Pół roku później.
May's POV.
-May! - doskonale wiedziała do kogo należy ten piskliwy głosik. Rose, czarnowłosa dziewczyna o długich nogach kroczyła w jej stronę niczym modelka. Ubrana w czerwoną, obcisłą sukienkę i bardzo wysokie szpilki. Na prawym ramieniu wisiała czarna, skórzana torebka i May była prawie pewna, że jest ona od jakiegoś naprawdę drogiego projektanta. Czarnowłosa nigdy nie kupiłaby jakiejś tandety.
Znała Rose pół roku i zawdzięczała tej dziewczynie w zasadzie wszystko co miała. Kiedy poznała przyjaciółkę była bez niczego. Bez domu, bez pracy, bez pieniędzy i przyszłości. Rose przygarnęła May do siebie, załatwiła pracę w barze jej cioci i zaopiekowała się nią jak nikt inny.
-Rose, czyżby nowy nabytek? - May próbowała stłumić śmiech. Rose była niezwykle roztrzepaną i energiczną osobą. Zupełne przeciwieństwo brunetki, a mimo wszystko dziewczyny się dopełniały.
-Ah, to. - Rose zdjęła z ramienia torebkę, a z jej ust wyleciało ciche westchnięcie. Oczywiście musiała również pogłaskać swoje nowe dziecko. - Piękna, prawda?
May wywróciła oczami i kontynuowała wycieranie szklanek. Przyjaciółka usiadła na wysokim krześle przed brunetką. Położyła głowę na splecionych dłoniach i zaczęła się w nią wpatrywać przeszywającym wzrokiem. May była cholernie zmęczona. Mięśnie odmawiały jej posłuszeństwa. Siedziała w barze od rana ,a pierwszy raz miała zostać tu całą noc, ponieważ zgodziła się wziąć zmianę Dan'a. To była wyjątkowa sytuacja, a chłopak tak bardzo ją prosił, dlatego dziewczyna w końcu się zgodziła.
-O której kończysz? - zapytała Rose i wzięła łyk wody z lodem, który chwilę wcześniej zamówiła.
-Zostaję na noc. - odpowiedziała brunetka i wiedziała, że czeka ją teraz litania ze strony przyjaciółki. Rose odstawiła z hukiem szklankę z napojem i zaczęła gadać. Ugh, May tego nienawidziła.
-Zwariowałaś May?! Chcesz się przepracować? Siedzisz tutaj cały tydzień! - podniosła ton głosu, a kilka osób siedzących w barze spojrzało w jej stronę, jednak czarnowłosa miała to gdzieś i kontynuowała swój monolog. -Nie masz życia prywatnego! Jest tylko stale praca, pra..
-Rose, uspokój się. - May posłała przyjaciółce karcące spojrzenie. -Doskonale wiesz, że zbieram kasę na studia. Ciocia wysyła mi parę groszy, ale to wszystko przeznaczam na czynsz i żywność. - brunetka westchnęła ,chwyciła szmatkę i skierowała się w stronę jednego ze stolików.
-Wiem May.. Ja tylko myślę, że to się źle skończy.. Przepracujesz się, lub.. - nie dane było jej skończyć, ponieważ brunetka znowu jej przerwała.
-Obiecuje, że będę się oszczędzać. Nie martw się. - zapewniła ją i posłała jej przyjazny uśmiech, ale przyjaciółka wcale nie była przez to uspokojona.
-Jesteś strasznie uparta. - jęknęła Rose, na co May zachichotała. -Jestem umówiona na obiad z rodzicami. Będę się zbierać. - pocałowała ją przelotnie w policzek i z gracją skierowała się w stronę drzwi wyjściowych. May pomachała jej jeszcze na pożegnanie i zajęła się wycieraniem stolików.
Było po dwudziestej pierwszej, a w barze nie było dużego ruchu dlatego May w końcu mogła usiąść. Rozejrzała się po pomieszczeniu i dostrzegła parę w rogu śmiejących się i trzymających za dłonie. Z drugiej strony siedział samotny mężczyzna, który siedział tutaj praktycznie całe dnie i sączył pomału piątą szklankę whisky. Spojrzała za okno, za którym dostrzegła jadących, idących ludzi, którzy spieszyli się z pracy do domu. Nic nowego. W radiu rozbrzmiewały pierwsze dźwięki Arctic Monkeys - Do I Wanna Know, kiedy May usłyszała skrzypnięcie drzwi, informujące o nowym kliencie. Nie spojrzała w tamtą stronę, czekała cierpliwie kiedy klient podejdzie do lady aby coś zamówić, ale ten ktoś nie podchodził. I May miała dziwne przeczucie, ponieważ w barze zrobiło się jakoś dziwnie. Przyjemna atmosfera zmieniła się w gęstą i pełną napięcia. Siedzący w rogu mężczyzna spojrzał do góry na przybyłego gościa, a jego oczy od razu się rozszerzyły. Dziewczyna w końcu zdecydowała się podnieść wzrok na bardzo wysokiego chłopaka, który zdejmował właśnie ciemny płaszcz. Stał do niej tyłem, jednak od razu zauważyła burze brąz loków kręcących się w każdą stronę, a kiedy chłopak odwrócił się do niej przodem May myślała, że zaraz zemdleje. Brunetka nie widziała nigdy piękniejszego mężczyzny. Nigdy również nie widziała tutaj tego chłopaka. Ubrany był w czarne, obcisłe jeansy i czarną koszulkę. Chłopak skierował się powoli w stronę lady, a za chwilę zajął miejsce na jednym z krzeseł.
![](https://img.wattpad.com/cover/36748695-288-k380956.jpg)