00

1.3K 163 44
                                    

Historia wydaje się prosta – dziewczyna poznaje chłopaka. Właściwie, wydaje się prostsza, bo ona wciąż ucieka do niego myślami, a on niemal traci dla niej głowę.

Jednak nic nie idzie tak łatwo, gdy ona to ja, uwięziona w złotej klatce, a on ma szklane serce i niewyobrażalnie jasne oczy, z iskierkami radości i czystej chęci do życia.

− Widzisz go? – pyta, wyrywając mnie z zamyślenia.

Mrużę powieki, patrząc w górę, pod sam sufit szklanej oranżerii. Hodowla jest przestronna i wypełniona roślinami, więc muszę naprawdę mocno się skupić i wytężyć wzrok.

− Nie widzę. Gdzie jest? – Marszczę brwi, przez co wyciąga rękę i wskazuje na róg pomieszczenia. – Czekaj, widzę! – wołam radośnie, niemal klaszcząc w dłonie. – Rany, jaki piękny.

Niebieska plamka wiruje ponad rozległym drzewem, a moje wnętrze przepełnia ciepło. Uwielbiam je wszystkie. Co do jednego.

Kątem oka widzę, jak twarz chłopaka rozpromienia uśmiech, gdy przenosi na mnie wzrok. W kąciku jego ust pojawia się dołeczek. Przygląda mi się z uwagą, a ja zauważam, jak jego tęczówki błyszczą i walczę sama ze sobą, żeby się nie odwrócić.

− Gotowi? – odzywa się niski głos z oddali, przez co spoglądam w jego kierunku i unoszę kciuk w górę.

Wciąż czuję na twarzy wzrok bruneta i ostatecznie się poddaję.

W momencie, w którym odwracam się w jego stronę, a nasze spojrzenia się spotykają, moje policzki muska delikatny podmuch wiatru, a do uszu dobiega dźwięk otwierania metalowej klatki.

Kilka sekund później, tuż nad naszymi głowami, unoszą się setki błękitnych motyli.

Bo w końcu motyle symbolizują wolność, prawda?

ʚїɞ

twitter: #vicxszkapa
pisane przez veafurie i @vicdevil

Heal meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz