ROZDZIAŁ 1

8.8K 230 532
                                    

Adele

— Moja odpowiedź brzmi nie — rzuciłam wkurzona, na co blondynka odpowiedziała przewróceniem oczyma.

— Chcą cię poznać — mruknęła zachęcająco.

— A ja ich nie — odparłam z wrednym uśmiechem.

Moja przyjaciółka Heather od dwudziestu minut próbowała przekonać mnie, iż powinnam pójść z nią i jej chłopakiem Blasem na imprezę osiemnastkową Nicholasa Younga.  Cieszyłam się, że chcieli, żebym się z nimi wybrała, ale zdecydowanie nie chciałam tam iść... 

Zostałam tam zaproszona tylko ze względu na mój wygląd. Tak powiedział mi sam Blase. Było to dla mnie strasznie płytkie i... nie współgrające ze mną, jednakże darmowy alkohol coraz bardziej zaczynał mnie przekonywać...

Nie.

Posiadałam trochę honoru i ostatnie szare komórki.

Ale.

Właśnie, zawsze było jakieś ale...

Ale i tak pójdę.

Miałam swój rozum. Choć czasem zdawał się być mały, to i tak go posiadałam, a nawet starałam się go używać. Niby głupim było, że w końcu przekonałam się, by tam pójść mimo tego, iż wiedziałam, czego chcieli ode mnie chłopacy.

Moja logika była strasznie paradoksalna. Po prostu uznałam, że robotnicy pracujący i obserwujący w pocie czoła nastolatki przechodzące chodnikiem niczym się nie różnili od tych młodych i rozwijających się mężczyzn. Zbywałam robotników środkowym palcem, to i przysłowiowych babiarzy spławię.

— Czasem bywasz suką. — Założyła ręce na piersi. — Ja mówię na imprezie o tobie same dobre rzeczy, pokazuje twoje zdjęcia i opowiadam, jaka to jesteś wspaniała, a ty co? — Zwróciła wzrok ku mnie, a ja uniosłam brew. — Grupa gorących chłopaków chce cię poderwać, Del!

— Wiesz, Heather... Ty czasem bywasz taka próżna. I głupia. — Parsknęłam. — Nie wiem, czy wiesz, ale poderwać a wykorzystać... Cóż, jest różnica. — Westchnęłam. — Poza tym... wiesz dobrze, że Jacob tam będzie — powiedziałam o dziwo spokojnie.

Jacob Mayer był kolejnym powodem, przez który nie chciałam pójść na tę imprezę. Nasza znajomość była... specyficzna. Aktualnie byliśmy na etapie pisania ze sobą. Od roku. Ani razu się nie spotkaliśmy, bo on stanowczo odmawiał. Brunet uznał, iż powinniśmy się lepiej poznać, aby móc spotkać się w realu. Jak dla mnie rok pisania bez spotkań był niedorzeczny, natomiast nie kwestionowałam jego decyzji i w pełni ją akceptowałam.

— Co z tego, że tam będzie? — rzuciła oburzona. — Del, daj się przekonać. Oni są naprawdę fajni. Poza tym Jacob chyba nie rzuci ci w głowę cegłą, jak wejdziesz do domu Younga. — Na jej słowa prychnęłam i pokręciłam głową z politowaniem.

Przez to, że próbowała mnie tak bardzo namówić na tę imprezę, zaczęłam patrzeć na to wszystko pod innym kątem. Tak naprawdę jedyną zaporą mojego braku chęci do przyjęcia był Jacob. Ale może to właśnie ja powinnam zrobić pierwszy krok?

W końcu ślubu nie weźmiemy online.

— Suka — fuknęła.

— Dam ci znać, jak zacznę się tym przejmować. — Puściłam do niej oczko, a ona kolejny raz tego popołudnia przewróciła oczyma. Jak ona mnie irytowała.

— Nie mam się w co ubrać. — Westchnęłam, w końcu odpuszczjąc.

Blondynka słysząc to, niczym pantera  zwróciła się w moim kierunku. Na jej ustach wymalował się wielki uśmiech, natomiast na moich zaczął widnieć dziwny grymas... strachu? Uśmieszek Lee nie zwiastował niczego dobrego.

DesiderioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz