— Bri! — walę z całych sił w drzwiczki od przebieralni. — Jeśli nie wyjdziesz to wtargnę tam siłą!
— Jo, nie dam rady!
Wywracam oczami. Od piętnastu minut jesteśmy na plaży, a od dziesięciu staram się wyciągnąć ją z szatni. Sama nie czuję się bardzo komfortowo, lecz nie będę siedziała w koszulce i krótkich spodenkach, skoro słońce mocno grzeje. W końcu mam możliwość opalić się, a mój czarny kostium w końcu ujrzał światło dzienne, a nie dalej tkwił na dnie szuflady. Ciotka Molly zawsze mi powtarzała, że jestem blada jak trup.Kiedy przyjeżdżała jej siostra, Gabby, ta mówiła, iż muszę mieć niedobór witamin. Nie rozumiała, że można mieć taki odcień skóry.
Daję Bridgette jeszcze z dwie minuty, ale gdy się kończą, otwieram zamek od zewnątrz. Moim oczom ukazuje się bardzo zgrabna dziewczyna o budowie ciała w kształcie klepsydry. Mam wrażenie, iż wygląda ona lepiej ode mnie w swoim jednoczęściowy kostiumie w kolorze malinowej czerwieni.
— Ej! Co, jakbym była naga!?
Prycham.
— Nic. Podobne części ciała widuję u siebie w lustrze — łapie ją za nadgarstek, ale delikatnie, aby się nie przestraszyła. To bardzo płochliwa dziewczyna. — Idziemy, a po drodze weźmiemy frytki dla chłopaków.
— Chcieli?
— Nie, ale siedziałaś tyle czasu tam, że napewno nas spytają, dlaczego.
Jak powiedziałam, tak robimy. Wzięłyśmy cztery duże porcje, żeby pozostali mogli się podzielić między sobą. Ja mam ochotę na gofra, jadnak narazie się powstrzymam.
— Jose!! — Wendy macha do nas z daleka. Pilnuje, żebyśmy się nie zgubiły.
Blondynka pięknie wyglada w liliowym dwuczęściowym bikini. Flora ma strój odpowiadający jej kolorze włosów. Wygląda również bardzo ładnie. Meadow postawiła na klasykę i jej biały komplet prezentuje się na niej jak na modelce Victoria's Secret.
— A co tam macie? — Louise pierwszy dostrzega talerzyki z frytkami.
— Coś dobrego — odpowiadam i podaję mu jedną porcję, którą podzieli się z Wendy oraz Florą.
Druga ląduje u Meadow i Bri. Nigdzie nie widzę świętego trio.
— Jeśli szukasz tych debili, to poszli po piłkę do siatkówki do auta Lowella — Baldwin mówiąc to, wyciąga z torby krem z filtrem. — Chce ktoś?
Wyciągam rękę po tubkę. Nie mam ochoty spalić się na różową świnkę, więc nie będę ryzykować. Mam nadzieję, iż słońce trochę mnie złapie.
Po krótkiej chwili dołączają do nas chłopaki. Nate od razu dobiera się do frytek, które ja podjadam.
— Jak ty o wszystkim myślisz, McKee — mówi. — Skoro już dbasz o wszystko, to może od razu zostaniesz moją żoną?
— No jasne. Ty będziesz się obijał, a ja będę gotowała obiadki i wychowywała dzieci.
— Dokładnie tak.
— Zgoda.
Chłopak klepie mnie po tyłku.
— Wiedziałem, że ulegniesz mojemu urokowi — napina się dumny z „mojej decyzji".
— Tylko nie zdziw się, jak dzieci będą podobne do listonosza — odpowiadam.
Collins szybko mruga, a ja słyszę śmiech całej grupy. Richards nie może się opanować ze śmiechu.
— O kurwa, Nate — Flora również rechocze się dosyć głośno.
— Już się bałem, że mówisz serio, Jose — komentuje Josh.
![](https://img.wattpad.com/cover/293741792-288-k628177.jpg)
CZYTASZ
COLLEGE - historia pogmatwana
RomanceTĘ WERSJĘ KSIĄŻKI TRAKTUJCIE JAKO SZKIC, PO JEJ SKOŃCZENIU NASTĄPIĄ DRASTYCZNE POPRAWKI, ABY POLEPSZYĆ I ZWIĘKSZYĆ JEJ JAKOŚĆ Josephine McKee wyjeżdża do Miami na studia. Czystym przypadkiem będzie studiować tam, gdzie jej sąsiad Josh Lowell, z któr...