~POV. Technoblade~
Siedziałem na krześle biurowym, oglądając panoramę miasta zza przeszklonej ściany. Nowy York jest zawsze piękny. Aktualnie jest lato, godzina 20:14, więc na dworze wciąż jest jasno.
Przysunąłem się do biurka i sprawdziłem, czy wypełniłem wszystkie papiery, jakie powinienem. Będąc szefem ogromnej filmy, trzeba być zawsze pewnym, że wszystko dopięliśmy na ostatni guzik. Kiedy byłem już pewien, że wszystko jest dobrze, wstałem z krzesła i znów spojrzałem za okno. Długo nad tym myślałem i postanowiłem zakupić "niewolnika". Oczywiście, będzie mieć on zapewnione mieszkanie, jedzenie, ubrania czy inne takie. Nie jestem potworem, aby odebrać komuś jakie kolwiek prawa ludzkie (mam na myśli np. zakazy mycia się, jedzenia czy tym podobne).
Wziąłem do ręki teczkę, uprzednio chowając do niej papiery, dokumenty i inne takie. Poprawiłem garnitur i wyszedłem z biura. Wsiadłem do windy, która musi tu być, gdyż moją firma ma aż 20 pięter.
Kiedy dotarłem na parter skierowałem się ku obrotowym drzwiom firmy.
- Dowodzenia, panie Blade- powiedziała recepcjonistka, która pracowała do 21 tutaj.
- dowodzenia.- odpowiedziałem krótko i chłodnym głosem, jak to miałem w zwyczaju.
Wyszedłem z budynku i wsiadłem do mojego samochodu, zaparkowanego na parkingu przy firmie. Zwykle, czarne Porshe. Nic ciekawego.
Wyjechałem z parkingu i ruszyłem do domu. Mam zamiar poprosić brata, aby kupił mi "niewolnika", bo ja mam ogrom pracy, ale żeby nie tłumaczył mu, co będzie u mnie robić. Tym zajmę się ja.
Wyjechałem na podjazd mojej willi i wysłałem z auta. Wszedłem do domu, ściągając buty. Poszedłem najpierw do niego pokoju. Odstawiłem teczkę na jej miejsce, zdjąłem garnitur i ubrałem jedynie czarne dresy, rozpuszczając różowe włosy, sięgające mi do łopatek, może trochę więcej. Tak. Farbuje włosy na różowo, będąc dorosłym mężczyzną. Bo kto bogatemu zabroni? Zroczesałem je, bo po tym, jak były zapięte w warkocz cały dzień, zrobiły się kołtuny.(On se chodzi bez koszulki po domu, bo rocznie niego jest tu tylko jego brat i pracownicy)
Poszedłem do pokoju mojego brata, Williama, który ze mną mieszka. Wszedłem bez pukania, a on leżał na łóżku.
- hej Techie!- ucieszył się na mój widok, zdrabniając moje imię. Dziecinnie.
- Technoblade. Ale nie ważne, mam sprawę.-
- jaką, mój kochany braciszku?-
- jesteś okropnie dziecinny- powiedziałem odrobinę zażenowany.- ale wracając, zdecydowałem się na kupno "niewolnika".- spojrzał na mnie, wytrzeszczając oczy.
- czy ty żeś oszalał?! To żywy człowiek!- krzyczał.
- jesteś skończonym idiotą, Will. Zrobię z niego pomoc w domu, a w zamian będzie miał dom, ubrania, jedzenie i tym podobne. Nie jestem potworem.-
- Uf, chociaż tyle. Ale co ja mam z tym wspólnego?-
- ty go kupisz. Ja mam dużo pracy. Za dużo, aby móc jechać samemu.-
- zgoda, ale ja go wybieram. Nie będę słuchał, czy chcesz babę, chłopa, bruneta, zielone czy niebieskie oczy. Ja wybieram.- wyciągnął do mnie rękę.
- zgoda..- mruknąłem, uściślając mu dłoń.
- a teraz idę spać. Jutro rano po niego pojadę. Dobranoc.-
- branoc- wyszedłem z jego pokoju.
Poszedłem do salonu, gdzie były dwie sprzątaczki.
- dobry wieczór, panie Blade.- powiedziały obie.
- dobry. Mógłbym was prosić, o wysprzątanie sypialni dla gości i przygotowanie jej, na jutro?- kiwnęły głowami na "tak"- dziękuję. Dobranoc.
Wróciłem do mojego pokoju i bardzo szybko się uśpiłem.
~POV. DreamWasteken~
Siedziałem skulony na zimnej podłodze. Byłem cały w krwi i spermie, po tym jak jakieś 10 minut temu zostałem zgwałcony. Normalność.
Zostałem porwany miesiąc? Dwa? Może trzy temu.
W tym czasie codziennie byłem bity, gwałcony, czy nawet torturowany. Nie raz miałem paloną skórę np. zapalniczką. Byłem przyzwyczajony do siniaków, czy nacięć noży na całym ciele.
Miałem też, jak to nazwali, "pranie uczuć". Opierało się to na przywiązywaniu mnie mocno do krzesła, tak, abym nie mógł obrócić głowy, a przede mną był ktoś brutalnie, bądź boleśnie zabijany. Pamiętam, jak jedną dziewczynkę, około 10lat zgwałcono nożem, a ta zmarła, przed utratę dużej ilości krwi. Płakałem, a za każde ukazywanie emocji byłem bity, aż mi przejdzie i spowrotem komuś coś przede mną robiono. Był też chłopak, jakieś 17lat. Polewali go wrzątkiem, aż nie umarł. Po tym, potrafię patrzeć na cierpienie innych, jakby gdyby nigdy nic.
Podczas takich rozmyślań, do pomieszczenia, w którym się znajduje wszedł jeden z moich oprawców.
- idziesz natychmiast się myć i próbować zakrywać siniaki. Jutro jedziesz na targ.- wyszedł a ja za nim.
Szybko się umyłem i udało mi się zakryć każdego siniaka. Potem zabrano mnie do jakiegoś samochodu. Pewnie jedziemy na miejscu, zwane targiem ludzi...
CZYTASZ
"Nie taki straszny, jak go malują" - dreamnoblade ~ZAWIESZONA~
RandomBezduszny, zimny milioner, postanawia kupić niewolnika, aby zrobić sobie z niego darmową służbę domową, pomimo iż już taką posiada, więc wysyła swojego brata na targ z ludźmi. Za to miły, pomocny i uprzejmy chłopak, zostaje zakupiony na targu i uwol...