Ta szybka aktualizacja zaskakuje również i mnie, więc po prostu wspólnie udawajmy, że nie stało się nic nadzwyczajnego.
Kabuto czuł się zawiedziony. W drodze powrotnej do Konohagakure wyjaśnił kobiecie o zamiarach zniszczenia wioski zgodnie z otryzmanym poleceniem. Niestety w odpowiedzi na dość długą historię otrzymał jedynie:
,,Rozumiem, widziałeś gdzieś moją zapalniczkę?"
Nic więcej. Słuchając jego opowieści, kiwała co prawda głową, ale w rezultacie wydusiła z siebie tylko albo i aż tyle. Nie spodziewał się płaczu ani zgrzytania zębów, a i tak taka reakcja mu nie wystarczała. Liczył na chociaż cień przejęcia ze strony szatynki. Mieszkała tam od wielu lat i nie wierzył, że nie związała się z tym miejsce, nawet jeśli prowadziła samotny tryb życia. Przez swoją czystą złośliwość, zaczął się zastanawiać, w jaki sposób mógłby uświadomić Mayaku jej przynależność do tego miejsca. W końcu ta cała obojętność musiała być kłamstwem, jakie chciał zdemaskować. Niepytana o nic, odezwała się dopiero na granicy Konohy, po wypaleniu kolejnego, zagadkowego papierosa. Cały czas miała dobry humor, ale zachowywała się, jakby obecność ciemnookiego stanowiła dla niej problem. Ciągle zapisywała coś w notesie, chodziła albo kilka kroków za nim, albo przed nim i najwidoczniej pragnęła zostać sama.
— Przypomniałam coś sobie. — Po tym oświadczeniu w końcu zamknęła notatki, wyrównując krok z towarzyszem podróży.
— Huh, co za nowość. — Rzucił z kpiącym uśmiechem, czując coraz większe niezadowolenie z przymusu noszenia jej rzeczy. A to był dopiero początek jego niezadowolenia.
— W wiosce dalej obowiązują cię pewne zasady. — Poklepała go po ramieniu z niestrudzoną miną, wkraczając na kamienny most, z którego mężczyzna chętnie by ją zepchnął. — Miło będzie ponownie zobaczyć twoją mniej pyskatą stronę.
— Och, z pewnością, tylko radzę pani uważać. Kiedyś się za to odpłacę. — Zadeklarował z przymrużonymi oczami i wyciszonym głosem. Uniósł przy tym kąciki ust do góry, wyglądając na całkiem zadowolonego. Niestety dla niego nie potrwało to zbyt długo.
— Oczywiście, Kabuto-chan. — Popędziła skocznym krokiem przed siebie, zostawiając go z oburzonym grymasem na twarzy.
— Chan?
Bolało go to jeszcze bardziej, biorąc pod uwagę, że zazwyczaj Mayaku nie stosowała względem niego żadnych tytułów grzecznościowych i rzadko robiła to kiedykolwiek.
☙☣☣☢☣☣❧
Lecz nie mógł pozwolić sobie na wyjście z roli. Wszystko musiało iść zgodnie z planem, dlatego posłusznie odprowadził ją do biura, stawiając pudła na ziemi. Jakby takie coś potrafiło wybić go z równowagi na dłuższy czas, to nie mógłby mianować się zawodowym szpiegiem. Bezwzględnie dopasowywał się do przyjętej roli, nie wracając już do wydarzenia na moście.
— Wraca pani do domu? — Spytał neutralnie, kiedy szatynka zaczęła wyjmować ze środka drobne części, na jakie ze skupioną miną szukała miejsca w szafkach.
— Nie mam ochoty. To biuro jest moim domem. — Z monotonnym głosem i nieobecnym wzrokiem tkwiła we własnym świecie, nie przykuwając do okularnika zbyt dużej uwagi. Kręciła się po biurze niczym pszczółka, przez co musiał się odsuwać, aby na niego nie wpadła. Widząc to, postanowił zamącić w jej zapracowanej głowie pewnym pytaniem.
— Tak właściwie to dlaczego tak rzadko sypiasz u siebie, Mayaku-san? — Po usłyszeniu go w końcu przystała w miejscu.
— Mogę odpowiedzieć na to pytanie, ale wtedy ty równie szczerze odpowiesz na moje. Czy taki układ ci pasuje? — Odpowiedziała po chwili zamyślenia, obdarowując go psotnym wzrokiem. On również musiał przeanalizować tę transakcję. Nie liczył na pytanie, na które nie mógłby odpowiedzieć przez reguły misji pana Orochimaru. Mogło być nieprzyjemne, ale raczej bezpieczne.
CZYTASZ
Ludzie Intelektu || Kabuto Yakushi
Fiksi PenggemarLudzie radzą sobie z problemami na wiele sposobów. Niektóre z nich mają pozytywne efekty, a niektóre niosą za sobą fatalne skutki. Główna bohaterka dzięki swoim licznym uzależnieniom wzniosła się na wyżyny intelektualne, wyniszczając w zamian swój o...