„Clay!"
Chłopak biegł do mnie tak szybko jak umiał. Nadal nie otwierałem oczu. Byłem właściwie przerażony. Co ja zrobiłem... czemu do cholery dotknąłem to dziecko! Ono leży tam a bardziej to jego resztki leżą pode mną. Naszą pierwszą zasadą było nie zabijać dzieci.„Nick... ja przepraszam, ja nie wiem czemu to zrobiłem. Naprawdę!" Zacząłem jąkać się powoli otwierając oczy. Mój przyjaciel stał obok mnie chcąc mnie przytulić. Przerażony odepchnąłem go.
Widziałem strach w jego oczach i dopiero wtedy uświadomiłem sobie co zrobiłem. Moje oczy zaszkliły się. O cholera...
„Czas się zmienia i ludzie też. Zmierz się z tym." To były jego ostatnie słowa. Właśnie w tej chwili jego ciało zaczęło się rozpadać. Nie byłem w stanie spojrzeć w dół. Teraz obydwoje tam leżeli. Zacząłem po prostu biec. Uciekałem najdalej jak potrafiłem. Może jakimś cudem trafię do domu. Nie obchodziło mnie to teraz. Straciłem swojego przyjaciela, brata, osobę która się mną zajmowała i to tylko przez moją głupotę.Biegnąc tak nie zauważyłem chłopaka przede mną. Wpadłem na niego przewracając nas obu. Jak najszybciej odsunąłem się od niego. Nic nie widziałem przez łzy. On wstał ostrożnie i podał mi rękę. Nie odwzajemniłem gestu. Nie chce mieć tutaj kolejnego trupa. Brunet spokojnie patrzył ma mnie czekając. Im dłużej na niego patrzyłem tym bardziej kogoś mi przypominał. Na pewno gdzieś już go widziałem. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie że leżę nadal na chodniku. Wstałem zachowując bezpieczną odległość od chłopaka. Ponownie spojrzałem na niego ale tym razem zawstydzony. Na szczęście miałem na sobie jeszcze maskę. Jedyne co udało mi się zrobić to wydusić ciche „przepraszam."
„Clay, racja?" Zaczął mówić brunet. O cholera. On mnie zna? Chyba zauważył moje zakłopotanie i dodał.
„Jesteś dość znany tutaj.." On również się zawstydził bo zaczęło widać było jego rumieńce. Ale nie to mnie interesowało. Bardziej to jak ja mogę być znany? Nigdy nie wychodziłem z domu.
„Myślę że z kimś mnie pomyliłeś." Już miałem odejść gdy chłopak niespodziewanie chwycił za mój nadgarstek. Znieruchomiałem.
„Puść mnie. Nie chce zrobić Ci krzywdy." Delikatnie odwróciłem się w jego stronę. Jeden nie właściwy ruch i nie żył. Jednak na jego twarzy widziałem determinację. Staliśmy tak w bezruchu jeszcze chwilę. Wiedziałem już że chłopak nie da za wygraną.„Wiem do czego jesteś zdolny." Wypowiedział się chłopak. Nadal można było słyszeć spokój w jego głosie. Jego ręka powoli powędrowała niżej. Albo się ze mną bawił albo był samobójcą. Ludzie dookoła obserwowali nas w ciszy. Czułem się jakby czas się zatrzymał. Wziąłem głęboki wdech i próbowałem przesunąć rękę bruneta. Niestety bezskutecznie. On nadal ją przesuwał. Ściągnąłem maskę drugą ręką i dopiero teraz mogłem się dokładnie przyjrzeć chłopakowi. Jego oczy były duże i brązowe, rzucające się na pierwszy rzut oka, usta miały malinowy kolor który był bardzo wyraźny. Jego ciemne brązowe włosy spadały mu na oczy. Był po prostu śliczny.
„Chodź ze mną. Szukają Cię a jak znajdą to zabiją." Znowu zabrał głos chłopak. Właśnie tak skończyłem idąc za brunetem. Ciągnął mnie za sobą jak jakąś lalkę nie zabierając nadal dłoni. Naprawdę dałem się porwać i to w tak głupi sposób... skoro i tak byłem ciągnięty cholera wie gdzie to chodziarz zajmę czymś myśli. I oczywiście gdzie pobiegły moje myśli? Do Nicka. Ja naprawdę go zabiłem, swojego przyjaciela. Jednak nie chce pogrążać się w myślach. Już czułem łzy cisnące mi się do oczu. Lepiej wrócę do rzeczywistości.
CZYTASZ
|| Deadly love || dnf ||
Fanfiction„Wiem do czego jesteś zdolny." Wypowiedział się chłopak. Nadal można było słyszeć spokój w jego głosie. Jego ręka powoli powędrowała niżej. Albo się ze mną bawił albo był samobójcą. Ludzie dookoła obserwowali nas w ciszy. Czułem się jakby czas się z...