Pierwsze zaliczenie z biochemii. Zdecydowanie panikuję. Ćwiczyłam przez cały czas pod okiem Wendy, ale nadal czuje się niepewnie. Wystarczy mi te 60%, przysięgam. Siedzę na swoim miejscu w auli. Po jednym boku mam Bri, a dwa rzędy niżej siedzi Ben. Nie ma opcji ściągać. Gryzę długopis. W końcu prowadząca ustawia czas i zaczyna się.
Spokojnie, Jo. To tylko sześć pytań.
Wychodzę jako jedna z pierwszych. Jestem w totalnym szoku. To było proste. Tuż po mnie pojawiają się moi przyjaciele.
— Szybka jesteś — Ben szturcha mnie w ramię.
— Czy tylko mi to poszło jakoś łatwo?
— Myślę, że Wendy bardzo dobrze cię przygotowała — stwierdza Bri. — Nie było to aż takie trudne, ale nad niektórymi pytaniami musiałam się zastanowić.
— Wyniki powinny być za kilka dni, a za godzinę dopiero mamy kolejne zajęcia. Może przejdziemy się do bractwa?
Samoistnie krzywię się na propozycje Bena. Przez kilka byłam zajęta przygotowaniami do tego sprawdzianu, więc miałam wymówkę na niewidywanie się z Joshem. Jestem pewna, że nie podoba mu się fakt mnie i Nate'a. W sensie, wiecie, nie razem, a „razem". Ja sama nie wiem, czym jesteśmy. Tylko przyjaźń z korzyściami? Czasami mam wrażenie, że jest to coś więcej, jednak potem znowu uważam inaczej. To skomplikowane.
— Jose? Zgadzasz się?
— Hm? Tak, tak...
Bri patrzy na mnie z uniesiona brwią. Przecież jej nie powiedziałam o spaniu z Natem. Na pewno nie oceniałaby mnie, lecz powiedziała to, co myśli. Coraz więcej osób wie, nie podoba mi się to i stresuje.
Przez dziesięć minut drogi Ben opowiada z ogromnym entuzjazmem o możliwym przyjęciu do bractwa. Teraz dużo czasu spędza z chłopakami. Louise mówił Wendy, iż wszyscy go polubili, więc zostaje tylko do ustalenia chrzest.
Czuje gulę w gardle, gdy dostrzegam Josha z Ryanem przed domem. Nie widzi nas.— Cześć chłopaki!
No. Przez Bena już widzi. Lowell ma tak przeszywający wzrok, że mam ochotę schować się.
— Hej — odpowiada przewodniczący. — Dobrze, że jesteś. Myślimy o inicjacji.
— Naprawdę? — chłopakowi oczy błyszczą jak najjaśniejsze gwiazdy.
— Damy ci czas na psychiczne przygotowanie, więc pewnie odbędzie się po treningu w sobotę.
— Mniej więcej powiemy ci, co masz zrobić — dodaje Ryan. — Niby mieliśmy ci nie pokazywać, ale za pozwoleniem Josha, zaprowadzę cię do twojego pokoju.
— Ekstra! Chodź Bri!
W trójkę zniknęli za drzwiami. Stoję sama z Joshem i panikuję. Kiedyś byłam nieśmiała w stosunku do niego, ale od kiedy trzymamy się, to nie miałam takiego uczucia. Teraz wróciło.
Słyszę, jak bierze głęboki wdech i głośno wypuszcza powietrze.
— Jo, chciałbym o tym pogadać, ale ty potrzebujesz chwili i ja teraz jestem zajęty — ciesze się, że to on zaczął rozmowę. Jestem tchórzem. — Jednak wiedz, że nie mam żadnych obiekcji, bo nie mogę mieć.
— Josh... Nawet nie wiem, co mam ci powiedzieć.
Chłopak uśmiecha się i rozkłada ramiona do uścisku. Bez dłuższego namysłu wtulam się w jego ciało. Nie wiem, ile tak stoimy, aż wracają Bri i Ben.
— Em, musimy już iść, bo zajęcia z podstaw dietetyki mamy w innym budynku niż zwykle — przypomina Bri.
Żegnamy się z Lowellem. Uwielbiam go. Jest świetnym przyjacielem, ale i tak będę chciała mu wytłumaczyć co się zadziało. Mam nadzieję, że nie zacznie rozmowy z Natem.
![](https://img.wattpad.com/cover/293741792-288-k628177.jpg)
CZYTASZ
COLLEGE - historia pogmatwana
RomansaTĘ WERSJĘ KSIĄŻKI TRAKTUJCIE JAKO SZKIC, PO JEJ SKOŃCZENIU NASTĄPIĄ DRASTYCZNE POPRAWKI, ABY POLEPSZYĆ I ZWIĘKSZYĆ JEJ JAKOŚĆ Josephine McKee wyjeżdża do Miami na studia. Czystym przypadkiem będzie studiować tam, gdzie jej sąsiad Josh Lowell, z któr...