Ronnie
Nie miałam czasu, żeby stać w gabinecie Kiry i urządzać sobie pogawędki z nowym wolontariuszem. Mięliśmy robotę do zrobienia, dlatego przeszłam od razu do rzeczy. Po tym, jak zareagował na moją uwagę o spóźnieniu, i jak się zachowywał, gdy otrzymał plan dnia, mogłam od razu stwierdzić, że nie nadaje się, żeby dołączyć do naszej załogi. Nie tylko zachowanie ale także jego wygląd znacznie różnił się od przebywających tutaj wolontariuszy. Czarne, krótko przycięte włosy, ciemne oczy i tatuaż na lewej ręce, do tego czarne ubranie, na którym łatwo można było zauważyć wyraźny zarys mięśni. Wyglądał raczej na kogoś, kto wyrwał się jakiegoś filmu gangsterskiego albo z wybiegu, a nie na kogoś, kto ma rozpocząć prace charytatywne w szpitalu dziecięcym. Chcąc nie chcąc, moje zdanie na jego temat niestety nie miało zbyt dużego znaczenia. Musiałam zaakceptować jego uszczypliwości, więc gdy podał mi rękę, długo nie pozostałam mu dłużna.
- Na szczęście szpital nie jest duży, łatwo powinieneś się tu odnaleźć. - odezwałam się, idąc wzdłuż korytarza. - Na parterze znajduje się cała administracja, szatnie, stołówka i sala rehabilitacyjna. Pierwsze piętro to sale chorych, gabinety zabiegowe, sala operacyjna, pooperacyjna i OIOM. Na tym piętrze... - zatrzymałam się, i odwróciłam w jego stronę - są również sale chorych, ale głównie są tu gabinety lekarskie i dyżurka pielęgniarska. Jakieś pytania? - spojrzałam na niego pytająco. Jego mina wyraźnie wskazywała na to, że przynudzam. - I jeszcze jedno, musisz się przebrać. - wskazałam na jego ubranie. - Zjedźmy na dół, powinno się tam coś dla ciebie znaleźć. - weszliśmy do windy i zjechaliśmy na parter. Minęliśmy rejestrację, i poszliśmy dalej w kierunku szatni. - Dobra, ten powinien być dobry. - podałam mu błękitną bluzę medyczną i spodnie. - I jeszcze buty. Jaki nosisz rozmiar? - zapytałam.
- 45 - odpowiedział, nie dodając nic więcej.
- Dobra, trzymaj i się przebierz. Swoje buty możesz zostawić tutaj i odebrać je pod koniec dnia. - wymusiłam delikatny uśmiech.
- Chyba sobie żartujesz. Nie założę tego. Będę wyglądał jak pajac. Bluza i spodnie są jeszcze do wytrzymania ale to? Nie ma mowy. - wskazał na białe medyczne buty.
- To jest szpital a nie wybieg, to po pierwsze. Po drugie, takie mamy zasady, wiedziałbyś, jakbyś przeczytał regulamin. Ale dobra, jeśli nie chcesz, to nie zakładaj tych butów, ale gwarantuję ci, że cały dzień w tych butach.. - wskazałam na jego nogi, na których ubrane miał ciężkie glany - skończy się tym, że nogi nie będą chciały z tobą współpracować. - rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Dobra już, niech ci będzie. - przewrócił oczami - Zawsze tyle gadasz, że nikt inny nie może dojść do słowa? - powiedział wyraźnie poirytowany. - Myślałem, że już nie skończysz. - powiedział, po czym ściągnął koszulkę. Pośpiesznie się odwróciłam i ruszyłam w kierunku drzwi.
- Będę przy recepcji, przyjdź jak się przebierzesz. - krzyknęłam, zostawiając go samego w szatni.
Szczerze mówiąc poczułam się nieco skrępowana, gdy zaczął się przy mnie rozbierać. Musiałam stamtąd wyjść, czułam jak moje policzki zaczynają zalewać się rumieńcem. Mam nadzieję, że tego nie zauważył, bo byłam pewna, że nie dałby mi spokoju. Szłam w kierunku recepcji, a przed oczami miałam tylko jego umięśniony tors.
Gdy w końcu przyszedł, jego mina mówiła jedno "co ja tu robię". Opowiedziałam mu w skrócie, jak działa szpital i jakie są obowiązki wolontariuszy w szpitalu.
- Chyba nie myślisz, że będę tym dzieciakom podcierać tyłki. Aż tak nisko jeszcze nie upadłem. - powiedział pogardliwie.
- Nie byłabym tego taka pewna. - zripostowałam go. - Poza tym, nie wspomniałam ani słowem o tym, że masz, jak to ująłeś podcierać im tyłki. Masz spędzać z nimi czas, pomagać przy posiłkach, podnosić na duchu, czasami zawozić na rehabilitację. Te dzieciaki mają po prostu czuć się tutaj jak w domu. Niektóre są na prawdę ciężko chore, są też takie, które nigdy stąd nie wyjdą. Mamy być po prostu dla nich wsparciem. - wbiłam wzrok w chłopaka.
CZYTASZ
(Nie)Pamięć
RomanceDzieli ich wszystko. Łączy jedynie miłość. Czy będzie ona wystarczająco silna, żeby pokonać wszystkie przeszkody? Czy anioł będzie w stanie zmienić diabła? A może wręcz przeciwnie, i to diabeł wciągnie anioła do piekła? I jak wspólna przeszłość tej...