4. Chwilę słabości

261 18 3
                                    

Pov. Todoroki

  Czwartek wraz z piątkiem minęły zwyczajnie, jednakże nawet nie spostrzegłem kiedy stał się piątkowy wieczór. Przez te dni nie miałem nawet czasu by oddać blondynowi jego małego pluszaka, sam też się specjalnie o niego nie upominał więc chyba nie oberwę. Większość klasy była nie obecna w akademiku, niektórzy byli na jakiś imprezach lub w domach. Z tego co mi wiadomo to został tylko Koda, Aoyama, Hagakure i Tokoyami,  no i oczywiście także ja. Zgłodniałem trochę więc nieśpiesznie wyszedłem ze swojego pokoju, powolnym krokiem udałem się do wspólnej kuchni. Będąc na miejscu zrobiłem sobie kanapkę, nalałem zimnej wody do kubka, dodałem torebkę z herbatą i używając daru podgrzałem wodę. Chwilę później jadłem kanapkę popijając ją ciepłym napojem, może to nic wielkiego ale mi to smakowało. Po zjedzeniu i wypiciu oczywiście umyłem po sobie naczynia, ponieważ jestem kulturalny. Gdy tak myłem usłyszałem że ktoś wszedł do akademika, odwróciłem się i spostrzegłem blond czuprynę która zniknęła szybciej niż się pojawiła. Mimo tak krótkiej chwili wiedziałem że był to Bakugo, raczej każdy by się domyślił. Tylko co z nim? Ani "cześć", ani "pocałuj mnie w dupę". Może nie jest zbytnio w sosie? Bez zbędnych myśli ruszyłem do swojego pokoju, idąc tak przypomniałem sobie o maskotce, przyspieszyłem kroku i po chwili znalazłem się w pokoju. Wziąłem z szafki wcześniej wspomniana rzecz, wyszłem na korytarz i ruszyłem do odpowiednich drzwi. Teoretycznie mogłem załatwić to jutro, lecz praktycznie wiedziałem że bym znowu o tym zapomniał. Będąc pod pokojem zapukałem do drzwi z nadzieją że jeszcze nie śpi, mimo dość późnej pory.

-Kto tam?- zapytał z trochę dziwnym głosem

  Nie zwróciłem na to uwagi, bo może po prostu ma chrypkę czy coś.

-To ja, Todoroki- odpowiedziałem mu krótko

  Po chwili drzwi się otworzyły i mym oczom ukazał się Bakugo, ale wyglądał trochę inaczej. Nie miał takiego wyrazu twarzy jak zazwyczaj, nie miał uniesionej głowy wysoko jak zwykle i miał lekko czerwone oczy. Czyżby od łez? To by się zgadzało, wszystkie rzeczy które były w nim dziwne potwierdzały ma teorię. Ale dlaczego płakał? Bakugo chłodnym głosem zapytał po co przyszedłem, bez słowa wszedłem do jego pokoju i zamknąłem drzwi. Z nieco podniesionym głosem pytał co wyrabiam, lecz ja bez słowa go przytuliłem, wiedziałem jaki to ból płakać w samotności. Dodatkowo Katsuki ma twardy charakter, więc musiało stać się coś poważnego, nie mogłem go tak zostawić. Przez kilka sekund chłopak nic nie robił, jakby zmierzał do wtulenia się, ale przecież to wielki Bakugo Katsuki. Oczywiste było to że nie odwzajemnił przytulenia, tylko zaczął bić mnie w klatę bym go puścił, przez chwilę chciałem się odsunąć, ale coś mi nie pozwalało. Kilka minut później przestał zadawać mi ciosy, jedynie cicho szlochał, w mej głowie narodziło się kilka pytań. Co doprowadziło go do płaczu? Czy wygada mi się? I czy mogę stwierdzić że już jesteśmy przyjaciółmi?

-Puść mnie już..- rozkazał po chwili spokojny

-Powiesz co się stało..?- spytałem puszczając go

-Nie.. nie potrzebuje niczyjego współczucia..- odpowiedział siadając na swym łóżku

-No powiedz, jak się wygadasz poczujesz się pewnie lepiej.. - mruknąłem siadając obok na co prychnął

-Jak ci powiem co się stało, to też mi coś powiesz..?- zapytał patrząc na ziemię

-Zależy co chcesz wiedzieć..- rzekłem przyglądając się mu

-Blizna.. powiec mi w jaki sposób ją zyskałeś..- odezwał się po krótkiej chwili namysłu kierując na mnie spojrzenie

-..Niech będzie.. więc mów co się stało..- powiedziałem krótko

- Ehh to żałosne.. byłem w domu na obiadku rodzinnym bo stara ma imieniny, zjechali się wujkowie, dziadkowie i tym podobne. Oczywiście po jedzeniu zaczęły się tematy polityczne.. i w końcu temat lgbt. Jak pewnie się domyślasz nie mówili zbyt miło.. mimo że przez długi czas to ignorowałem w końcu coś we mnie pękło. Wzniosłem toast i oznajmiłem że jestem gejem.. miałem jebaną nadzieję że zmienią temat lub będą milej się odnosić.. ale oczywiście byłem w błędzie. Zaczęły się wyzwiska, obiecywali że mnie wyleczą, mówili że to przez ten telefon, nawet pełen miłości ojciec patrzył na mnie z niejaką pogardą.. W ten sposób w niecałą minutę stałem się czarna owcą rodziny, wracając do akademika nie wytrzymałem i się poryczałem jak głupie dziecko.. to tyle..- opowiedział co jakiś czas robiąc przerwy, pewnie by powstrzymać się od płaczu

-Bakugo.. to.. to było odważne. Powinieneś być z siebie dumny..- mruknąłem spoglądając na niego

-Dumny? Ty mnie wogóle słuchałeś..? Byłem zawsze najlepszy w oczach rodziny i przez głupie dwa słowa zaczęli mnie nienawidzić.. to nie było odważne tylko glupie..- powiedział odwracając wzrok na ziemię

-Źle na to wszystko patrzysz.. pokazałeś odwagę mówiąc to, mogłeś równie dobrze wyjść po prostu. Ale odważyłeś się im powiedzieć.. - rzekłem odwracając na bok wzrok

-Powiedzmy że teoretycznie masz rację.. teraz twoja kolej.. pochwal się jakim sposobem masz to znamię..- stwierdził raczej kierując na mnie wzrok

-Nie ma czym się chwalić.. jak byłem mały to ojciec już był chujem, przez co moja matka go nienawidziła.. Pewnego razu obudziłem się w nocy i poszedłem do kuchni żeby się napić, mama nie spała więc poprosiłem o coś do picia. Wtedy.. wtedy wylała na mnie wrzątek.. oczywiście nie chciała tego, była wykończona psychicznie..- opowiedziałem jak najkrócej mogłem

-Niezbyt wesoła historia.. ale przynajmniej laski się za tobą uganiają- mruknął chyba chcąc zażartować

-Ale mnie to pocieszyło- powiedziałem mimo że trochę humor mi się poprawił

~~Skip Time~~

  Jakiś czas później nadal siedziałem w pokoju blondyna, wróciłbym już dawno do siebie gdyby nie fakt że blondyn zasnął mając głowę na mym ramieniu. Tym razem Mina była poza akademikiem, więc nie miałem jak się wyrwać. Teoretycznie mógłbym go obudzić, ale praktycznie wiedziałem że to będzie mój koniec. Jakiś czas temu Kirishima próbował go budzić, gdyby się nie utwardził na czas to pewnie by go z nami nie było. Wspominając tak nawet nie spostrzegłem gdy chłopak się przebudził a przynajmniej tak by to wyglądało, tak naprawdę lunatykował. Spojrzałem na niego dopiero gdy gwałtownie zabrał głowę z mojego ramienia, byłem wtedy pewien że będę mógł już iść. Jednakże kolejny raz byłem w błędzie, chłopak objął mnie po czym położył się ciągnąc mnie ze sobą. Gdy chwilowy szok minął spróbowałem się odsunąć, blondyn tylko uszczelnił uścisk. No to świetnie, rano pewnie dostanę jeszcze w łeb od niego. Westchnąłem i milcząc tak patrzyłem na jego twarz, wyglądał teraz na spokojnego.. jakby był w jakimś swoim bezpiecznym miejscu. Niedługo później powieki zrobiły mi się cięższe, na tyle że niedługo później zasnąłem. Byłem pewien że nie skończy się to dobrze.

,,Pokrewne Dusze" - TodoBakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz