Rozdział 4.

171 11 2
                                    

May's POV

Nie miała pojęcia kiedy wszyscy znajomi zniknęli jej z oczu. W całym pomieszczeniu było mnóstwo ludzi, ale żadnej znajomej twarzy. Harry powiedział jej, że ma coś do załatwienia i za chwilę wróci. Milion razy powtórzył, że ma się nie ruszać z kanapy, ale kiedy May spędziła na niej godzinę zaczynała się denerwować. Nie mogła również znaleźć ani Rose ani Louisa i zaczęła żałować, że w ogóle została na tej głupiej domówce. Rose miała szczęście, że sąsiedzi wyjechali na weekend, inaczej już dawno wezwaliby policję, a impreza dobiegłaby końca. Postanowiła, że pójdzie do swojego pokoju, mimo tego, że Harry zakazał jej ruszać się gdziekolwiek. Miała to gdzieś, zostawił ją i nie wracał juz od godziny. Nie miała ochoty na zabawę, była zmęczona, a jutro czekała ją praca. Weszła po schodach do małego pomieszczenia z wielkim łóżkiem na środku. Wszystko było tutaj w odcieniach fioletu i szarości. Uwielbiana swój pokój i sposób w jaki go udekorowała. Położyła się na miękkich poduszkach, na plecach i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Z dołu dobiegała głośna muzyka więc nie było szans aby zasnęła.
Pomyślała o swoich rodzicach. O tym jak bardzo chciałaby aby tu byli. Tak bardzo za nimi tęskniła chociaż minęło już pięć lat. Czuła ból w sercu na samo wspomnienie niebieskich oczu mamy, która patrzyła na nią z tak wielką miłością. Nie mogła nigdy pojąć dlaczego to właśnie ją spotkało coś tak okropnego. Najpierw rodzice, później chłopak, który znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Jeżeli ktoś powiedziałby jej, że miała słodkie, kolorowe życie to byłby w wielkim błędzie.
Podniosła głowę do góry, kiedy usłyszała jak ktoś gorączkowo pociąga za klamkę w drzwiach. Jaka była głupia, że nie zamknęła ich na klucz. Szybko podniosła się z łóżka i zmierzała w ich stronę. Jej myśli od razu zajął jakiś pijany facet, który próbuje ją zgwałcić. Zaczęła panikować, a klatka piersiowa poruszała się szybko przez strach, który w nią wstąpił.
-P..proszę cię nie wchodź tu. - jej głos drżał i nie była pewna czy osoba za drzwiami w ogóle ją usłyszała. Widocznie nie, bo popchnęła drewniane drzwi z wielką siłą, a May odetchnęła z ulgą widząc wysoką sylwetkę Harry'ego. Jednak miejsce jej ulgi zajęło za chwilę przerażenie kiedy zobaczyła na jego twarzy gniew i wściekłość.
-Powiedziałem ci kurwa, że masz się stamtąd nie ruszać. - wysyczał swoim zachrypniętym głosem, a May od razu zaczęła się cofać. -Czego nie zrozumiałaś?
Jej ciało ogarnął paraliż, nienawidziła takiego Harry'ego. Miała ochotę stąd uciec, ale wiedziała, że nie da rady. Harry nie miałby najmniejszego problemu ze złapaniem jej. Ich wzrost to było coś co strasznie ze sobą kontrastowało. Jednak to nie sprawiło żeby pozwoliła aby strach wziął nad nią górę. Owszem bała się, ale postanowiła być silna. Coś w jej głowie wręcz nakazało jej być silną. Nie mogła pozwolić aby kolejny facet nią pomiatał.
-Tak, wiem ale kiedy czekałam na Ciebie godzinę, a Ty nie wracałeś poszłam na górę.
W jej głosie dało się słyszeć niepokój, ale był on bardziej odważny niż kiedykolwiek. Harry w milczeniu podniósł brwi do góry chyba nie spodziewając się ze strony May takiej stanowczości. Wpatrywał się w nią intensywnie, a mięśnie jego twarzy powoli zaczęły się rozluźniać.
-Miałem coś do załatwienia.
Nie była na tyle odważna żeby nie cofać się, kiedy Harry podchodził coraz bliżej, dlatego kiedy dotknęła biodrami swojego biurka wiedziała, że nie ma ucieczki. Podszedł do niej nie spuszczając z niej swoich zielonych oczu. Nie była pewna czy widzi w nich pragnienie czy tylko jej się zdaje. Położył obie ręce między nią. Mogła zobaczyć pulsujące żyły na jego rękach, dlatego, że rękawy koszuli miał podwinięte jak zwykle. Jego tors był niebezpieczne blisko jej klatki piersiowej, ale nie mogła nic poradzić na to, że jej się to podobało. Zbliżył swoje usta do jej ucha. Poczuła jego zapach, który zawładnął jej ciałem. Przesunęła głowę na bok dając mu więcej dostępu do nagiej skóry na szyi. Kiedy jego usta spotkały się z jej uchem i przegryzły jego płatek wypuściła z ust ciche, drżące westchnięcie. Zaskoczył ją kiedy jego wielkie dłonie chwyciły jej talię i posadził na biurku zrzucając przy tym wszystko co się na nim znajdowało. May nie obchodziło to jednak nic. W tym momencie Harry i jego usta były jedyną rzeczą, na której mogła się skupić.
-Pachniesz tak cudownie.
Kiedy wyszeptał jej to do ucha mięśnie jej brzucha zacisnęły się. Nikt, nigdy nie mówił do niej w ten sposób. Nikt nie traktował jej tak jak robił to Harry. Zostawiał na skórze jej szyi mokre pocałunki. Gdzieniegdzie zasysał skórę powodując May przyjemny ból i sama nie mogła pojąć dlaczego sprawia jej to przyjemność. Postanowiła nie zostawać mu dłużna i przeniosła swoje dłonie na głowę bruneta zawijając wokół miękkich loków. Z ust chłopaka wydobyło się ciche mruknięcie co, cholera, strasznie ją podnieciło. Cieszyła się, że Harry nie widzi jak na jej twarzy mimowolnie pojawia się bordowy rumieniec. Pocałował jej dekolt, później przeniósł się na szyję. Kiedy dotknął ustami szczęki May zaczynała się niecierpliwić. Cholernie chciała poczuć jego usta na swoich dlatego nie kontrolowanie chwyciła jego umięśnione ramiona i przyciągnęła bliżej siebie. Z ust Harry'ego wyrwał się chichot. Swoimi ustami pocałował kąciki jej ust, najpierw prawy później lewy, aby za chwilę złączyć je razem. I kiedy ich usta miały się dotknąć usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi. May jak oparzona odsunęła się od Harry'ego i zeskoczyła z biurka. Z ust bruneta padło kilka przekleństw kiedy w drzwiach stanął uśmiechnięty Louis.
-Przepraszam, że przeszkadzam... - uśmiech momentalnie zniknął mu z twarzy, spojrzał niepewnie na Harry'ego, aby za chwilę przenieść swój wzrok na May. Na jej policzkach wystąpiły rumieńce, a ona sama wydawała się być mocno zakłopotana. Oboje ciężko oddychali. Przez wyraz twarzy Harry'ego mógł się jedynie domyślić, że nie jest zadowolony jego nagłym wejściem. Louis był prawie pewien, że przerwał im w dość.. intymnej sytuacji. -Ale impreza dobiegła końca i potrzebujemy pomocy do sprzątania. - odparł wpatrując się w Harry'ego w nieodgadniony sposób.
-Chociaż może uda znaleźć mi się kogoś innego, bo widzę, że macie coś do dokończenia.
Szczerzył się głupkowato, kiedy May nie wiedziała co ze sobą zrobić. Czuła, że już bardziej czerwonym nie da się być. Jej limit się wyczerpał.
-Tomlinson mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś skończonym idiotą? - Harry wydawał się być tykającą bombą, a z każdym głupim komentarzem Louisa zbliżał się do wybuchnięcia. May miała tylko nadzieje, że Louis nie powie czegoś przez co Harry straci panowanie nad sobą.
-Tak się składa, że ty i może jeszcze kilka innych osób.
Brunet wzruszył ramionami, a z jego ust nie schodził glupkowaty uśmiech. May postanowiła zejść na dół i pomóc Rose w sprzątaniu. Miała dość tej żenującej sytuacji. Jej bicie serca nie wróciło jeszcze do normalnego rytmu, a jej nogi nadal były miękkie. Była pewna, że jeżeli zostanie tutaj jeszcze trochę zwariuje. I kiedy wychodziła słyszała za sobą ciężkie kroki Harry'ego, który za chwilę został zatrzymany przez przyjaciela.
-Zostań, musimy pogadać. - ton Louisa momentalnie się zmienił, a sam Tomlinson był śmiertelnie poważny. Brunetka czuła, że nie powinna być przy tej rozmowie. Czuła, że jest to coś poważnego czego nie jest dane jej słyszeć.

Harry's POV

-Zostań, musimy pogadać.
Rzadko kiedy mógł zobaczyć tak bardzo poważnego przyjaciela. Louis należał raczej do osób wiecznie radosnych i uśmiechniętych. I kiedy te słowa wypowiedział w tak dosadny sposób Harry nie wiedział czy żartuje, czy naprawdę muszą porozmawiać. Kiedy May zniknęła w drzwiach spojrzał na przyjaciela posyłając mu zdezorientowane spojrzenie. Przerwał mu w takiej kurwa chwili, którą czuł cały czas w dolnych partiach ciała. O dziwo zrobiło się tam strasznie ciasno.
-Harry, co ty kurwa wyprawiasz? - wycedził przez zęby co bruneta kompletnie zbiło z tropu.
-O co ci kurwa chodzi Tomlinson?
Naprawdę nie miał ochoty na jego głupie pogawędki. Nic dobrego nigdy z tego nie wychodziło, zresztą jak wszystko co związane z Louisem. Nie żeby coś, ale jego przyjaciel miewał naprawdę dziwne pomysły.
-O co mi chodzi? Hm.. - Louis potarł dwoma palcami brodę udając, że myśli, a kiedy przeniósł swoje spojrzenie na Harry'ego było pełne gniewu. - Może o niewinną brunetkę, która chwile temu opuściła ten pokój? Harry doskonale wiesz co było pół roku temu. Nie sądzę żebyś..
Harry nie mógł tego słuchać. Za wszelką cenę chciał wybić sobie te zdarzenie z głowy. Zawsze przynosiło ból i cierpienie, które i tak ciągle mu towarzyszyło.
-Nawet nie zaczynaj tego tematu! - nie wiedział kiedy jego ręka powędrowała w ścianę uderzając w nią z całej siły. Louis widząc zachowanie przyjaciela odrobinę się odsunął. Mięśnie bruneta spieły się, czuł jak złość zaczyna brać nad nim górę.
-Stary ja tylko się martwię, jasne? Nie chce tylko żeby May została skrzywdzona. Ona jest... dobra. - Harry zmarszczył brwi coraz bardziej wkurzony.
-Sugerujesz, że ją zranie?
Louis otworzył buzię żeby coś powiedzieć, ale Harry nie miał zamiaru dłużej tego ciągnąć. Ruszył prosto do drzwi popychając przy tym przyjaciela.
-Martw się o siebie Tomlinson, chociaż w sumie pewnie nawet tego nie potrafisz.
Wiedział, że Louis ma rację. On w życiu May to tylko kłopoty. Wybiegł z ich domu nawet się nie żegnając. Pragnął znaleźć się w barze i zatopić smutki w alkoholu.
Słyszał za sobą kroki i był prawie pewny, że to Louis biegnie za nim aby dalej ciągnąć tą głupią rozmowę. Odwrócił się coraz bardziej wkurzony nie wiedząc kogo zastanie za sobą.
-Odpieprz się ode mnie! Mam tego wszystkiego dość! - nie wiedział kiedy te słowa opuściły jego usta. Widział przed sobą zakłopotaną brunetkę, która naprawdę nie wiedziała co ze sobą zrobić w tym momencie.
-Ja tylko chciałam porozmawiać o tym co.. zaszło między nami. - jej głos był cichy i spokojny. Był ukojeniem dla uszu Harry'ego, który był pewny, że nigdy nie mógłby skrzywdzić May. Po prostu by nie mógł.

Ten rozdział jest do dupy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 18, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

With You/ H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz