Po wyjściu z restauracji poszedłem do swojego domku. Z nudów stwierdziłem, że rozwalę sobie głowę o podłogę, bo czemu nie. Waliłem główą o podłogę tak długo, aż z nosa nie poleciała mi krew. Wtedy przestałem. Całe ręce umazałem sobie w mojej różowej krwi. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Dlatego postanowiłem gdzieś wyjść. Poszedłem na plażę na drugiej wyspie. Zauważyłem na plaży dziewczyny więc postanowiłem im nie przeszkadzać. Usiadłem na podłodzę w domku plażowym. Przez chwilę siedziałem w bez ruchu, po czym stwierdziłem, że kontynuuje moją zabawę z rozwalaniem sobie głowy. Jednak przestałem, gdy usłyszałem, że ktoś zbliża się do domku. Do środka weszła Hiyoko i Mahiru.
-Aaa! Skąd ten świr się tutaj wziął?!-Krzyknęła głośno niższa.
-Czemu on jest we krwi?!-Mahiru jaka ty spostrzegawcza! Zauważyłaś wyrazistą różową krew na moich śnieżno białych włosach.
-Mikan!!-Krzyknęła wyższa.
-Co się stało?-Krzyknęła Mikan zanim weszła do środka.
-Aaaaaa!!! Nagito!? Słyszysz mnie!?!-Energicznie trzęsła moimi ramionami.
-Przestań..tak krzyczeć.-Powiedziałem to tak cichym i zmęczonym głosem, że nie wiem czy mnie usłyszała.
-Przepraszam. Ale co ci się stało?-Wyglądała na zmartwioną ale jak można martwić się o mnie?
-Nic, waliłem głową o podłogę dla jakiejś rozrywki.
-R-rozrywki?! Muszę cię opatrzeć!-Czemu ona tak krzyczy.
Zabrała mnie ze sobą do szpitala i mnie opatrzyła.
-Skończyłaś? Czyli możemy już iść?-Powiedziała zniecierpliwiona Hiyoko.
-Tak, możemy iść z powrotem na plażę. A ty Nagito masz tutaj zostać.
Po co mam zostać w szpitalu? Żebym nic więcej sobie nie zrobił? Mam tutaj siedzieć zamknięty jak w jakimś psychiatryku czy co? Zrobiłem coś co było do mnie bardzo nie podobne. Poprostu położyłem się jak zwykle na podłodzę i pogrążyłem wszystkie moje myśli w rozpaczy. Teraz rozpacz stała się częścią mojego życia. Chyba zasnąłem na tej podłodzę. Poczułem, że ktoś mnie szturcha i coś do mnie mówi, ale po co miałem reagować.
-Nagito! Wstawaj! Nie możesz spać na ziemi.-To był głos Mikan. Jak zawsze brzmiała na zmartwioną.
-Rozpacz..-Wymruczałem pod nosem próbując dalej spać.
-Ibuki! Obudź go!-Więc Ibuki też tu jest.
-Obudź się! Nagito!-Otworzyłem oczy i zmęczony wszystkim spojrzałem na Ibuki.
Dziewczyna spojrzała w moje oczy i odskoczyła przerażona.
-Mikan! Nie patrz mu w oczy.-Pierwszy raz widzę przerażoną Miodę zawsze jest pełna energii i entuzjazmu. Co ona powiedziała? Nie patrzeć mi w oczy? Hm? Ale co jest z nimi nie tak? Podszedłem do lustra, które znajdowało się w sali. To co zobaczyłem.. to nie byłem ja. Były kompletnie bez żadnych uczuć, nawet nie zabłysnęły, gdy pomyślałem o Nadziei. Pogrążyłem się w rozpaczy.
Rozpacz. Rozpacz. Rozpacz.
Byłem taki.. zagubiony...
-Wychodzę..-Nie wiem czy któraś z nich usłyszała co powiedziałem. Tak właściwie to miałem to gdzieś, poprostu wyszedłem z budynku.
-Monokuma! Wiem, że mnie obserwujesz! Chce z tobą pogadać! W parku jaberwock!-Krzyknąłem, by mieć pewność, że przyjdzie.
Ruszyłem do parku w ogóle się nie śpiesząc. Wiedziałem, że i tak będzie ciekawy czego chce i przyjdzie.
Kiedy dotarłem usiadłem wygodnie na ławce i czekałem.
-Czego ode mnie chciałeś, Nagito?-Czarno-biały miś pojawił się z nikąd.
-Mam interes. Powiesz mi, kto jest zdrajcą, a ja w zamian zabije kogoś. Bo wiem, że bardzo na to czekasz.
-Ciekawy interes, jednak myślę, że wiesz kto jest zdrajcą. Chcesz tylko utwierdzić swoje przekonania.-Całkiem dużo wie ten niedźwiedź.
-Przejżałeś mnie! Jednak nie martw się na pewno nie zabije zdrajcy. Przysięgam na całą Rozpacz tego świata!-Rozpacz? Nawet już nie wiem co powiedziałem.
-Jesteś naprawdę dobry w interesach. Chiaki Nanami, to imię zdrajcy. Potwierdziłem twoje przekonania?-No to czas przygotować zbrodnię!
-Oczywiście, że potwierdziłeś. W takim razie jutro szykuje się rozprawa klasowa.
Odszedłem nie słuchając już Monokumy. Najpierw poszedłem do sklepu po taśmę klejącą oraz linę. Potem udałem się do bazy wojskowej po parę noży myśliwskich. Wszystko schowałem w kieszeniach mojej zielonej kurtki i wróciłem do domu. Mam zamiar zabić w nocy.Time skip
22:00Wyświetlił się komunikat Monokumy powiadamiający o ciszy nocnej co znaczyło, że jest 22:00. Czekałem najpierw na przyjście Chiaki. Nanami weszła jak do siebie, rozglądając się od razu po domku.
-Tak właściwie to nie mam już powodu by być na ciebie zła, dlatego poprostu pobije cię bez powodu.
Chiaki zaczęła mnie kopać dlatego, że leżałem na ziemi. Musiałem znieść wszystkie te kopniaki, bo muszę jeszcze dzisiaj w nocy kogoś zabić. Dostałem 7 razy w brzuch i 2 razy z liścia.
-Nie chce mi się bardziej wysilać dlatego cię już zostawię.-Wyszła dając mi kopniaka na pożegnanie.
Kiedy poszła od razu wstałem by doprowadzić się do porządku.
Od tego jak Nanami u mnie była minęła już dobra godzina. To był moment w, którym zacząłem działać. Wyszedłem z mojego domku wcześniej zabierając cały sprzęt. Udałem się do restauracji. To będzie miejsce zbrodni. Pod jednym ze stołów schowałem wszystkie rzeczy. Z kieszeni wyjąłem jeszcze kartkę i długopis. Na kartce napisałem.Musimy o czymś porozmawiać
Przyjdź za godzinę do restauracji
Będę czekać
Hajime~Przygotowany list wrzuciłem pod drzwi Chiaki, po czym szybko uciekłem. Teraz trzeba wszystko przygotować. Najpierw związałem sobie nogi i jedną rękę, a na belce przy suficie zawiesiłem włócznię z zamku Nezumi. Położyłem się prosto pod zwisającą włócznią. Wolną ręką zakleiłem sobie usta taśmą. Wziąłem nóż myśliwski i wbiłem go sobie parę razy w jedno i drugie udo. Taśma miała za zadanie mnie uciszyć i całkiem dobrze się sprawdzała. Później ten sam nóż ustawiłem w ten sposób by móc wbić go sobie w wolną rękę. Ból, który sobie zadawałem nie był mi obojętny, był czymś w rodzaju mojej wewnętrznej Rozpaczy. W pewnym momencie pomyślałem o tym, że wystarczy puścić linę z włóczni i będzie po mnie. Chwilę jeszcze czerpałem satysfakcję z tak wielkiej rozpaczy, aż nadszedł ten moment. Do przyjścia Chiaki zostało 20 minut, a znając ją będzie 10 minut szybciej, dlatego teraz albo nigdy. Uwolniłem z uścisku linę, a włócznia spadając wbiła się w mój brzuch. Przez kolejne 5 minut wykrwawiałem się na śmierć, aż w końcu to nastąpiło. Poczułem się bardzo lekki. Przez chwilę oślepiało mnie bardzo jasne światło. Kiedy w końcu światło zniknęło rozejrzałem się do około bo nie bardzo wiedziałem co się dzieje. Zobaczyłem siebie leżącego na podłodzę w kałuży krwi. Więc udało się? Ja.. nie żyje? Chwila, nie rozumiem. Byłem jak dusza zagubiona we mgle, nie potrafiłem się poruszyć. To znaczy mogłem latać ale fizycznie się nie poruszałem, nie mogłem zobaczyć swoich nóg albo rąk. Nagle usłyszałem pisk, wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że Chiaki stoi nad moim ciałem, nawet nie zauważyłem kiedy weszła. Od momentu kiedy Nanami uciekła z restauracji, minęło sporo czasu, a skąd to wiem, stąd, że zaczęło się robić jasno. Naprawdę całą noc przyglądałem się moim zwłokom? To dziwne. Kiedy do restauracji weszło parę osób, włączył się komunikat o tym,że zostało odkryte ciało. Od tego momentu przyglądałem się całemu śledztwu jakie prowadzili, byłem również przy rozprawie klasowej. Nie wierze. Wygrałem. To ja wygrałem. Wszyscy zagłosowali błędnie. Nikt nie pomyślał, że to było samobójstwo. Czyli wygrałem. Wszyscy umarli...a ja wygrałem! Chociaż nie do końca bo ja też nie żyje, ale dla mnie to swego rodzaju wygrana.
Dziękuję wszystkim, którzy czytali ale to jeszcze nie koniec. Niestety na jutro nie dam rady więc pojutrze pojawi się orginalne zakończenie czyli ostatnie. Orginalne zakończenie to zakończenie, które wymyśliłem jako pierwsze ale nie jest do końca dobre więc oprócz niego jest dobre i złe zakończenie.
Do następnego!! (灬º‿º灬) <333
CZYTASZ
KomaHina czyli Opowieść o Wariacie [Zakończone]
FanfictionNie polecam tego czytać jeżeli chcesz mieć normalna psychikę ale jeżeli i tak masz już zjebaną to zapraszam Ogólnie to nie chciałem żeby jak większość opowieści z tego shipu było jakieś tragiczne zakończenie więc są 3 zakończenia. Trochę mnie ponios...