Rozdział 4

177 13 15
                                    

Siadając na betonowych schodach, przed wejściem do klatki schodowej, przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz przez ich wyjątkowo niską temperaturę, jak na letni wieczór. Założyłem sobie wyprostowane nogi jedną na drugą, na pozostałych trzech schodkach i podpierając się na rękach odchyliłem lekko głowę do tyłu i spojrzałem w ciemniejące już niebo. Na granatowym nieboskłonie widniało już kilka pojedynczych białych punkcików, zwanych również gwiazdami. Niebo było dosłownie bezchmurne, a lekki, ciepły wiatr tylko nadawał uroku tej porze dnia.

-Na co ty kurwa tak patrzysz?- Głos chłopaka przerwał ten śliczny moment.

-A jak ci się wydaje? Na gwiazdy patrzę.- Odpowiedziałem nawet na niego nie spoglądając.

-Po co patrzysz na jakieś marne, małe gwiazdy skoro tóż obok ciebie siedzi lepsza?- Baji złapał mnie jedna ręką za policzek, tym samym zmuszając mnie abym na niego spojrzał.

Moja twarz poczerwieniała gdy zauważyłem jak blisko jego twarz znajduje się mojej. Jednak muszę przyznać że ciemniejące oczy które wpatrywały się we mnie intensywnie były całkiem ładne.

-Od kiedy jesteś tak piękną gwiazdą jak te u góry?- Odpowiedziałem starając się  urzeczywistnić pewność siebie w głosie, która była dość nikła przez jego bliską obecność.

-Od zawsze, to chyba jasne.- Odpowiedział dumnie.- Poza tym, wczoraj na koncercie patrzyłeś na mnie jak zaczarowany.

-Pff, uważasz te swoje marne piski za szczyt piękna? I dam ci małe sprostowanie, patrzyłem na twoją gitarę, oczywiście.- Uraczyłem chłopaka tą głupią wymówką, chociaż w jakimś sensie miał rację. Patrzyłem na niego jak zaczarowany, i darze go lekkim podziwem, jednak to tylko tyle. Żadnych podtekstów.

Wykorzystałem również okazję i odsunąłem się od Bajiego na bezpieczną odległość, próbując również opanować rumieńce na twarzy i szybszy oddech.

-I myślisz że to łykne? -Chłopak ściągnął brwi i w ten sposób na jego twarzy zawitał duży grymas, jednak nie wiem czy z powodu mojej odpowiedzi czy też odsunięcia się od niego. Skierował swój wzrok w jakimś martwym punkcie nad moją głową, jakby nad czymś myślał, i chyba coś wymyślił, gdyż skierował na mnie wzrok z szerokim uśmiechem jakby odkrył Amerykę.

-Księżniczko, myślałeś może kiedyś nad wstąpieniem do zespołu?- Zapytał w końcu.

-Nie, nie myślałem nad tym, a nawet jeśli to bym tego nie zrobił.- odparłem ostro.

Moje słowa w jakimś stopniu były prawdą, owszem kiedyś marzyłem żeby wstąpić bądź założyć własny zespół. Jednak przez pewne wydarzenia zrezygnowałem z tego pomysłu. Było to zbyt bolesne, nigdy więcej.

-A to szkoda, bo chciałem ci zapropo...

-Baji, nie i koniec.-Przerwałem mu szybko.- Wiem co chcesz mi zaproponować jednak bez względu na to co mi powiesz, nie zgodzę się na to. Więc nawet się nie pytaj.- Dodałem w lekkiej panice.

-Jak sobie chcesz.- Wzruszył ramionami.- To może zapytam o coś innego, chcesz mnie pouczyć śpiewać? Kurwa jakie to debilne.- Odparł dość zirytowany na swoje słowa.

Mnie z kolei lekko zatkało. Już chciałem odmówić kiedy przed oczami minęła mi wizja opierdalania chłopaka za błędy plus spędzę z nim sporo czasu. Sporo czasu którego nie spędzę na rozmyślaniu o Takemichim.

Widziałem wyczekującą mine Baijego, na co skinołem twierdząco głową zaś ten uśmiechną się szeroko. Po szybkiej wymianie numerów telefonu zamierzałem wrócić do domu. Chłopak zaproponował że mnie podwiezie jednak odmówiłem, stwierdzając że wolę się przejść.

Do domu miałem trzy i pół kilometra, oczywiście bez google maps się nie obyło. Podobnie jak z zgubieniem się kilka razy, jednak to nie istotny szczegół.

Gdy dotarłem już na swoje osiedle schowałem telefon w tylnią kieszeń spodni i spokojnym krokiem szłem w kierunku mojego bloku.

Przechodząc przez próg drzwi zawołałem "Jestem w domu". Ignorując ciszę która mi odpowiedziała zamknąłem drzwi na klucz, zdjołem buty i skierowałem się w stronę łazienki w celu doprowadzenia się do lepszego stanu higienicznego niż byłem obecnie.

Zsununołem z siebie ubrania i wszedłem pod prysznic. Strumień ciepłej wody spływał po moim spiętym ciele i chociaż z lekka zmywał odczuwalny przez mnie stres. Szyba w kabinie zaparowała i zrobiło się w  jej z lekka duszno. Umyłem się pospiesznie, wychodząc z kabiny wytarłem się i przewróciłem ręcznik na moich biodrach. Wyszczotkowałem dokładnie zęby i udałem się do sypialni. Ubrałem tam luźna piżamę i wskoczyłem do łóżka.

Leżąc już w łóżku sięgnąłem po telefon by sprawdzić powiadomienia, a było ich kilka. Ktoś mnie kocha o wow, pomyślałem jednak gdy sprawdziłem od kogo są, zamarłem. Mój oddech jak i bicie serca przyspieszyły, ręce zaczęły drgać, zaś łzy zaczęły napływać do oczu.

Podniosłem się do pozycji siedzącej i patrząc jak wryty w ekran telefonu, analizowałem zaistniałe wiadomości, które zawierały 2 nieodebrane połączenia od Takemichiego wraz z 3 SMS'ami. Biorąc głęboki oddech oddtworzylem wiadomości.

"Siemka Chifuyu, wiem że od dłuższego czasu nie mamy kontaktu jednak muszę cię o coś zapytać."

"Chciałbym się z tobą spotkać."

"Więcc moje pytanie brzmi czy też byś chciał. Wiem że może to  być trudne dla ciebie więc kiedy będziesz gotowy po prostu zadzwoń."

Jak do tego doszło? Dlaczego Takemichu chciałby się ze mną spotkać? Czy to faktycznie prawda czy tylko głupi żart. Nie wiem, wszytskie opcje są możliwe.

Odłożyłem telefon na szafkę z głośnym hukiem po czym skryłem się pod kołdrą zawijając się w kulkę. Bardzo chciałbym się spotkać z blondynem, i to w chuj mocno, jednak nie jestem gotowy. Rozryczałbym się i zrobił histerię, a to raczej dość słabe przywitanie "przyjaciela". Ale czy w ogóle jest sens się z nim spotykać? Przecież wiem że nie jestem w stanie się z nim przyajznic, a w związek tym bardziej  je uda mi się wejść, mimo moich chęci. Najbardziej logiczne w tym momencie wydaje się nic nie zmieniać i nie odzyskiwać kontaktu.

Lepiej będzie jeśli spróbuję zawrzeć z kimś nowa relacje, może nie koniecznie związek jednak kto wie.

-Już nawet wiem kto się nada. - szepnąłem lekko do siebie na dobranoc.

✨✨✨✨✨
Witam w rozdziale czwartym, który w końcu napisałam kdkskskak a teraz idę spanko bo już po drugiej jest 👀

Brzmienie twojego głosu//Bajifuyu//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz