2. Zakupiony

479 37 13
                                    

~POV. Clayton Wasteken~

Po dojechaniu na miejsce zostałem brutalnie wyciągnięty z auta i zostałem pociągnięty, do nieznanego mi pomieszczenia. Dostałem tam garnitur, który miałem ubrać, co szybko uczyniłem.

Tuż po przebraniu się znów zostałem gdzieś zaciągnięty. Zdjęto mi opaskę z oczu, jak i rozwiązano ręce,które na czas podróży były związane. Zobaczyłem czerwoną kurtynę i drobny podest przede mną. Obok przy jakiej mównicy z mikrofonem stał gruby i łysy mężczyzna z tatuażem na dłoni oraz złotym łańcuchem na szyji. Kazano mi stanąć na tym podeście m stanąłem. Wtedy czerwona kurtyna rozsunęła się, ukazując tłum ludzi. Mężczyźni byli ubrani w garnitury bądź koszule a kobiety w sukienki. Wtedy zaczęto mnie licytować.

- 100 tysięcy!-

- 150 tysięcy!-

- 200 tysięcy!-

I tak dalej, aż doszło do 500 tysięcy.

- Wow, 500 tysięcy! To naprawdę dużo pieniędzy! Dla kogoś takiego jak pani... 2 miliony dolarów!-(tak, to z tik toka) wykrzyczał jakieś męski głos w tłumie.

- sprzedany za 2 miliony!- odrazu wykrzyknął licytator stukając młotkiem w mównicę, a ja stałem osłupiały. Ktoś dał za mnie 2 miliony?

Zostałem zdjęty z mównicy i pociągnięty w stronę jednego z moich oprawców, któremu płacił jakiś wysoki brunet. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się i pokazał gestem ręki, że mam za nim iść.

Doszedłem z nim do jakiegoś luksusowego, czarnego Porsche. Otworzył mi drzwi od strony pasażera a sam wysiadł za kierownicę.

- William jestem- podał mi rękę. Uścisnąłem ją.

- Clayton...-

- z góry powiem, że to nie ja cię kupiłem. Znaczy ja kupiłem, ale nie dla siebie.. to znaczy mój brat kazał mi się tu udać i kogoś kupić- nie potrafił się wysłowić.

- a mogę wiedzieć jaki jest twój brat?- spytałem.

- pewnie! Nazywa się Technoblade Minecraft! Ma swoją firmę, jest milionerem, ma różowe włosy trochę za łopatki. Z charakteru... Jest trudny, jeśli można to tak ująć. Poprostu nie okazuje uczuć, nie pozwala mi się przytulić! Wysłanemu bratu! Jedyną osobą jaka ma prawo go przytulić, to Tommy. Nasz młodszy braciszek. Maj dopiero 16 lat, wredny, wyszczekany, ale uroczy. Ulubieniec Techno iii powiedział bym ci więcej, ale już jesteśmy.- wysiedliśmy z samochody.

Ujrzałem piękną willę. Byłaś białą, z gdzie nie gdzie przeszklonymi całymi ścianami. Duży ogród, a na nim biegający, mały, biały piesek.

- to Floof- powiedział William, wskazując na zwierzę.

Weszliśmy do środka. Dom wyglądał jeszcze piękniej! Przeważał w nim kolor biały i czarny, ze srebrnymi dodatkami. Było też dużo zielonych roślin, które nadawały temu domu przytulności. Później doprowadził mnie do jakiegoś pokoju i kazał być cicho. Wyjął telefon i wybrał czyjś numer.

- Heeej braaaciuszku mój ty kochany!- powiedział do drugiego rozmówcy, a ja bardzo cicho i delikatnie się zaśmiałem.- już kupiłem osobę, jak prosiłeś!- mówił do rozmówcy.- Jak ma na imię? Eee- odłożył telefon od swojej twarzy u spojrzał na mnie, a ja powtórzyłem mu swoje imię.- eee Clayton!- Mhm- Okej- To pa braciszku!- zakończył rozmowę.

- czy to był mój przyszły "właściciel"?-

- dokładnie! Będzie za kilka sekund, bo powiedział że z daleka widzi nasz dom!- usłyszeliśmy otwieranie drzwi.





~POV. Technoblade~

- Heeej braaaciuszku mój ty kochany!- odezwał się ledwo znośny głos mojego brata.

- hej.-

- już kupiłem osobę, jak prosiłeś!-

- Jak ma na imię?-

- Jak ma na imię? Eee- usłyszałem czyjś cuchy głos- eee Clayton!

- jest już w swoim pokoju?-

- mhm-

- dobra już widzę nasz dom, zaraz będę.-

- okej! To pa braciszku!- nareszcie się rozłączył. Akurat wszedłem do domu. Odrazu dałem teczkę służącej i kazałem zanieść do mojego pokoju. Poszedłem do pomieszczenia, gdzie miła czekać mój brat i ten cały Clayton. Wszedłem tak i zobaczyłem, prawdopodobnie, najpiękniejszą osobę na całym świecie. Blond włosy, krótkie i puszyste. Zielone, hipnotyzujące oczy. Ubrany w garnitur. Kurwa. Jak ja mam zrobić z niego "pomoc domową"? On jest za piękny na pracę...

- TECHNO KURWA MAĆ!- Wrzasnął mi brat do ucha, a ja nawet nie drgnąłem.

- tak?- odpowiedziałem, ale nadal patrzyłem na blondyna.

- boże nareszcie kontaktujesz!-  sztucznie się ucieszył.- to jest Clayton.- wskazał na to dzieło sztuki.

- Um.. Technoblade- podałem mu rękę. Oczywiście ją uścisnął. Nie była sporo mniejsza od mojej, ale była.

- dobra to ty wyjaśnisz mu zasady czy co tam chcesz a ja idę!- William wyszedł.

- więc? Jakie są zasady, proszę pana?- widać, że dobrze wychowany.

- usiądź..- odrazu wykonał polecenie.- więc na początku miałeś być pomocą domową. Miałeś pracować tu, wzamian za dom, ubrania, jedzenie i tym podobne, ale, jak tak na ciebie patrzę to... Nie chciałbyś tak poprostu tu mieszkać? Ja bym ci wszystko kupował...- kurwa. Brzmię jakbym chciał być jakimś sugar daddy, czy coś...

- chwila... Czemu miałbym nie pracować?- zdziwił się.

- nie muszę ci się tłumaczyć.- tja mój surowy, zimny głos wrócił...










Krótki rozdział.
Postaram się, żeby inne były dłuższe :)

"Nie taki straszny, jak go malują" - dreamnoblade ~ZAWIESZONA~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz