Remus przywykł już do częstych bólów głowy, zasłabnięć oraz wymiotów. Stała się to jego codzienność i chociaż niepokoiły go te dziwne objawy, to nauczył się sobie z nimi radzić. Rozsądek podpowiadał mu, żeby zgłosił się do skrzydła szpitalnego, ale przecież to nie było nic poważnego. Cały czas liczył na to, że powikłania same przeminą. Nie ulegało jednak wątpliwości, że coś jest nie tak.
Im bliżej pełni tym gorzej się czuł. Z każdym dniem robił się coraz bardziej drażliwy i zmęczony. Miał wrażenie, że w tym miesiącu pełnia księżyca będzie dla niego jedną z najtrudniejszych w życiu i nie mylił się. Tego dnia od rana nie wstał z łóżka, choć zazwyczaj siłą woli zmuszał się, żeby iść na lekcje.
Syriusz zaproponował, że zostanie razem z nim w dormitorium, a Remus chciał się nie zgodzić, ale był zbyt zmęczony, aby się kłócić.
– Wyglądasz gorzej niż zazwyczaj. – stwierdził Syriusz z zaniepokojeniem. Miał rację. Dzisiaj wilkołak czuł się źle w każdym tego słowa znaczeniu.
Remus w odpowiedzi tylko mruknął coś niezrozumiałego, nie siląc się na odpowiedź.
Ciemnowłosy przyłożył dłoń do jego czoła, a Remus odruchowo skrzywił się, bo nasilił się jego ból głowy.
– Masz gorączkę. Przyniosę ci zimny okład. – stwierdził Syriusz z przestrachem w głosie i oddalił się.
Remus nawet nie zauważył kiedy chłopak wrócił i położył mu na czole coś co było mokre i zimne. Przyjemny chłód koił jego ból i choć wciąż czuł się fatalnie, to dzięki temu czuł się minimalnie lepiej.
– Dziękuję. – wymruczał mając nadzieję, że mówi dość wyraźnie.
– Nie ma za co. – odparł Syriusz i uśmiechnął się lekko, tak jakby chciał tym poprawić Remusowi humor.
Szatyn nie wiedział, czy to przez gorączkę, pełnię, czy też cokolwiek innego, ale nagle Syriusz wydał mu się niezwykle przystojny. Jego ciemne włosy były tak słodko zakręcone na końcach, a oczy miał tak głębokie i piękne. Odbijająca się w nich stal zawsze sprawiała, że mógł wpatrywać się w nie godzinami. Uwielbiał obserwować, jak jego twarz się zmienia pod wpływem różnych emocji, uczuć. Syriusz był po prostu piękny.
Jakby wyczuwając jego wzrok, chłopak odwzajemnił jego spojrzenie i przez jeden magiczny moment patrzyli sobie w oczy.
Remusa naszła głupia ochota, aby go pocałować. Nie miał siły się podnieść, ale gdyby tylko Syriusz nachylił się bliżej niego...
– Jadłeś coś dzisiaj? – zapytał Syriusz, przerywając tą chwilę.
– Nie, ale nie wiem, czy byłbym w stanie coś przełknąć. – odpowiedział zgodnie z prawdą. Obawiał się bowiem, że wszystko co zje natychmiast zwróci.
– Musisz coś jeść. Pójdę do kuchni ci coś przynieść. – powiedział Syriusz, ale Remus zatrzymał go, kręcąc głową.
Z jakiegoś powodu nie chciał być w tym momencie sam. Obecność Syriusza naprawdę mu pomagała i był mu wdzięczny za to, że ten z nim dzisiaj został.
– Nie zostawiaj mnie, proszę. – powiedział cicho, czując narastający smutek. Choć mogło się wydawać, że odnosi się to tylko do chwili obecnej, Remus prosił o coś więcej. Chciał, żeby Syriusz już nigdy go nie zostawiał. Chciał, żeby ten został z nim na zawsze.
Syriusz westchnął, ale pokiwał głową, na znak, że się zgadza.
– Dziękuję. – szepnął Remus i zapadł w niespokojny sen.
Co chwilę budził się i zasypiał ponownie. Jak przez mgłę zauważył, że zamiast Syriusza na jego łóżku leży duży czarny pies i cierpliwie nad nim czuwa. W międzyczasie do pokoju wszedł James i Peter, ale Remus nie był na tyle przytomny, by zrozumieć o czym rozmawiali.
– Remi. Remi, obudź się. – ktoś lekko nim potrząsnął, a kiedy otworzył oczy, ujrzał nad sobą Syriusza, który patrzył na niego z troską.
– Co się stało? –zapytał Remus sennie.
– Musimy już iść. –oznajmił Syriusz.
CZYTASZ
Nie zostawiaj mnie... //Wolfstar
FanficTegoroczne wakacje okazują się dla Syriusza znacznie trudniejsze niż zazwyczaj. Walburga i Orion Black urządzają dla niego prawdziwe piekło. Powrót do Hogwartu okazuje się dla niego zbawieniem, ale wciąż musi ukrywać przed najbliższymi swoje problem...