Rozdział 4

555 55 0
                                    

Minęło kilka dni, zanim Granger ponownie zastukała do jego drzwi.

Severus wprowadził ją do środka i zaczął robić herbatę. Znajomość tej specyficznej wymiany uspokaja. Ciepło drugiego człowieka w jego domu jest pocieszająca. Ale podczas jej nieobecności pojawił się w nim cień niepokoju. Severus potrzebuje więcej informacji, niż ona była w stanie udzielić. Czuje się niespokojny, niepewny i przestraszony. Musi wiedzieć, czy przyszła go zabrać. Może Granger po prostu gra rolę jego opiekuna. Może czeka na przybycie innych, by zaskoczyć go, gdy jest najbardziej rozkojarzony.

Kobieta siedzi przy jego stole, przesuwając palcem po ziarnach cukru na blacie.

- Jak długo tu jesteś? - pyta, gdy on robi herbatę.

- Od samego końca wojny.

– Nie poszedłeś nigdzie indziej?

- Gdzie indziej miałbym się udać?

Severus stawia przed nią jej filiżankę. Granger wzrusza ramionami, kiedy dostrzega jego spojrzenie.

Mężczyzna siada naprzeciwko niej z własną filiżanką i pociąga łyk.

– A jak długo ty u jesteś, Granger?

- Czuję się, jakbym była tu od bardzo dawna.

Snape kiwa głową, a nieregularne trzaski niepokoju formują się w poważną szczelinę w jego duszy.

- Czas często wydaje się tu nieistotny.

Granger nie odpowiada nic. Siedzą w milczeniu, pijąc herbatę. Szczelina rośnie, połykając go. I stwierdza, że ​​nie może już dłużej znosić milczenia ani celowego uchylania się.

W końcu odchyla się na krześle i rzuca jej oceniające spojrzenie.

- Granger, co ty tutaj robisz?

- Co?

Mężczyzna skazuje na swój dom.

- Tutaj. Co Ty tutaj robisz? Odnalazłeś mnie dwa tygodnie temu i nie mam pojęcia, jaki jest twój motyw.

- Mój motyw? - Granger pyta cicho, jakby to słowo ją użądliło.

- Na początku myślałem, że przyszłaś, by mnie zabrać z powrotem. Aby zmusić mnie do odpokutowania za moje grzechy. Ale nigdy nie byłaś tak okrutna, żebyś miała przeciągać to tak długo.

- Nie mogłeś nic zrobić...

– Granger – warczy. – Jesteś teraz dorosła. Przestań patrzeć na mnie przez obiektyw dziecka. Zrobiłem okropnie...

– Nie – szepcze szorstko Granger. - Nie, nie wierzę w to.

- Dlaczego to mówisz?

Patrzy na niego nieprawdopodobnie dużymi oczami.

- Potraktowałeś mnie wyłącznie życzliwością. Cokolwiek robiłeś wcześniej... to przeszłość. Teraz to nie ma znaczenia.

Severus szydzi.

– Ludzie się nie zmieniają, Granger. Jestem tym samym człowiekiem, którym byłem wtedy.

- Więc może zawsze byłeś dobrym człowiekiem. Każdy może być zmuszony do robienia złych rzeczy. Nie zmienia to integralności twojej duszy.

Mężczyzna przekręca się na krześle. Wypowiedź wprawia go w zakłopotanie. Severus nie jest bliższy przyczynom nagłego pojawienia się Granger na wybrzeżu. Coś się w nim kręci, ostrzegając go. Ale przed czym? Severus nie jest pewien, co to właściwie jest, ale czuje, że stąpa po niepewnym gruncie.

HGSS Bardzo daleko, nad morzem (polski przekład)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz