1// Fox is a Hyubrid

589 24 12
                                    

Narrator:

Chan powoli się obudził i poczuł że nie może się poruszać. Nie chciało mu się otwierać oczu, bo jeszcze były za ciężkie. Co prawda chłopak serio chciał je otworzyć ale jego poranna siła mu na to nie pozwalała. Po paru minutach leżenia pod czymś, otworzył oczy. Na początku miał jakieś mroczki przed sobą i raziło go słońce ale w końcu się przyzwyczaił. Kiedy był już w stanie zobaczyć co na nim było zaniemówił. Był to jakiś młodszy od niego chłopak z blond włosami do oczu i pięknymi konturami twarzy. W tej chwili Bang przyglądał się mu tak szczegółowo, że był w stanie dostrzec nawet najmniejszy detal na twarzy blond włosego chłopca. Kiedy już dał radę oderwać wzrok z twarzy prawdopodobnie młodszego zobaczył coś czego żadna nauka nie byłaby w stanie stwierdzić. Nawet fizycy, którzy zdobyli Nobla by nie potrafili. A dlaczego? Proste! Chłopak miał białe duże lisie uszy. Onieśmielało go to piękne stworzenie ale nie wiedział nawet co lub kto to jest. Prawdopodobnie młodszy blond włosy chłopak otworzył oczy i się przeciągnął. Kiedy spojrzał na Chana po prostu się do niego przytulił. - Fajnie mi się dzisiaj spało Channie. - wyszeptał liso-człowiek. Starszy dostał zawału kiedy to usłyszał. Szybko przeniósł się na drugi koniec łóżka oddychaj nierówno. -Aj! Channie co ty robisz! Przecież to ja, twój ukochany Fox'ie!- powiedział i założył ręce na piersi. - Proszę wytłumacz mi w jaki sposób Lis zamienił się w człowieka? Czekam na logiczne argumenty- Chan już trochę pewniej zapytał. - nie jestem w stanie ci tego powiedzieć, ale mogę pokazać. - momentalnie z blond włosego chłopca, pojawił się Lis. A później znowu przemienił się w człowieka z białym ogonem i uszami Lisa. - w skrócie jestem Hybrydą. - powiedział wzruszające ramionami. - To Hybrydy naprawdę istnieją? Nawet pośród nas? - zapytał nie dowierzając. - dokładnie tak- powiedział uśmiechnięty. - a masz może jakieś imię? - zapytał lekko speszony. - tak, nazywam się Yang Jeongin- dalej uśmiechał się najszerzej jak potrafił. Lekko speszony i zaciekawiony Chan podszedł do Inniego i pogłaskał po uszach. - mogę wiedzieć co teraz czujesz? - zapytał patrząc się na to jak zachipnotyzowany. - tak, przyjemnie mi z tym - powiedział i zaczął cicho pomrukiwać. Chan przesunął się o krok dalej i zaczął ugniatać jego ogon - a teraz dobrze? - ten trochę zarumieniony odpowiedział kiwając głową na znak potwierdzenia. - wow... Niesamowite. - Chan pod wrażeniem puścił ogon Hybrydy i zaczął przyglądać się całej sylwetce chłopaka. Tak nawet tam. A co wtedy Jeongin? On knuł plan na odwdzięczenie się czymś jeszcze gorszym. Aż wpadł na jeden niepowtarzalny pomysł. Jeongin momentalnie naskoczył na starszego i zaczął go gilgotać. Niestety nie przyniosło to żadnego skutku bo starszy był odporny na gilgotki. -j-jak? To nie działa? - spojrzał na swoje ręce smutny. -to dlatego że nie działają na mnie gilgotki. - Chan powoli usiadł i wziął ręce młodszego w swoje. - spokojnie Innie, to nie jest koniec świata. - zaśmiał się dźwięcznie. - a-ale to na wszystkich zawsze działało. Może ty kosmitą jesteś? Tak na pewno! - zaczął rozciągać twarz Chana żeby wydrzeć z niej maskę człowieka. - ała Jeongin to boli! - krzyknął Chan na co młodszy się przestraszył i od skoczył od niego- no co się tak na mnie patrzysz? To moja prawdziwa twarz i jestem człowiekiem. -dotykał się w bolące miejsca. - nie możesz być człowiekiem bo nie reagujesz na gilgotki- dalej brnął w swoje. Gapił się na starszego jak na jakiś nieznany mu obiekt. -jezu Jeongin zamiast się tak na mnie gapić może byś się poszedł ubrać? - patrzał na młodszego. -nie mam ubrań. - wzruszył ramionami i znów zaczął się przyglądać. Ten tylko wstał i poszedł do swojego pokoju po jakieś za małe ubrania. W końcu znalazł jakieś spodnie które nosił dwa lata temu. Oczywiście nie zapominając o bieliźnie. Były to czarne Jeansy ze dziurami i koszula w kosmitów. Oj Chan chyba kusi los biorąc tą koszulę. Podszedł do młodszego i życia w niego ubraniami. - ubieraj się, jak nie chcesz żebym patrzał to się odwrócę. - ale Chan jak ja mam ogon tam schować? - starszy obrócił się w kierunku liska. - nie możesz się całkowicie zamienić w człowieka? - zapytał kładąc brodę na oparciu krzesła. - no mogę... Ale to jest niewygodne. Przeszkadza mi to. - wyższy westchnął. - ale ty wiesz że czasami będzie trzeba to zrobić? - teraz to młodszy westchnął. - niestety wiem... - od razu mina mu zrzędła. - Dobra musisz to założyć bo do sklepu po ubrania dla ciebie idziemy. - młodszy zaczął się niechętnie ubierać. Co prawda nie chciał ale musiał. Przez ten czas Bang poszedł do kuchni zrobić im śniadanie. Przygotował kanapki z sałatą, szynką, serem i ogórkiem. Kiedy już Yang podszedł ubrany do stołu. Spojrzał na kanapki. - co to jest? - spojrzał nie ochoczo na jedzenie
- no japie.. Znaczy jezu. To przecież zwykłe składniki do kanapki. - Yang spojrzał i wyciągnął wszystkie warzywa i ser. Chan tylko spojrzał z politowaniem. - Boże dzieciaku, jedz te warzywa.- włożył spowrotem warzywa do kanapki. -ale to jest jakieś dziwne. - błagał swoimi szczenięcymi oczyma. - po prostu to spróbuj. Jak nie będziesz jadł to będziesz chorował, a twój organizm będzie osłabiać się z każdą kolejną chorobą. Rozumiesz? - wytłumaczył mu Chan a ten posmutniał i zaczął jeść.- nawet to nie jest takie złe. - potwierdził Jeongin. Chan się lekko uśmiechnął na tę wiadomość. Kiedy skończyli jeść po kierowali się do łazienki. Chan wziął dodatkową szczoteczkę dla Jeongin'a. - masz. Jakby co tam jest pasta. - powiedział i wskazał na miejsce docelowe pasty. Yang niezwłocznie wziął pastę i próbował powtarzać każdy ruch zrobiony przez starszego. Nie odgrywał od niego wzroku. Aż do momentu kiedy Chan na niego spojrzał. - pierwszy raz w życiu myjesz zęby prawda? I pomyśleć że masz anielsko czyste te zęby. Jak ty to robisz? - spojrzał na niego z niesprawiedliwością - to jest atut tego że na co dzień jestem zwierzęciem. I tak, pierwszy raz myję zęby. - wzruszył ramionami. - daj ja ci te zęby umyje bo ty nie umiesz. - wypluł swoją pastę i odłożył szczoteczkę. Po czym zabierając się za mycie zębów Yang'a. Jeongin otworzył usta i nie sprzeciwiał się chłopakowi.
I tak mył zęby przez około 3 minuty. Yang wypluł pastę i przepłukał jamę ustną. A Chan odłożył szczoteczkę i zeszli na dół. - dobra młody masz moje buty. I nie marudź bo nie mam innych. - jednak zrezygnował z tego pomysłu bo były chyba dwa rozmiary za duże. - dobra jednak nie. Załóż lacze. - powiedział i podał mu klapki. Oczywiście nie zapomniał o skarpetach. I tak oto wyszli z domu.

______________________
Najlepsze będzie to co będzie się działo w galerii. Ale nie będę spoilerować. Więc.. Jak wam mija dzień?

My cute Hybrid//JeongChanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz