7. Melissa czy Rosie

15 1 0
                                        



Kiedy mnie puścił, spojrzał z poważną miną i powiedział „To bierzemy się za treningi, zostały Ci tylko dwa tygodnie do krajowych". Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, czytając tą informację w wiadomościach. Katrina w Kolorado nabrała siły i wyrządziła takie szkody, że mistrzostwa zostały przesunięte o dwa tygodnie, co oznaczało jedno – wracam do walki o medal. Nie miałam zbyt wiele czasu na przygotowanie, nawet nie powinnam jeszcze biegać, ale postanowiłam spróbować. Kostka już nie bolała,od kilku dni chodziłam bez kuli. Poszłam przebrać się w dres i zeszłam na dół z butami do biegania.


-Chris? – spojrzał na mnie i zmarszczył brwi widząc co trzymam w rękach – przyłączysz się? – już chciał coś powiedzieć,ale mu na to nie pozwoliłam – tak, wiem, jeszcze nie powinnam, ale już nie boli i będę ostrożna. Wiesz jak mało czasu zostało... – zrobiłam do niego słodkie oczka (to zawsze działało),wstał trochę się ociągając.


-Daj mi minutkę – powiedział przechodząc obok mnie. Uśmiechnęłam się triumfalnie i skinęłam głową – Oj, słoneczko, po tym uśmieszku za chwilę nie będzie śladu – powiedział z szerokim uśmiechem i pobiegł do swojego pokoju.


I faktycznie tak się stało. Nie biegliśmy szybko, ale bardzo długi dystans. Moja kondycja nie „uciekła" nigdzie przez te trzy tygodnie, ale mięśnie odzwyczaiły się od takiego wysiłku, przez co najzwyczajniej w świecie bolały. Po powrocie do domu poszłam prosto do wanny, do której nalałam gorącej wody, żeby zapobiec powstawaniu zakwasów. Jutro wracam do treningów w szkole.


Poranek był chłodny, ale słoneczny. Uśmiechnęłam się do siebie wstając z łóżka, jeszcze trzy tygodnie temu byłam załamana, myślałam,że straciłam szansę na krajowe, że już nie będę miała możliwości, żeby wystartować na tak wielkiej imprezie, a teraz?Teraz budziłam się z nadzieją, że okażę się na tyle dobra, aby wrócić z medalem. Zrobiłam coś, czego nie robiłam od kilku tygodni. Włączyłam muzykę i zaczęłam się szykować do szkoły.Stało się normą, że kiedy wychodziłam do szkoły, przed domem już czekał na mnie Jason. Przytuliłam go na powitanie i ruszyliśmy w drogę. Cały czas się uśmiechałam, nadal nie mogłam uwierzyć,że to dzieje się naprawdę.


-Wiesz, że bardzo lubię Twój uśmiech, ale nigdy nie widziałem Cię takiej. Zdradzisz, czemu bądź komu zawdzięczam ten widok? –spojrzałam na niego, jakby był z innej planety i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że nie powiedziałam mu jeszcze, co się stało, a nie każdy interesuje się sportem w takim stopniu jak moja rodzina i nie musi wiedzieć o terminach wszystkich zawodów.Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, nadal szliśmy do szkoły, więc zrobiłam dwa większe kroki, żeby być przed nim, odwróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni i patrząc mu w oczy oznajmiłam wesołym tonem.


-Katrina narobiła bałaganu, więc krajowe są przesunięte o dwa tygodnie – chyba nie do końca zrozumiał, czemu jestem taka szczęśliwa, dlatego dodałam – To znaczy, że będę mogła wziąć w nich udział! – prawie wykrzyknęłam, a byliśmy już pod bramą szkoły. Złapał mnie w ostatniej chwili, inaczej wpadłabym na kogoś. Nadal szłam tyłem, więc widziałam tylko jego niesamowity uśmiech skierowany do mnie.


-Rosie, to fantastycznie! – chyba udzielił mu się mój entuzjazm,do klasy oboje weszliśmy z szerokimi uśmiechami.


Dzień mijał szybko, ale i tak nie mogłam się doczekać treningu. Kiedy na niego szłam, ktoś złapał mnie za ramię, pociągnął do tyłu i lekko, ale stanowczo popchnął na szafki. Zdezorientowana spojrzałam w gorę i zobaczyłam Seana. Stał z rękami opartymi po obu stronach mojej głowy odcinając mi drogę ucieczki. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem. W jego oczach walczyły ze sobą wściekłość,smutek i coś jeszcze, czego nie potrafiłam rozszyfrować. Staliśmy tak już jakąś chwilę, ale nic nie mówił, tylko się we mnie wpatrywał. Zdziwiło mnie, że wróciły dreszcze, które pojawiały się w jego towarzystwie. Kiedyś tylko on potrafił je wywołać,ale kiedy zaczęłam spędzać więcej czasu z Jasonem okazało się,że on też tak na mnie działa, a skoro Sean mnie unikał, myślałam,że po prostu mi przeszło. Jak bardzo się myliłam... Zarumieniłam się delikatnie i uciekłam wzrokiem w bok.

Kiedy powiesz kochamWhere stories live. Discover now