May's POV
May od kilku dni chodziła nieprzytomna. Pracowała całe dnie, a kiedy przychodziła z baru od razu szła spać. Tak wyglądało jej życie od kilku miesięcy. Była cholernie zmęczona, ale tak bardzo pragnęła dostać się na wymarzone studia i dostać dobrą pracę. Oczywiście nie przeszkadzało jej pracowanie w barze, może nie zarabiała kokosów, ale starczało jej na wszystko czego potrzebowała. Dziewczyna chciała jednak w życiu osiągnąć coś więcej. Praca w barze zdecydowanie była poniżej jej ambicji. Jednak nie tylko z powodu pracy May czuła się przygnębiona. Coraz częściej przyłapywała się na myśleniu o zielonookim brunecie. Była mu cholernie wdzięczna za uratowanie jej od dwóch okropnych facetów. Była pewna, że gdyby nie Harry zgwałciliby ją, albo pobili. Od tej dziwnej nocy minęło pięć dni i May od wtedy ani razu nie widziała Harry'ego. Sama nie wiedziała dlaczego w trakcie pracy, czy rozmowie z Rose zastanawiała się nad jego życiem, skąd pochodzi, albo chociaż jak ma na nazwisko. Wydawał się być wrakiem człowieka. I May miała przeczucie, że w życiu chłopaka stało się coś naprawdę strasznego.
-Cholera, May! - zirytowany głos przyjaciółki oderwał brunetkę od rozmyślań. Nie dziwiła się jej. May w ciągu rozmowy potrafiła kilka razy się zawiesić i w ogóle nie słuchać tego co mówi Rose.
-Przepraszam.- brunetka posłała przyjaciółce przepraszający uśmiech. Czarnowłosa westchnęła przeciągle i wzięła łyk kawy. Dziewczyny znajdowały się w kawiarence, do której zaciągnęła ją Rose. May wyjątkowo dwa dni miała wolne, więc postanowiła spędzić trochę czasu z przyjaciółką. Przecież nikogo innego tutaj nie miała.
-Ostatnio jesteś dziwnie zamyślona, stało się coś? - przyjaciółka naprawdę się martwiła, May nie powiedziała jej o wydarzeniach jakie miały miejsce pięć dni temu ani o Harrym. I w sumie sama nie wiedziała czy tak naprawdę chce jej powiedzieć. Nie chciała żeby Rose wpadła w szał, a tak zapewne by było.
-Nie, nic się nie stało. To przez prace. - May zaczęła bawić się łyżeczką w jej kubku. Była dziwnie zdenerwowana. Nie chciała żeby przyjaciółka odkryła, że coś jest nie tak. Od razu zasypałaby ją masą pytań, a May nie miała na to po prostu siły.
-Dobrze. - czuła na sobie przeszywający wzrok Rose, dlatego nadal nie podnosiła wzroku.- Mam pomysł! -jej głos stał się pełen ekscytacji. Przyjaciółka czasami naprawdę ją zadziwiała. W przeciągu minuty jej humory potrafiły się zmieniać niczym w kalejdoskopie.
May posłała dziewczynie pytające spojrzenie. Nie żeby coś, ale pomysły Rose czasami, dobra, prawie cały czas były co najmniej dziwne, dlatego brunetka zaczęła się trochę obawiać.
-Idziemy dzisiaj do klubu trochę się rozerwać. - uśmiechnęła się od ucha do ucha, a May wiedziała, że to nie było pytanie i nie ma szans żeby się nie zgodziła.
Sama nie wiedziała dlaczego się na to zgodziła. Oh tak, przecież jej przyjaciółka nie wie co oznacza słowo 'nie'. Znajdowała się w jednym z najpopularniejszych klubów w Londynie. Był piątkowy wieczór, dlatego tłumy były ogromne. May ciągnięta przez Rose próbowała nie zostać zdeptaną przez jakiegoś nawalonego faceta. W pomieszczeniu było okropnie duszno,wszędzie dało się wyczuć woń alkoholu i spoconych ciał. Na parkiecie kobiety i mężczyźni pod wpływem procentów ocierali się o siebie w dość .. nietypowy sposób. May rzadko kiedy bywała w takich miejscach. Ci wszyscy mężczyźni, okropnie pijani wyglądali tak przerażająco. Kiedy dziewczyny znalazły się przy barze brunetka odetchnęła z ulgą, a Rose od razu zamówiła dla nich drinki. May nie zamierzała dzisiaj dużo pić. Chciała po prostu odrobinę zabawić się z przyjaciółką, zapomnieć o wszystkim i odreagować. Taki przynajmniej miała plan.
-Leci moja ulubiona piosenka! Idziemy tańczyć! - brunetka wypiła resztę swojego niebieskiego drinka, a za chwilę z powrotem ciągnięta przez Rose przepychała się między spoconymi ciałami. Teraz kiedy alkohol zaczął buzować w jej ciele nie przeszkadzało jej to aż tak bardzo. Zaczęła tańczyć w rytm klubowej muzyki zaraz obok przyjaciółki. Sama nie wiedziała ile minęło czasu, ale kiedy z powrotem otworzyła oczy nigdzie nie mogła dostrzec Rose. Przeklinała pod nosem, że pewnie zabawia się z jakimś przypadkowym facetem. Akurat to było bardzo prawdopodobne. W klubie było dość ciemno, kolorowe światła co chwile oświetlały cały tłum, ale dla May wszyscy wyglądali teraz tak samo. Postanowiła więc wyjść na dwór zaczerpnąć świeżego powietrza, ponieważ zrobiło jej się okropnie duszno i tam zaczekać na Rose. Skoro ją zostawiła, niech teraz sama jej szuka. Znalazła się na dworze i dopiero po chwili odczuła chłodny wiatr, który owiał jej ciało. Miała na sobie jedynie czarny, cienki sweterek i nic poza tym. Rozejrzała się dookoła. Było tutaj dużo ludzi. Niektórzy stali w grupkach i rozmawiali, inni wyszli zapalić papierosa. Jednak pewna sytuacja w trochę ciemniejszej części przykuła uwagę brunetki. Dwóch mężczyzn okładało pięściami jakiegoś chłopaka, jednak ten nie zostawał im dłużny. Próbował się bronić. I kiedy podeszła bliżej, sama nie wiedziała czemu, mogła przysiąc, że skądś zna tą burzę brązowych loków, które teraz rozwiane były na każdą stronę. Podeszła jeszcze odrobinę bliżej i wtedy była już pewna, że to Harry. Dwóch mężczyzn wykrzyczało do niego kilka nieprzyjemnych słów i odeszło, a brunet oparty o ścianę za chwilę osunął się na ziemię. Jej nogi same prowadziły go do niego. May po prostu czuła, że musi mu pomóc, tak jak on zrobił to ostatnio z nią.
CZYTASZ
With You/ H.S
Fiksi PenggemarCzy złamana dziewczyna jest w stanie podnieść upadłego anioła?