Rozdział 3

1K 57 259
                                    

Nastał kolejny dzień .
Chuuya nie zjawił się na pierwszej lekcji iż nie miał siły ani ochoty ruszać się z łóżka, przez pół nocy leżał płakając i obwiniając się o wszystko, jednak postanowił w końcu wyjść i udać się do szkoły, bo kiedy ojciec dowiedział by się że nie było go w szkole, mógł by mieć jeszcze bardziej przejebane niż dotychczas.

Chuuya wstał i ubrał pierwszą lepszą bluzę, po czym wyszedł z  domu.
Pogoda na dworze robiła się coraz chłodniejsza bo zbliżała się zima.
Rudowłosego przeszył zimny chłodek, iż ten miał na sobie tylko i wyłącznie bluzę, żadnej kurtki czy tam czapki.
Chuuya westchnął i nałożył kaptur na głowę ruszając szybszym krokiem do szkoły.

Osamu siedział w klasie z głową na ławce schowaną w rękach. Dazai niemożliwie bardzo zamartwiał się o rudowłosego. Za każdym razem gdy ktoś wchodził do pomieszczenia, Osamu odwracał głowę w stronę wejścia z nadzieją, że to Chuuya, jednak jego nadzieja z każdą chwilą gasła coraz bardziej.

Chuuya wszedł właśnie do budynku szkoły i szedł długim korytarzem a następnie schodami na drugie piętro.
Chwilę później chwycił za klamkę i wszedł do klasy niepewnym krokiem.

Brunet ponownie skierował wzrok w stronę drzwi i zerwał się z miejsca, gdy zobaczył rudowłosego.
- Chuuya! - Osamu podszedł do przyjaciela. - ...wszystko dobrze?... - Dazai spoglądał wyraźnie zmartwiony na niższego od siebie chłopaka.

Wszyscy nagle rzucili wzrok na jeszcze wczoraj nienawidzącą się dwójkę.

Chuuya uśmiechnął się delikatnie na widok bruneta.
- jest w porządku nie przejmuj się - odpowiedział i całkiem niezauważalnie naciągnął rękaw swojej nieco za dużej bluzy.
- przepraszam cię za wczoraj.. nie chciałem żeby tak wyszło, ojciec miał wrócić późnej - powiedział nieco speszony wbijając wzrok w podłogę.

- Ty nie masz za co mnie przepraszać. Ale ja mam wrażenie, że nie powinienem cię zostawiać z nim samego, przez co mam wyrzuty sumienia... przepraszam - wydukał brunet lekko marszcząc brwi i nerwowo drapiąc się po nadgarstku.

- hej...- Rudowłosy położył rękę na ramieniu bruneta i nieco go do siebie przyciągnął - to tylko mała sprzeczka, po za tym dobrze zrobiłeś że poszedłeś, więc się nie obwiniaj okej ? - chuuya delikatnie się uśmiechnął.

Ranpo który właśnie obserwował sytuację z kunikidą upuścił z wrażenia cukierka a następnie sugestywnie uśmiechnął się do blondyna.

- Okej... - Osamu kiwnął delikatnie głową i zerknął w niebieskie tęczówki przyjaciela. - Tak czy inaczej cieszę się, że nie zrobił ci nic poważnego - dodał jeszcze i delikatnie się uśmiechnął.

Policzki Nakahary delikatnie się zarumieniły a uśmiech pojawił się na jego twarzy, kiedy nagle wtrącił się Ranpo.

- SHIP ! A TERAZ SIĘ CAŁOWAĆ  - Krzyknął w stronę Chuuyi i Osamu a następnie wskazał na nich palcem.

Chuuya zdezorientowany popatrzył na Czarnowłosego a następnie na Dazaia.

- Dazai mnie za to zabije prawda ?- Ranpo zwrócił się cichszym tonem do kunikidy.

- zobaczymy - Zaśmiał się blondyn wycinając kolejnego cukierka.

Policzki Dazaia poczerwieniały ze wstydu.
- Fuj! - fuknął pod nosem brunet, karcąc Ranpo wzrokiem a po chwili ponownie zerknął na Chuuyę. - Wybacz za niego... - wydukał i po chwili po prostu podreptał spowrotem do swojej ławki.
- Przyjebię ci kiedyś... - powiedział do Ranpo mijając jego ławkę.

Chuuya zaśmiał się pod nosem i także udał się do swojej ławki, naciągając kaptur jeszcze bardziej i opierając głowę o szybę, następnie przymknął oczy i jeszcze nieco sobie przysnął.

Na przekór losu / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz