|| Chapter two ||

71 7 3
                                    

Sprzątając szkło usłyszałem otwierające się drzwi. Proszę powiedzcie że to nie jest mój współlokator. Zaciskając palce błagałem po cichu by to był ktokolwiek ale nie on. Zrezygnowany podniosłem wzrok by właśnie spotkać jego.
„Co tu się stało!?" Krzyknął Nick. Niestety zdążył wrócić do domu wcześniej a to oznacza że widział bałagan. Przeniosłem się na parapet wpatrując się w drzewa za oknem. Na szczęście był na tyle duży że można było na nim usiąść. Chłopak w tym czasie chodził po domu sprzątając i wyzywając wszystko co napotkał po drodze. Sięgnąłem po słuchawki odrazu zakładając je i puszczając muzykę. Chciałem się stąd wyrwać. Nie mówię że jest mi tutaj źle. Szczerze to mieszkamy w wyśmienitych warunkach ale chyba każdy kiedyś czuł się nieswojo nawet we własnym domu. Mój przyjaciel zauważył to bo zamknął się w końcu podchodząc do mnie i przytulając od tyłu.

„Uważaj na moje ręce. Są odsłonięte."
Chłopak kiwną głową pokazując że rozumie a po chwili skierował się do wyjścia. „Właściwie-„ zaczął chłopak zatrzymując się.
„Mamy nowe zlecenie. Dziś wieczór szykuj się."
No to sprawa wyjaśniona dlaczego Nick wrócił tak wcześnie. Czy oni naprawdę muszą wysyłać nas? Ugh.. gdyby tylko Nick nie wypaplał o mnie wszytko byłoby dobrze. Nie miałem zamiaru z nim teraz rozmawiać. Rzuciłem mu tylko sprośne spojrzenie. Chłopak w końcu wyszedł z mojego pokoju a ja pokierowałem się w stronę łazienki.

*Click*
Zakluczyłem delikatnie drzwi. Odwróciłem się a nogi ugięły się pode mną same. Zjechałem po drzwiach podkulajac nogi. Pojedyncze łzy zaczęły zsuwać się po moich policzkach. Podniosłem głowę i rozejrzałem się dookoła. Jedyną rzeczą jaką napotkały moje oczy było lustro. Jak głupi spojrzałem na swoje odbicie. Zacząłem dotykać swoje nogi licząc że jednak stanie się cud. Cud który pozwoliłby mi zakończyć swoje życie. To jest niesprawiedliwe. Ze wszystkich ludzi z którymi mogłem utknąć do końca życia, to musiałem być ja.

Czemu nie mogę zranić się tak jak innych? Jestem czysty od miesiąca i nie zamierzam tego zepsuć. Ale gdyby nadarzyła się taka okazja to skorzystałbym z niej. Dlaczego? Ponieważ jestem mordercą i nie mogę znieść tego faktu. Jedyne co muszę zrobić to dotknąć osobę. A co się wtedy dzieje? No cóż.. człowiek wypala się w dodatku czuje wszystko dopóki nie umrze. Dajmy przykład że dotknąłem kogoś dłoni. Już po kilku sekundach ciało atakuje wirus. Skóra zaczyna schodzić, naczynia pękają, narządy usychają a kości kruszą się. Taka smierć trwa nie całe dziesięć sekund. Inaczej calutkie dziesięć sekund tortur. Każdy mój dotyk był śmiercią dla drugiej osoby."

„I niech mi ktoś teraz powie że nadal zasługuje by żyć." Westchnąłem a głos zza drzwi mi odpowiedział. „Ja ci mówię."

|| Deadly love || dnf ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz