Gdy bliska dla twojego serca osoba umiera na początku czujesz piekielny ból. Brak jej obok ciebie jest najgorszym ciężarem dla ciebie i twojego serca jak i umysłu. Głos, zachowanie i obecność, a to nagle wszystko znika jak za pomocą magicznej różdżki. Puste miejsce obok ciebie przy stole, brak ulubionych rzeczy tej osoby dobija cię.
W końcu ból przemienia się w smutek. Przygnębienie cię dręczy jak tylko się da. Momentami nie dajesz sobie już z tym rady. Każdy wokół ciebie mówi, że będzie dobrze, lecz to kłamstwo. Nigdy nie będzie, jeśli ta osoba była ważna.
Smutek przemienia się w obojętność, a to najgorsza forma. Nie obchodzi cię już ta osoba. Możesz coś czuć, lecz nie jest to już tak jak wcześniej. Obojętność przejmuje kontrolę nad tobą, a potem nie umiesz określić co odczuwasz. A to jest najgorsze, gorsze niż sama złość.
-Musimy porozmawiać.-odezwał się mężczyzna, który kilka godzin temu był martwy dla nas wszystkich
-Nie mamy o czym. -wtrącił się Matt. -Ty na prawdę upozorowałeś swoją śmierć? -zapytał, na co pokiwał głową. -Nie no nie wierzę w ciebie. -złapał się za głowę. -Czy ty rozumiesz, że jej mogło się coś stać? Podczas tego wszystkiego! -czułam jego złość, a raczej furię, Korea budowała w nim
-Ja... Nie powinno tak się stać. -odparł zbliżając się do nas. -Chciałbym to odbudować, to wszystko. -po jego słowach prychnęłam, a swój wzrok wbił w moją osobę
-Odbudować? -mruknęłam. -Ty wiesz co ja przeszłam przez ciebie? Cierpiałam tak bardzo, że nie umiesz sobie tego wyobrazić. -chciał coś powiedzieć, lecz zamilkł. -Człowiek, który był moim ojcem zmarł siedem miesięcy temu w wypadku. A ty? -palcem skierowałam na jego osobę. -Ty nie jesteś już moim ojcem. Jesteś kimś innym, na pewno nie nim.
Opuściłam ich wszystkich i poszłam do swojego pokoju. Wchodząc po schodach Milo biegł za mną, więc wzięłam psiaka na ręce. Ta istota jest tak nieświadoma tego co się stało. Zazdroszczę mu tego. Przez siedem miesięcy byłam pewna, że on umarł. To, że jego ciało leży w grobie, a dusza krąży. Nagle okazuje się, że jednak żyje i chce to wszystko odbudować? To jest po prostu śmieszne. Jeśli on na prawdę myśli, że dam mu jakąkolwiek szansę, jest w błędzie i to ogromnym. Osoba, która skłamała na temat swojej śmierci, nie zasługuje na drugą szansę. Już nigdy.
Drzwi otworzyły się, a w nich stanął Nate. Bez słowa podszedł do mnie i przytulił się do mnie. Nie co zdziwiłam się na ten gest, lecz szybko go odwzajemniłam. Nate, ten Nate, który pokazuje siebie tylko dla mnie, uwielbiam go.
-Nawet nie masz pojęcia jak się o ciebie martwiłem. -szepnął do mojego ucha, a dreszcz opanował całe moje ciało. -Cholernie się bałem o ciebie.
-Jestem tu. -mruknęłam. -Ojciec chyba by mi niczego nie zrobił. -chyba. Tego nigdy nie będę pewna. -Poszedł już? -zapytałam
-Nie, jeszcze nie. Z Mattem się kłócą na dole. -odchrzaknął.
-Wynoś się stąd do kurwy nędzy! - z doły usłyszeliśmy głos Matta. Popatrzyliśmy się na siebie i wybiegliśmy z pokoju. Jak szybko mogłam pędziłam po schodach, a Matt górował nad ojcem i zaczął okładać go pięściami. Bez wahania ruszyłam w ich stronę i zaczęłam odrywać Matta.
-Matt. -rzuciłam. -Matt zostaw go już. -pociągnęłam go za ramię i odsunął się od niego.
Trzymałam go za rękę, a potem złączyłam nasze palce. Gdy byliśmy mali zawsze tak robiłam, gdy Matt był zdenerwowany. Podchodziłam do niego i chwytałam go za dłoń, a w moment jego nerwy się koiły. Widziałam jak jego klatka piersiowa szybko się unosi, a lewą dłoń zacisnął w pięść, a jego żyły stały się mocno widoczne. Przetarł ręką z żuchwy krew, a następnie opuścił ją wzdłuż ciała.
CZYTASZ
Zniszczony umysł
Teen FictionDziewczyna z wielkimi problemami, które mącą jej w głowie nie daje rady. Ocali ją chłopak, który zmieni jej życie na lepsze albo ściągnie ją na dno.