Rozdział 1

109 7 33
                                    

-No bez jaj

-Saturnina

-No co Saturnina! Kapitanie, ja mam swoją godność!

-Tak?- gdzieś z boku zakpił ze mnie Stark na co syknęłam ze złości.

-Dlaczego nie wyślesz Starka?

-Bo on Starka już zna. A chodzi nam o to żeby go zaskoczyć. A Ciebie jeszcze nie poznał- założył ręke na ręke cwano Rogers gdy głęboko westchnęłam. Nie wierze, chcą mnie wrobić w samobójczą misje! No może ciut przesadzam ...

-Chodzi nam o to Fioletowa- do rozmowy wtrącił się Bóg Piorunów- żebyś dowiedziała się co knuje mój braciszek. Resztą my się zajmiemy

-Resztą czyli czym przepraszam bardzo?- zaprotestowałam- zbieraniem tego co po mnie zostanie?

-Oj Planetoido ale panikujesz- machnął ręką Stark- Loki nie jest przecież taki zły!

-Ostatnio cię dusił- zwrócił się do niego Thor gdy Blaszany Łeb zaczął go uciszać.

-A może to lubie?- wzruszył ramionami gdy Thor odsunął się od niego patrząc podejrzliwie w jego strone.

-Saturnina to nic trudnego, na prawde- uspokajał mnie Kapitan, obdarowując mnie tym swoim ciepłym uśmiechem. Wymiękłam. Kilkanaście minut później siedziałam już w swoim odrzutowcu i ... mam swój odrzutowiec! Mógł Kapitan od tego zacząć a nie że mam wydobyć informacje od śmiertelnie niebezpiecznego człowieczka z Asgardu. To podobno Loki syn Orki ... a nie, Odyna! A no bo to brat Thora. Adoptowany ale zawsze brat. Włączyłam wszystkie stery i zawarczałam silnikiem.

- Saturnina bo spalisz biegi!- z głośnika wydobył się zatroskany głos Bannera.

-Spokojnie Bannuś, X-Mengersów raczej stać na zakup kolejnego- zaśmiałam się po czym ruszyłam przed siebie.

-A wiesz gdzie w ogóle masz lecieć?

-Yy no jak widzisz lece przed siebie- odpowiedziałam mu omijając wielkie wieżowce i bawiąc się przy tym wyśmienicie.

-Eeh pozwól że włącze autopilota i ustale cel podróży- w jednej chwili kierownica znieruchomiała a na wskaźnikach pojawił się mały czerwony punkcik. Kierownicy za cholere nie dało się przekręcić w żadną strone. Cholera, Banner.

-Ej no! Nie umiesz się bawić- założyłam ręke na ręke zła że nawet w cholernym odrzutowcu nie przestaną mnie niańczyć.

-Umiem ale jak ci się coś stanie to Logan urwie mi łeb. A potem Hulk urwie mu jego ale to już nieważne- Banner i jego poczucie humoru ...

-Skoro nie mam nic do roboty to może opowiesz mi o tym Lokim? I co ja mam tam właściwie robić?- spytałam go skoro nie musiałam się już skupić na jeździe.

-Loki to bardzo specyficzna postać. Jak zobaczysz jego strój to padniesz ze śmiechu- chyba usłyszałam cichy chichot. Ah, czyli jednak coś Bannera śmieszy!- jako Hulk zlałem go kilka razy więc aż taki potężny nie jest. Podobno znajduje się gdzieś w jakiejś grocie. Nie wiadomo czego on tam szuka więc twoim zadaniem będzie dowiedzenie się tego

-Jak ty strasznie ogólnie mówisz- mruknęłam- może jakieś zdjęcie czy coś?- nie minęło pół sekundy jak na ekranie wyświetliło mi się zdjęcie tego Lokiego w swoim ...- hahaha cóż to za kozioł?- yy hełmie? Czy przypadkiem zamienił się głowami z kozą?- o Boże jak on wygląda- padłam ofiarą histerycznego śmiechu- popłacze się zaraz- wzięłam głęboki wdech- dobra, starczy. Weźże to wyłącz bo wykończe się jeszcze przed misją- na szczęście Bruce mnie posłuchał i wyłączył zdjęcie- dobra tooo wiem już jak wygląda, a wygląda przezabawnie, i że jest bratem Thora. Uchyl mi rąbka tajemnicy jeśli chodzi o jego moce

Brutalno-Toksyczny Związek Chemiczny | Loki Laufeyson FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz