecią randkę? Tak jakby to nie miała być ta oficjalna pierwsza? - zadaje kolejne pytania brązowooki.

       — Czem... Oh - rozumie po chwili młodszy chłopak. — Chyba nic się nie stanie, jak zmienimy sposób liczenia - przytakuje, a Alex bez nawet chwili zawahania przybliża swoją twarz do tej jego, by złączyć ich usta.

       Pocałunek był delikatny jednak mimo wszystko pewny. Brunet trzymał dłonie w zagłębieniu pleców młodszego chłopaka, przyciągając jego ciało bliżej siebie, gdy ten obejmował szyję wyższego. Po chwili się od siebie odsunęli, oddychając głęboko. Nie upłynęła nawet sekunda i słychać jest alarm telefonu Olivera. Dwudziesta.

       — Muszę iść - mówi młodszy chłopak, jednak nie bierze rąk z barków Alexa.

       — Idź - odpowiada, jednak nie puszcza talii blondyna.

       — Chodź ze mną. Jeśli ja będę to cię wpuszczą.

       — Na pewno to dobry pomysł?

       — Nie przekonamy się, aż nie sprawdzimy. Chodź - mówi i ciągnie starszego chłopaka za dłoń przez bramę.

       Idą przez korytarze, a Alex cały czas się rozgląda. Przez to jednak nie patrzy pod swoje nogi i kończy się na tym, że brunet upada na ziemię, ciągnąc za sobą blondyna, który ląduje na nim. Ten zaczyna się śmiać, jednak zakrywa usta ręką, by nie było to głośne, a Oliver mu wtóruje. Po chwili jednak się nie uspokajają, a śmieją się nawet bardziej. Blondyn opiera głowę o tors chłopaka, gdy ten dalej trzyma dłoń przy swoich ustach.

       — Oliverze, co ty tu robisz? Kto to jest? - pyta Nina i pomaga im wstać.

       — To jest Alex - odpowiada blondyn dalej się śmiejąc.

       — Dobry wieczór - mówi uśmiechnięty wspomniany wcześniej chłopak.

       — Pijani jesteście? Jednak nie chce wiedzieć. Do pokoju. Oh i Oliver, jutrzejsze śniadanie odwołane, bo twoi rodzice wyjechali w sprawach służbowych, wrócą po obiedzie, dlatego jak wstaniecie to do mnie zadzwoń i przyniosę wam śniadanie. Już na górę - pogania ich kobieta, a ci idą szybko do sypialni młodszego i zamykają się w niej.

       — O cholera, chcę taki pokój - mówi Corey.

       — Możesz go uznać jako połowicznie swój, bo zostajesz na noc, oczywiście jeśli ci tylko to pasuje.

       — I będziemy spać razem?

       — To duże łóżko więc się zmieścimy, ale jak chcesz, to możesz iść do gościnnego.

       — Wolę z tobą.

       — No to po co marudzisz? - śmieje się książę, a drugi jedynie wywraca oczami z uśmiechem i znowu całuje niższego.

The prince | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz