To miejsce nie było w niczym specjalne. Na pierwszy rzut oka była to zwyczajna kamienica. Wchodząc do środka widziałeś dwa średniej wielkości biura, jadalnie, łazienkę i kilka pokoi z sypialniami. Były jeszcze drzwi do piwnicy gdzie nigdy nie byliśmy. My pokierowaliśmy się do biura. Właśnie tak mieliśmy się dowiedzieć wszystkiego o nowym zleceniu. Gdy usiedliśmy w owym pokoju mężczyzna zaczął mówić.
„Więc tak... tutaj macie akta. Konsekwencje już znacie tak samo przebieg akcji. Przeczytajcie i szykujemy się." Otworzyłem kopertę. Pierwszą rzeczą było imię i nazwisko ofiary ze zdjęciem obok. Była to jakaś kobieta. Nic więcej nie potrzebował więc podałem kartę Nick'owi. Kolejna rzecz o mnie: Nienawidzę poznawać osób które mam zabić. Potem czułbym tylko poczucie winy. Rozsiadłem się w fotelu wygodniej i czekałem na następne polecenia. Cieszę się że pracuje tylko jako morderca. Są tu ludzie którzy muszą sprzątać po tym wszystkim. Nie wyobrażam sobie dotykać wnętrzności człowieka.
„Wszystko wiemy. Możemy już iść." Powiedział mój przyjaciel oddając kartę. To on się interesował wszystkim. Musiał wiedzieć kim jest osoba, czy ma rodzine, jej wiek i takie duperele. Gdy ja byłem pogrążony w myślach oni zdążyli już wyjść. „Cholera.." pomyślałem i zacząłem kierować się w stronę wyjścia. Wychodząc z biura znalazłem się w długim bezowym korytarzu. Ściany były popękane a farba odchodziła w niektórych miejscach. Rownież podłoga nie była w najlepszym stanie. Czarne deski odchodziły, pękały lub wcale ich nie było a lampy ledwo trzymały się na suficie. Nie zwracając już na to uwagi ruszyłem w stronę chłopaków.
Wchodząc do pierwszego lepszego pokoju znalazłem ich.
„Oh tutaj jesteś Clay! Już się o ciebie martwiliśmy." Zaśmiał się mężczyzna w okularach.
„Taak... przepraszam zamyśliłem się." Próbowałem zabrzmieć najmilej jak mogłem. W końcu ten facet to moja przepustka do życia. Wyrywając się z zamyślenia spojrzałem na niego ponownie. On wskazywał ręka na czarny strój. Kurwa nie ma mowy. Nie będę nosił jakiegoś kostiumu jeszcze. Wystarczy że jestem zmuszony mieć maskę którą w sumie bardzo polubiłem. Była ona cała biała a na środku znajdował się uśmiech. Pokiwałem głowa na znak że nie ubiorę tego. Wtedy Nick zaśmiał się i powiedział.
„Mówiłem Ci że odmówi." Założył ręce na piersi i nadal się uśmiechał. Facet spojrzał na mnie błagalnie. „Nie mam zamiaru tego nosić." Odpowiedziałem tym razem. Nie będzie mi dawać jakiś obcisłych strojów. Będzie jeszcze się podniecał mną. Nie dla psa kiełbasa.„No dobrze, w takim razie weź maskę i jedziemy."
CZYTASZ
|| Deadly love || dnf ||
Fanfic„Wiem do czego jesteś zdolny." Wypowiedział się chłopak. Nadal można było słyszeć spokój w jego głosie. Jego ręka powoli powędrowała niżej. Albo się ze mną bawił albo był samobójcą. Ludzie dookoła obserwowali nas w ciszy. Czułem się jakby czas się z...