Rozdział 19

35 6 16
                                    

To niemożliwe. To nie może się dziać naprawdę. Dopiero stałam przy tarasie i rozmyślałam nad tym czy zostać żoną Lokiego i królową Asgardu a tu ... to wszystko już się dzieje. Pałac wyglądał oszałamiająco. Ludzie zebrali się przed nim, ubrani odświętnie, z nieba spadały confetti, a cały Asgard wiwatował, gdy szliśmy do świątyni. Do ostatniej minuty nie wierzyłam w to co się właśnie dzieje. Szłam korytarzem, ubrana w białą suknię ślubną, przyodziana w hełm i berło a koło mnie szedł Loki, ubrany w swoje rogi i szatę wielkiego Bad boya, który trzymał moją rękę, jakbyśmy tańczyli poloneza. Stanęliśmy przed ołtarzem, a koło nas stanęli nasi świadkowie: Fandral i Sif. Nie, żeby co ale Loki od czasu do czasu dokładnie przypatrywał się Fandralowi, jakby wyczekiwał, że zrobi jakiś fałszywy ruch i będzie go mógł udusić. W kapliczce byliśmy my plus strażnicy, którzy pilnowali wejścia, i kilkoro gości (kaplica była za mała na wszystkich asgardczyków).

-A więc Thora nie będzie na uroczystości?- spytał Odyn, który stanął na samym szczycie schodów kaplicy. Loki wzruszył ramionami gdy ja tylko się uśmiechnęłam. Odyn ładnie mi wytłumaczył, jak to jest z tym ślubem i że muszę wyrecytować jakąś przysięgę. Na te słowa wybałuszyłam oczy. Jaką przysięgę?!

-Yy u nas jest jakoś inaczej. Jest ksiądz i te sprawy. No i nie znam Asgardzkiej przysięgi małżeńskiej. Ledwo pamiętam te, co obowiązują na ziemi- broniłam się, lecz Odyn od razu mnie uspokoił.

-Spokojnie, wypisałem ci wszystko- odparł, po czym dał mi kartę. Loki tylko zmierzył go wzrokiem- A więc zaczynajmy!

-Jest u nas taka tradycja, że wymieniamy się mieczami, ale niestety ich nie mamy, więc muszą nam wystarczyć obrączki- zaczął Loki, po czym odchrząknął, delikatnie chwycił moją rękę, po czym zaczął recytować:

"Biorąc na świadków Bogów oraz zgromadzonych tu Gości- przysięgam Ci na swój Honor:

Być wiernym Tobie i naszym przyrzeczeniom.

Odważnie i z podniesioną głową iść przez życie u Twego boku.

Nie niweczyć kłamstwem Twego zaufania.

Pracowicie dążyć do naszego wspólnego szczęścia.

Wytrwale walczyć o nasze wspólne dobro.

Być zdyscyplinowanym i skoncentrowanym dla osiągnięcia wspólnych celów.

Samodzielnie dokładać wszelkich starań, abyś była szczęśliwa.

Być gościnnym wobec naszych przyjaciół.

Razem z tym pierścieniem przyjmij moją przysięgę. Wraz z nią daję Ci moje serce, oparcie i nadzieję."

Po tych słowach włożył mi pierścień na palec serdeczny, cały czas wpatrując mi się w oczy. Zabrakło mi tchu w piersiach, tak że przez chwile przestałam oddychać. W końcu odważyłam się spojrzeć na pierścień. Może nie był typowym ślubnym pierścieniem, ale i tak był cudny. Popatrzyłam na Lokiego i ledwo zdawałam sobie sprawę z tego co się dzieje. Chyba zaczęło to wszystko teraz do mnie docierać.

-Twoja kolej, Saturnino- wskazał na mnie Odyn gdy przełknęłam ślinę i spojrzałam na kartkę. W sumie było napisane to samo, tylko musiałam pozmieniać tak, aby odnosiło się do mężczyzny- poczekaj, potrzymam ci- Odyn chwycił za kartke gdy Loki wywrócił oczami. Jakoś mu się nie podobała ta ingerencja tatusia. Odchrząknęłam, po czym zaczęłam czytać.

- (...) ... Samodzielnie dokładać wszelkich starań, abyś była khy khy był szczęśliwy- usłyszawszy to, zielonooki uśmiechnął się, a ja wytrwale ciągnęłam dalej. Przysięgę, a nie co innego!- Być gościnna wobec naszych przyjaciół, chociaż pewnie ich nie masz ...- nie mogłam się powstrzymać i musiałam mu dogryźć, na co świadkowie parsknęli śmiechem, a Loki zmrużył oczy- no i razem z tym pierścieniem przyjmij moją przysięgę- chwyciłam za pierścień i zaczęłam go wkładać na palec Lokiego.

Brutalno-Toksyczny Związek Chemiczny | Loki Laufeyson FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz