Dzień 4 pt. 2

103 10 2
                                    

Tym razem mieli parasole, ale nieprzyjemny wiatr i ziąb, który ciągnął ze wszystkich stron świata sprawiał, że chcieliby się do siebie przytulić, żeby trochę się ogrzać.

Szli ramię w ramię, w ciszy, która nie była niezręczna. Każdy z nich był zatracony w swoich myślach. To nie zmienia faktu, że nie wiedzieli o czym ze sobą rozmawiać.

Weszli w bardziej zatłoczoną ulicę. Pomimo okropnej pogody ludzi tu nie brakowało. Zaczęli się przeciskać przez tłum.

Sunghoon odruchowo objął ręką Nanhee, żeby ta przypadkiem się nie przewróciła lub, żeby jakiś szaleniec z przechodniów nie porwał jej, czy coś.

To było onieśmielające. On nawet nie myślał co robi, ale Nanhee dobrze czuła jego ciepło. To było przyjemne, chciała dłużej tak zostać obejmowana.

- Znam dobrą kawiarnię, zawsze tam chodzę z przyjaciółmi - odezwał się, przerywając ich myśli i wracając ramieniem na swoje miejsce.

- Tak? Mam nadzieję, że jest tam dobra gorąca czekolada - odpowiedziała smętnie.

- Pyszna - nie dawał za wygraną. - Zawsze z chłopakami, w zimę...

I przerwał, zatrzymując się.

O cholera, pomyślał. Chłopaki!

- Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha - dziewczyna także się zatrzymała. - Wszystko dobrze?

- Musimy iść do innej kawiarni - powiedział i rozejrzał się.

Spojrzał na budynek przez sobą i zamarł.

Nagle zerwał się silny wiatr.

- Sunghoon, po twoim wzroku zgaduję, że to ta kawiarnia. Trochę, jakby bardziej zepsuła się pogoda, chcesz dalej iść gdzieś indziej? - objęła swoje ciało chudymi ramionami, wzdrygając się co jakiś czas.

Ciemnowłosy spojrzał na nią. Włosami brunetki targał wiatr, tak samo jak jej krótką spódniczką.
Na gołych nogach, z pewnością pojawiła się gęsia skórka.

Westchnął i złapał ją za rękę, prowadząc do środka.

Od razu na wejściu powitał ich podmuch ciepłego powietrza. Oboje poczuli ciarki na plecach. Zaraz podszedł do nich przystojny kelner i zaprowadził do odpowiedniego stolika, podając jednocześnie kartę z daniami.

- Przytulnie tu - powiedziała, rozglądając się.

Ściany w kolorach kawy z mlekiem, zamiast krzeseł stały wygodne kanapy z białymi i jasnoróżowymi poduszkami oraz małe stoliki, których blaty miały przypominać marmur. W powietrzu unosił się zapach słodyczy.

Jej wzrok po chwili spoczął na chłopaku, który rozglądał się na wszystkie strony z niepokojem.

- Naprawdę dziwnie się zachowujesz - stwierdziła.

- Wybacz, zawsze w czwartki spotykamy się z chłopakami tutaj, nie powiedziałem im o mojej zmianie planów, więc trochę stresuję się, że mnie nakryją - wytłumaczył i spojrzał się na nią.

Dziewczyna westchnęła.

- To może napisz do nich, żeby nie mieli niespodzianki? - zaproponowała.

Było już za późno, bowiem drzwi otworzyły się z przyjemnym dla ucha dźwiękiem dzwoneczka. Zaraz pomieszczenie wypełnił śmiech młodych nastolatków.

Sunghoon w popłochu wziął jedną z poduszek i schował pod nią głowę, pochylając się w stronę nóg Nanhee.

Brunetka spięła się nieco, ale ułożyła dłonie na poduszce i udała, że przegląda kartę.

𝔸ℂℂ𝕀𝔻𝔼ℕ𝕋┋ℙ𝕒𝕣𝕜 𝕊𝕦𝕟𝕘𝕙𝕠𝕠𝕟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz