Wstawaj Van. - Potrząsnęła mną moja współlokatorka oraz koleżanka z pracy, nauczycielka biologii Melissa.- Jeszcze 5 minut, obiecuje że wstanę! - Mruknęłam.
-Nie masz 5 minut durepa*, za pół godziny musimy wychodzić. - Odparła.Wspaniale, jęknęłam, po czym zwlekłam się z łóżka i niepewnym krokiem udałam sie do łazienki, w drodze czując na sobie wzrok kobiety. Ona, jak zawsze przed czasem, była już gotowa. Jej brązowe włosy opadające tuż za ramiona były uczesane i wysprejowane suchym szamponem, makijaż jak zwykle idealnie podkreślał ciemne oczy...
Stwierdzenie że zazdrościłam jej tej pięknej słowiańskiej urody byłoby bardzo trafne.
Ja z kolei też brzydka nie jestem. Blond kręcone loki, ciemne wręcz czarne oczy, jasna karnacja która pod wpływem pogody zmienia się na oliwkową. Jedyne co bym zmieniła to mój okropny germański nos, prezent od babci, który kompletnie psuje mi profil. Ale cóż taki los, nikt nie jest idealny, a przecież operacje plastyczne istnieją.
W każdym razie, w tym cudnym, ale strasznie ciasnym miejscu zwanym łazienką, spędziłam cały czas który mi pozostał na przygotowanie się do pracy, więc niestety nie zdążyłam zjeść.
I tak z pustym brzuchem, niezbyt dobrym humorem, w deszczu, najlepszym przyjacielu Wielkiej Brytanii, jechałam do szkoły. Moja współlokatorka dziś prowadziła naszą czerwoną Kie, co jeszcze bardziej wyprowadzało mnie z równowagi. Ukrainka okropnie prowadzi, bardziej skupia się na słuchaniu I Love You So The Walters (czy innej muzyki z naszej samochodowej playlisty) niż na drodze.
-Wychodzę dzisiaj z Tonym, będę późno. - Zaczęła rozmowę Melissa.
Tony Evans jest przystojnym, brązowowłosym adwokatem którego poznała na Tinderze. Chodzą na randki od nie dawna, kilka razy się nawet pocałowali z tego co wiem, ale to na razie nic oficjalnego.
-Albo w ogóle, nie wiadomo co tam się stanie, Lissa. - Zaśmiałam się.
-Chciałabym, uwierz, ale to jeszcze nie ten etap relacji. - Odparła.
-Nie ten etap relacji, bleh, bleh, bleh, a za dziewięć miesięcy pewnie będę ciocią. - Powiedziałam, na co Ukrainka tylko prychnęła.
~~*~~
Zostało mi jeszcze piętnaście minut do rozpoczęcia lekcji, więc podeszłam do sklepiku szkolnego i kupiłam sobie jakiś fit batonik czy coś takiego, na pierwszą lekcje powinno starczyć.
Wracając do mojej sali spojrzałam na mój plan lekcji dzisiaj, tylko żeby ujrzeć zastępstwo z klasą trzecią i brak pozostawionych mi wytycznych co do tematu lekcji.
Łatwo, puszcze im jakąś bajkę i będę miała wolne na 45 minut - Ucieszyłam sie.
Wchodząc do klasy zasiadłam przy biurku i spokojnie czekałam aż dotrą moi pierwsi uczniowie, jednocześnie próbując uruchomić komputer, żebym nie musiała się z tym później męczyć. Niestety stary śmieć stwierdził że dzisiaj zrobi sobie wolne i czegokolwiek bym nie zrobiła nie włączał się.
Sprawdziłam chyba każdy kabel, kiedy doszłam do wniosku że sama nic z tym nie zrobię i potrzebuje pomocy. Od razu pomyślałam o naszym informatyku w szkole, ale przypomniało mi się że nie ma go cały tydzień. Jedyne co zostało z osób w miarę ogarniających takie sprawy był nasz wuefista - Peter Jackson oraz nieziemsko przystojny fizyk - Railey Miller.
Wybór był oczywisty.
Szybkim tempem pokonałam piętro i stanęłam przed salą fizyczną. Ze środka dobiegały odgłosy klasy ósmej, przygotowującej się do lekcji.
CZYTASZ
Kolega z Pracy
RomanceRiley Miller. Wysoki i przystojny fizyk po czterdziestce w szkole podstawowej w małej miejscowości Charlbury w Anglii. Vanessa Riddle. Młoda i ambitna nauczycielka j. Angielskiego, poliglotka zakochana w romansach i fantasy, marząca o wielkiej miło...