26 - Znam Cię

15 9 8
                                    

Minął kolejny tydzień, Jack i Emma skończyli szkolenie strzelnictwa, są praktycznie tak dobrzy jak ja w ich wieku

I zaczął się dzień tak jak codzień, wstaję wraz ze wschodem słońca gdy inni śpią, idę do łazienki

Tam się przebieram w ubrania, a następnie zakładam pas i kapelusz, wychodzę na ranczo i zaczynam pracę

Po szybciej skończonej pracy o piętnastej udałem się na drugi koniec rancza, opierając prawą nogę o dolną część płotu i łokcie o szczyt płotu paliłem papierosa patrząc na las

Skończyłem palić papierosa i przeskoczyłem zwinnie przez płot, poszedłem powoli dalej w stronę lasu

Sam nie wiem co, ale coś mnie tak jakby zachęcało aby udać się na spacer

Wyszedłem na polanę, było to już Great Plains, wszedłem na górkę, nagle kogoś zauważyłem

Tyłem do mnie stał mężczyzna w garniturze i cylindrze, podchodziłem powoli do niego od boku trzymając dłoń przy kaburze

- Witaj Matt - Powiedział nieznajomy, zaniepokoiłem się faktem że ktoś kogo nie znam zna mnie, chwyciłem za rewolwer i miałem zamiar oddać w nieznajomego strzał, ale ten nagle kontynuował - Matt Beckham... nie obawiaj się mnie

- A kto powiedział że się ciebie obawiam? - Zapytałem się dalej trzymając dłoń na rewolwerze, uważnie obserwowałem nieznajomego - Ty wiesz ilu ja już zabiłem ludzi w moim życiu? Chcesz być następny? Powiedz mi skąd wiesz jak się nazywam i skąd mnie znasz!

- Wielu zabiłeś, dokładniej 1148 - Powiedział nieznajomy nic sobie nie robiąc z moich gróźb - Słuchaj Matt, zapomniałeś wielu ważniejszych ludzi niż ja, pamiętasz Seana Thompsona?

- Kogo? - Zapytałem się nie będąc pewny o kim on mówi, nie znałem żadnego Thompsona, a tym bardziej niejakiego Seana Thompsona

- Sean Thompson... - Zaczął tajemniczo nieznajomy poprawiając cylinder - Pasażer pociągu który kiedyś napadłeś za czasów Gangu LaSaci, był dobrym człowiek, był ponieważ umarł

- Naprawdę nie wiem o czym mówisz - Odparłem z pewnością puszczając rewolwer i kładąc ręce na pasie - Nie znam go i nie wiem kim jest

- Ale napewno pamiętasz Jorge LaSace - Powiedział nieznajomy uśmiechając się, sam nie wiem co było mu do śmiechu - Jorge dzięki komuś związanemu z Thompsonem sprowadził to wszystko na gang

- No i? - Zapytałem się patrząc na nieznajomego - Nie zmienię przeszłości, nie zatrzymam wówczas Jorge, nie uratuje nikogo! Na to już za późno!

- Być może masz rację - Rzekł nieznajomy patrząc w dal - Ale wciąż możesz być w stanie odnaleźć Jorge

- Wiesz gdzie on jest? - Powiedziałem patrząc się na nieznajomego, podszedłem do niego i patrzyłem mu się w twarz - Gadaj! Wiedz gdzie jest Jorge i Carlos LaSaca!?

- Ja nie wiem, ale mój przyjaciel tak - Rzekł nieznajomy dalej spokojnie patrząc w dal - Jest on sprzedawcą w Strawberry i mam wrażenie że twoja pomoc może mu się bardzo przydać, chodzi o życie, Matthew

- No dobrze - Odrzekłem niepewnie powoli się cofając - Mam tylko nadzieję że będzie to warte

Odwróciłem się i udałem się na ranczo, podszedłem do konia i poprawiałem na nim siodło

- Dokąd jedziesz Matt? - Zapytała się mnie Gwen podchodząc do mnie - Mam nadzieję że nie na długo

- Nie martw się kochanie - Powiedziałem uśmiechając się - Jadę tylko na niedługo do Strawberry, wrócę cały, obiecuje

- No ja myślę - Powiedziała Gwen się śmiejąc - Pamiętaj że mieliśmy w Piątek pojechać do MacFarlane'ów całą rodziną

- Wiem, wiem - Powiedziałem dalej się uśmiechając - Przecież dobrze pamiętam o co chodzi

Pocałowałem Gwen, pożegnaliśmy się i opuściłem ranczo, udałem się w podróż do Strawberry

Wyjechałem z Tall Trees i przejeżdżałem przez pola Great Plains mijając po drodze Beecher's Hope

Przejechałem rzekę i wjechałem na północną część West Elizabeth, udałem się natychmiast w kierunku Big Valley, do Strawberry

Zsiadłem z konia pod sklepem, widziałem przez okno że w środku są uzbrojeni ludzie

Jestem pewny że to nie są ani stróże prawa, ani prywatna ochrona, zsiadłem z konia i powoli podszedłem do drzwi sklepu, zacząłem nasłuchiwać krzyków ze środka

- Szybciej dawaj tą kasę! - Krzyczał pierwszy - Mam cię strzelić w ten łeb!?

- Kurde, Jeb! - Krzyknął drugi - Musimy się spieszyć bo zaraz ktoś może nas zauważyć!

- O czym ty gadasz Joe? - Powiedział trzeci - Przecież nikogo tu nie ma

Odsunąłem się od drzwi, wyjąłem rewolwer i wparowałem do środka wyważając drzwi

- A jednak - Powiedziałem, Bandyci ledwo odwrócili wzrok, a ja już zdążyłem zabić ich wszystkich - Nie byli wielkim wyzwaniem

- Dziękuję panu! - Powiedział sprzedawca, jak ten mówił to do niego podchodziłem - Jak mogę ci się odwdzięczyć? Może chcesz coś za darmo?

- Dziękuję, ale nie - Powiedziałem stając przy lądzie - Słyszałem że wiesz coś o Jorge i Carlosie LaSaca

- No ba - Powiedział sprzedawca rozkładając ręce - A co chcesz o nich widzieć?

- Gdzie się ukrywają - Powiedziałem poprawiając kapelusz - Gdzie i czy mają jakiś ludzi

- Drogi panie - Zaczął mówić sprzedawca - Przedwczoraj wyruszyli do Twin Rocks wraz ze swoim nowym gangiem, tak zwanymi "Pogromcami Prawa", było ich dwudziestu

- Tia, jasne - Powiedziałem wzdychając - No cóż, dziękuję za informację

Uchyliłem kapelusz i wyszedłem ze sklepu, wróciłem na konia i udałem się spowrotem na ranczo...

ᴛʜᴇ ᴏɴʟʏ ᴡᴀʏ | Red Dead RedemptionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz