Rozdział 4

104 0 0
                                    




Po rozmowie z Sean'em miałam mętlik w głowie. Wiedziałam, że kontynuowanie czegokolwiek w co bawiłam się z Railey'em ani  nie jest dla mnie dobre ani nie ma żadnej racji bytu. Irlandczyk wiedział, że potrzebuje stabilności, stałego związku, a nie przelotnego romansu z siedemnaście lat starszym mężczyzną. Ponieważ, nawet ja zdaję sobie z tego sprawę, jego zachowanie wcale nie wskazuje na to że jest zainteresowany czymś poważniejszym. Jasne, zaprosił mnie na randkę podkreślając że nie będzie się ze mną pieprzył, ale... Nie wiem. Trudno go odczytać, jego działania nie mają żadnego sensu... Naprawdę nie mam pojęcia co o nim myśleć.

Co do jego podobieństwa do Ansela, stwierdziłam że może jest to po prostu mój typ mężczyzny. Tajemniczy, dominujący. Nie dopuściłam do siebie myśli że może nigdy nie przestałam kochać tego wysokiego milionera o kruczoczarnych włosach. W końcu minęły dwa lata od naszego rozstania, żałosne by było dalsze rozpaczanie. On na pewno znalazł już jakiś zamiennik na moje miejsce. Bądź zaprasza kurwy do domu, nie wykluczam tej opcji. W końcu, kiedy się poznaliśmy taki właśnie był. Co noc nowa dziewczyna.

Szczerze, to ja nie mam nic przeciwko one night standom, nawet mam ich trochę na swoim koncie. Tak też się poznaliśmy. Orgazmem do serca, zwykłam mówić. Jakoś się stało że w późniejszych tygodniach mieliśmy parę okazji żeby się spotkać, moja rodzinna firma była zainteresowana usługami Alston Technologies, a mój ojciec uwielbiał zabierać mnie na rozmowy z Richardem, ojcem Ansela, który zabierał syna na nasze spotkania w tym samym celu. Jednak i ja i on nie byliśmy zbyt zaciekawieni wiecznymi sprzeczkami biznesmenów próbujących wynegocjować ceny by wyszli na tym jak najlepiej. Często umykaliśmy z rozmów, wymigując się głupimi wymówkami, i chodziliśmy na kawę do stołówki. Z czasem zamieniło się to w umówione spotkania, spacery po kampusie naszego - jak się potem okazało - wspólnego uniwersytetu, aż w końcu zaprosił mnie na pierwszą randkę.

Kurwa, czemu ja o tym w ogóle myślę? - Walnęłam się w czoło próbując wymazać obrazy mnie i mojego byłego z głowy.

Reszta dnia zleciała bardzo szybko, nie myślałam już o Railey'u czy Anselu. Całkowicie oddałam się w wir pracy. W końcu wybiła godzina piętnasta, mogłam wrócić do domu. Niestety Melissa kończyła pracę godzinę wcześniej i porwała nasz samochód. No cóż, autobusie, here I come.

Na szczęście pojazd szybko pokonał drogę, nie staliśmy w żadnym większym korku, toteż po pół godzinie byłam już przed moim blokiem. Budynek nie odznaczał się za bardzo, typowy brytyjski ceglak.

Wchodząc na piętro spojrzałam do skrzynki pocztowej, znajdując tam same ogłoszenia i list do Ukrainki wysłany przez jej rodziców. Oboje uwielbiali słać jej pocztówki ze swoich podróży. Uważali je za lepsze niż wiadomości SMS, z czym się zgadzam.

Zabrałam pocztę, udając się na drugie piętro. Wchodząc do mieszkania zostałam przywitana przez moją współlokatorkę, uśmiechającą się od ucha do ucha. Nie odzywała się, za pewnie czekając aż rozbiorę się. Zrobiłam to, po czym odwróciłam się do niej, z zamiarem zapytania się co ją tak cieszy i wręczeniem jej przysyłki, ale ubiegła mnie:

-Zrobiłam zakupy, kupiłam kawę, żebyś nie próbowała zasztyletować mnie jutro rano. - Powiedziała, widząc mały uśmieszek wkradający się na moje usta - Nie to że sądzę że by ci się to udało. - Dodała nie pewnie.

-Jakbym miała cię zadźgać, zrobiłabym to już dawno. Wiesz, myślałam nad tym, ale za bardzo cenie paczki z ukraińskimi słodyczami dla mnie od twoich rodziców, a jakbym zabiła im córkę nie sądzę że dalej chcieliby mi je wysyłać. - Uśmiechnęłam się, i wyminęłam Melissę w celu zrobienia sobie herbaty. Dziewczyna się tylko uśmiechnęła, wchodząc za mną do kuchni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 15, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kolega z PracyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz