18. Moglibyście być idealną parą, ale jest jedna przeszkoda

32 3 6
                                    

Rozmowa z Kaiem dużo mi dała. Uspokoiłam emocje. Powiedział, że nie mogę nadto przejmować się jakąś (teraz cytat) pokurwioną wiadomością pojebanego brata.

Tak. Brata.

Miles McKee to mój starszy brat, aż o osiem lat. Nie mówię za wiele o naszej rodziny, gdyż nie jest to przyjemna historia.
Byłam mała, może miałam z trzy latka, kiedy rodzice zginęli. Zostali zepchnięci z drogi przez pijanego kierowcę. Mama jeszcze walczyła w szpitalu, ale tata zmarł na miejscu. Byłam tylko dzieckiem, jednak docierało do mnie, że oni już nie wrócą. Do piątego roku życia mieszkałam z bratem u dziadków od strony taty, lecz ostatecznie to ciocia Molly i wujek Aris stali się naszymi prawnymi opiekunami. Ciocia, czyli siostra taty, odżyła, kiedy wprowadziliśmy się. Pozwoliło jej to pogodzić się ze stratą.
Z Milesem zawsze były problemy. Wszyscy wiedzieli, że źle zniósł smierć rodziców. Co raz wpadał w tarapaty, a wujek musiał go z nich wyciągać. Szala przelała się, kiedy pod drzwi przyprowadziła go policja. Nie pamietam, co zrobił. Ciotka zawsz wstawiała się za nim. Powiedziała mi, że nie miał żadnych problemów z narkotykami lub innymi używkami. Lubił tworzyć grafitti na murach różnych placówek. Opowiadał mi, że wyruszy w podróż dookoła świata i jak będzie tylko mógł to zabierze mnie ze sobą.

Czy byłam nim zafascynowana? Oj, tak. Przecież to starszy brat. Miałam tylko go.

Aż do jego dziewiętnastych urodzin. Nieważne, że był jeszcze niepełnoletni. Zostawił mnie. Samą. Nie pożegnał się. Jedyną rzecz, jaką znalazłam po nim, to list, w którym były dwa słowa.

Powodzenia, malutka.

Tyle. Ani słowa więcej. Molly chciała dzwonić na policję, ale Aris powiedział, że to nie ma sensu. On i tak nie wróci. I nie wrócił. Przez dziewięć lat. Przez pierwsze trzy lata to ja próbowałam skontaktować się z nim. Potem czułam już tylko gorycz. Jedno wielkie rozczarowanie.

— Jo?

Ledwo usłyszałam Wendy. Wyjmuję jedną słuchawkę z ucha. Blondynka jest bosko ubrana. Czarny golf oraz spodnie cargo wyglądają na niej bardzo dobrze.

— Gdzieś idziesz?

Rzuca w moją stronę jakieś ciuchy.

— Idziemy. Jesteś nieobecna od tygodnia, czas to zmienić — informuje i raczej odmowy nie przyjmie. — Jedziemy oglądać wyścigi. Chłopaki kazali mi wyciągnąć kogo się da.

— Kto będzie?

— My, Flora, Złote Trio, Louise i Andy.

Siadam i dopijać wystygniętą herbatę. Okropnie smakuje. Czemu oni chcą mnie wyciągnąć na miasto...
Kai musiał jej to zasugerować, aby przyszła i jeszcze zajęła się mną.

— Nie ma potrzeby, abyś malowała się — cały czas gada, ale dopiero to zdanie dociera do mnie. — Zaraz zajmiemy się twoimi włosami. Przebieraj się, Jo.

— Ile mam czasu?

— Tyle, ile potrzebujesz, skarbie.

Jest kochana. Nie obchodzi jej, czy spóźnimy się na wyścig. Właśnie...

— Co to za wyścig?

Odwraca się do mnie, a moim oczom ukazuje się cwaniacki uśmiech. Jasne. Nielegalny. To, co wszyscy niegrzeczni chłopcy lubią najbardziej.

— Nie było pytania.

Przyniosła mi białe body i szerokie czarne spodnie. Na moim biurku znalazła białą materiałową opaskę i każe mi ją założyć. Ulegam, bo brak mi sił na jakiekolwiek sprzeciwy. Naprawdę dobrze wyglądam.
Po jakichś trzydziestu minutach jestem gotowa. Włosy zostawiła mi rozpuszczone. Schodzimy na dół przed wejście do budynku, gdzie już czekają dwa samochody. Nate'a i Josha.

COLLEGE - historia pogmatwana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz