Nastka

98 11 7
                                    

- Max do jasnej cholery, wstawaj, bo ile można tak leżeć! - wykrzyczała- jest już 13, a ty dalej śpisz! Marnujeż swój cenny czas, jak tak możesz!

- Nastko kochana, ja naprawdę bardzo cię kocham, ale ja cię proszę daj mi spać!

- Wstawaj rudzielcu, a nie! Idziemy dziś do Willa w odwiedziny!

- On jest tu z trzy godziny daj mu żyć!

- Przecież daje, to mój brat, tak jakby, i się o niego martwię.

- Da sobie radę. - stwierdziła Max.

- No wstawaj już, idziemy, bo cię w piżamie tam zaciągnę.- Max nie chętnie wstała i poszła się ogarniać.

- Strzelam, że mu nie powiedziałaś, że do niego idziesz.

- No nie, będzie miał niespodziankę. Na pewno się ucieszy. - stwierdziła i wyszła z pokoju, a Max zaraz za nią
zamykając drzwi.

Tak naprawdę Nastka martwiła się o Willa. Bała się, że sobie nie poradzi. I mimo, że Will już od początku jej mówi aby się nie martwiła, i zapewniał ja, że jakby się coś działo to dał by jej znać, ona tak nie potrafi, nie myśleć o swoim "bracie" który jeszcze nie dawno przeżywał piekło. A na samą myśl o tym, że właśnie w tej chwili Will może przezywać to samo, albo może po prostu o tym myśleć i płakać w poduszkę, Nastce robiło się po prostu przykro i sama miała ochotę płakać.

I to nie tak, że Max się o niego nie martwiła, była w końcu jego najlepszą przyjaciółka i chyba jedną- nie licząc Nastki. Max wiedziała, że Will kiedy nie chce o czymś mówić nie mówi o tym, tak samo jak widziała, że Will nie lubi jak inni są nim zbyt bardzo przejęci, a mówienie o sobie sprawia mu problem i nie lubi tego robić.
Ale nie chciała powstrzymywać Nastki, wiedziała, że ona jako jego siostra czuje się zobowiązana aby się nim opiekować, mimo, że William ją o to nie prosił.

Nastka zapukała w drzwi w bardzo charakterystyczny sposób, tak aby Will wiedział, że to ona.

Można było usłyszeć jak Byers krzyczy nie ciche"otworze" po czym nacisknięcie klamki.

- Hej El. - El, ksywa którą wymyślił Will Nastce, dziewczyna nadal nie wie z kąt u niego wziął się taki pomysł, ale spodobała jej się ona. - O i dzień dobry Max. - uśmiechnął się.

- Hej Willy. - powiedział Nastka i go przytuliła.

- Tylko nie Willy.- Nastka przestała przytulać Willa i weszła do jego pokoju, bez pozwolenia.

- Oj daj spokój Willy. - Max zrobiła do słownie to samo co El.

- Em, coś się stało? - zapytał Will.

- Czy coś myślało się stać, że odwiedzam mojego braciszka? - odpowiedziała mu pytaniem.

- El! - wykrzyczał. - mówiłem ci abyś się o mnie nie martwiła. Przecież nie będzie tak jak w tamtej szkole.

- Z kąt wiesz? A może akurat będzie, może masz naprawdę dużego pecha? I to się powtórzy.

- Nastko, to się już nigdy nie powtórzy! - stwierdził Will.

- Zgadzam się z Willem, jest on teraz o wiele bardziej ostrożniejszy. - odezwała się do tej pory milcząca Max.

- Właśnie.

- Oh niech wam będzie, ale i tak- nie dokończyła bo Will jej przerwał.

- Tak będę uważał.

- To dobrze. A tak poza tym, to twoja mama kazała przekazać od mojego taty, że poprosiła go, aby ten załatwił ci wizytę u psychiatry i on ci ją załatwił. - Will zmarszczył czoło na znak, że nie za bardzo rozumie.

- Co?

- Po prostu mój tata na polecenie twojej mamy ustalił ci wizytę do psychiatry- powiedziała w skrócie.

- A okej.

- No, a teraz skoro widzisz, że Will jest cały i zdrowy możemy iść i nie zawracać gitary Willowi. - uśmiechnęła się do niego Max.

- A no racja. No to pa! - pożegnała się i poszła.

- Narka! - krzyknęła Max i pobiegła za El.

- Do zobaczenia!- usłyszały jeszcze nim zbiegły po schodach.







Rozdział nie był sprawdzany przepraszam jeśli coś jest źle.

I Love You? BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz