Blondynkę następnego dnia obudziła wszechobecna wrzawa. Krzyki, brzęk stali, ciężkie kroki zbrojnych skutecznie dawały znak, że się zaczęło. Sofia szybko się podniosła z posłania, pośpiesznie zakładając swój wojskowy strój. Czemu Vernon po nią nie przyszedł i nie obudził jej z krzykiem..? Pospiesznie wyszła z namiotu, zauważając, że obóz Niebieskich Pasów był praktycznie pusty. Czyżby poszli bez niej? Wparowała do namiotu Roche'a bez większego namysłu.
– Roche? – Zapytała zaskoczona, widząc go jak zawsze przy biurku. – Czemu mnie nie obudziłeś i czemu, kurwa, siedzisz tutaj?
– Naszą akcję musimy zacząć trochę później. Najpierw przejdzie wojsko, wiedźmin i czarodziejka. – Mężczyzna spojrzał na nią, jakby wyjmując jej pytanie prosto z ust. – Idziemy ty, ja, Fenn i Trzynastka. Reszta pomaga głównym siłom. – Wstał z krzesła i podszedł do niej, opierając się o biurko plecami.
Wyraz jego twarzy był jak zawsze bardzo poważny, ale za tą maską kryło się znacznie więcej, między innymi zawstydzenie, że jej nie powiedział szczegółowo o planie. W jego głowie powtarzały się jej wczorajsze słowa. Musi po oblężeniu wziąć swój oddział w garść i odejść od papierów. Dziewczyna przetarła oczy rękami i ziewnęła.
– Gdzie są Trzynastka i Fenn? – Zapytała, automatycznie się krzywiąc na te dwa imiona.
– Śpią. – Odpowiedział, lekko unosząc ramiona.
– Też bym chciała... – Przeciągnęła się i westchnęła. – Masz gdzieś tutaj grzebyk?
– Czy ja ci kurwa na fryzjera wyglądam?
Sofia zamachnęła się, ściągając szybkim ruchem jego chaperon. Nakrycie trzymała kurczowo w ręce, a wszystko po to, aby zdenerwować kapitana. Jego fryzura była szczególna, mimo że praktycznie nikt jej nie widział. Włosy były jasnobrązowe, bardzo krótkie na bokach, a mimo to widocznie zapomniał od długiego czasu ich podciąć, ponieważ zazwyczaj były praktycznie znikome, a na górze były dłuższe i zaczesane. Sofii bardzo przypominały kształtem taką wąską poduszkę. Nawet były takie miękkie.
– Nie, ale z taką fryzurą mógłbyś być. – Dotknęła delikatnie boku jego głowy, pocierając delikatnie. – Brak czasu? – Zapytała złośliwie.
– Spierdalaj.
– Oj no weź, daj mi się chociaż raz obciąć.
– Po moim trupie. – Odpowiedział, ukrywając ten mały nieszczęsny rumieniec zawstydzenia.
Blondynka przewróciła oczami, rzuciła w jego stronę chaperonem, po czym wyszła, aby do końca ogarnąć swój wygląd i przygotować się do bitwy. Usiadła na swoim łóżku, szukając w szafeczce swojego grzebyka. Dorwała go po chwili i zaczęła rozczesywać pasma włosów. Przez ostatnie dni nie miała jak o nie zadbać, więc były mocno pozlepiane. Każdy ruch grzebieniem mocno bolał, jednak dziewczyna cierpliwie znosiła to, ponieważ sama do tego doprowadziła. Jak tylko je oporządziła, to znaczy, że także spięła w mały kucyk, poprawiła swój strój, widząc, w jakim stanie poszła do kapitana. Jej koszula była do połowy rozpięta, w pośpiechu zapomniała skórzanej kamizelki, a pas z pochwami na sztylet i miecz był przekrzywiony. Westchnęła, załamana swoim wyglądem, ale przynajmniej już było lepiej. Korzystając z wolnego czasu, zaparzyła zioła, sama nie wiedząc, czy to, aby poczuć się lepiej, energiczniej czy też dla faktycznego skutku wzmocnienia.
Nagle ją uderzyło, atmosfera między nią a Vernonem była już znacznie lepsza, więc może wypiłaby z nim. W efekcie wyszła z namiotu z dwoma kubkami z ziołowym naparem. Przeszła krótki dystans do jego biura, prawie parząc sobie przy tym ręce. Szatyn spojrzał na nią nieodgadnionym wzrokiem.
CZYTASZ
Cena Prawdy | Wiedźmin Fanfiction
FanfictionA więc wojna. Po zwiadzie Sofii, nikt nie przewidywał innej decyzji ze strony króla. Niestety nikt nie wiedział jakie wydarzenia będą miały miejsce. Temeria nie była dłużej bezpieczna, a ucieczka była konieczna. Trafiło na Flotsam, miasta portowego...