~67. Rel~

36 2 14
                                    

Alan podjechał pod blok, w którym mieszkał Leon i szybko udał się pod drzwi jego mieszkania. Naprawdę bał się, że Park będzie czuł się bardzo niekomfortowo w obecność jego przyjaciół. Nie chciał, aby jego chłopakowi było niewygodnie i żeby się źle.

Zadzwonił dzwonkiem i odczekał aż ciemnobrązowe drzwi się uchylą. Chwilę później zza nich wyłonił się biało włosy. Miał na sobie zwykły sweterek i czarne spodnie. Pomimo prostoty jego ubioru wciąż wyglądał oszałamiająco przez co czarno włosy nie był w stanie przestać się na niego patrzeć. Leon był piękny zewnątrz i wewnątrz.

- Hej - młodszy uśmiechnął się i po zamknięciu mieszkania na klucz złożył słodki pocałunek na ustach swojego chłopaka.

-Hej kochanie - Alan przyciągną go do siebie przedłużając pieszczotę.

Cieszył się, że chłopak stał się bardziej pewny siebie w stosunku do niego i sam potrafił inicjować pocałunki. Był z niego naprawdę dumny, że powolnymi krokami chłopak staje się pełniejszy życia. Miał jeszcze przed sobą naprawdę długo drogę jednak zrobił ten pierwszy malutki kroczek, który pozwolił mu zbliżyć się do sukcesu.

Leon odsunął się powoli od czarnowłosego złapał jego większą dłoń i razem zeszli po schodach kierują się w stronę wyjścia z budynku.

Wsiedli do samochodu Alana i udali się do jego mieszkania.

Leon czuł jak jego ciało powoli ogarnia strach przez co zaczął nerwowo bawić się końcówką swojego swetra. Alan powiedział mi, że jego przyjaciele już na nich czekają.

- Stresujesz się? - zapytał Kim przerywając ciszę, która panowała w samochodzie. Zwrócił uwagę na postawę oraz mowę ciała białowłosego i domyślił się, że się boi.

- Może trochę - mruknął. Tak na prawdę to stresował się i to bardzo. Wiedział, że przyjaciele czarnowłosego za dobrymi ludźmi i nie zrobią mu krzywdy. Po prostu to jego zaburzenie kontrolowało każdy jego myśl i wmawiali mu, że żaden z obecnych go nie polubi. Czasami nawiedzała go myśl, że Alan jest z nim tylko przez współczucie jednak starał się jak najszybciej odrzucić ten idiotyczny tok myślenia.

- Na pewna cię polubią myszko. Ciebie nie da się nie lubić - pocieszył go układając dłoń na jego chudym udzie. Leon zarumienił się delikatnie i położył swoją dłoń na tej starszego i do końca drogi siedzieli pogrążeni w przyjemnej ciszy.

Niedługo później dotarli do mieszkania Alana. Starszy otworzył drzwi a za nim niepewnie wszedł Leon. Po zdjęciu butów udali się w stronę skromnego salonu, z którego dochodziły wesołe głosy. Serce Leona zaczęło przyspieszać swoje bicie a dłoń pokryła niewielka warstwa potu. Podążał za Kimem chowając się za jego plecami gdy wkroczyli do pomieszczenia.

Nagle głosy przyjaciół Alana ucichły i wzrok trzech osób zawisły na Alanie i Leonie, który bał się wyjść z bezpiecznego miejsca, które znalazł za swoim chłopakiem.

- Nareszcie jesteście - pierwszy odezwał się mężczyzna o niezwykłej urodzie. Leon wyjrzał nieśmiało zza ramienia czarnowłosego i zilustrował wzrokiem obecnych.

Nie wyglądali na złych ludzi. Posyłali im przyjazne uśmiechy co dodało trochę pewności siebie najmłodszemu z towarzystwa. Białowłosy powoli wyszedł ze swojego ukrycia jednak wciąż stając bardzo blisko swojego partnera.

- Było dużo korków - wyjaśnił szybko Kim i złapał mocno dłoń Leona gdy tylko wyczuł jego niepewność - To jest właśnie Leon.

Przyjaciele Alana wstali i podeszli do nich. Pierwszy wyciągnął dłoń mężczyzna z ciemnymi włosami i przedstawił się jako Janek. Białowłosy uścisnął jego dłoń i posłał mu nieśmiały uśmiech. Następnie przedstawił się najwyższy z całej trójki - Kacper. Na końcu był mężczyzna z najjaśniejszym uśmiechem jaki Leon kiedykolwiek widział, który nazywał się Adam.

Po przywitaniu, które nie było tak sztywne jak przeczuwał Leon wszyscy razem usiedli w salonie właściciela mieszkania.

Park oczywiście zajął miejsce obok Alana i wcisnął się w jego ciało aby starszy dodawał mi otuchy w tak stresującym momencie.

- Cieszę się, że nasz Alan w końcu znalazł sobie kogoś. Mam nadzieję, że dobrze cię traktuje Leonie - odezwał się Janek

- O-oczywiście, że dobrze mnie traktuje - odparł i mocniej przytulił się do Alana

- Uroczo razem wyglądacie - Kacper posłał im szczery uśmiech i sięgnął po szklankę z sokiem arbuzowym

Pozostała dwójka przytaknęła jemu a Leon zawstydził się delikatnie

Im dłużej Park przebywał w towarzystwie mężczyzny czuł się bardziej zrelaksowany i odpowiadał pewniej na zadane mu pytanie. Czuł na sobie dumny wzrok Alana i to go cieszyło.

Już dawno nie spędził tak miło czasu i wiedział, że chciałby coraz częściej spotykać się w takim gronie. W tamtym momencie nic innego się nie liczyło tylko delikatny dotyk dłoni Alana, głośny śmiech Adama, Janka, który rzucał nieśmieszne żarciki oraz Kacpra, który wyglądał na zażenowanego zachowaniem swoich przyjaciół jednak dało się go przyłapać na uśmiechaniu adoracji, którego kierował w ich stronę.

To było dla nastolatka coś zupełnie nowego i nieznanego a jednak przyjemnego.

Przestał martwić się o niepotrzebne rzeczy i często dołączał do roześmianej gromadki.

A Alan tylko patrzył na niego z dumą i uwielbieniem wypisanym w oczach.

𝚃𝚑𝚎 𝚋𝚘𝚢 𝚠𝚑𝚘 𝚝𝚊𝚞𝚐𝚑𝚝 𝚖𝚎 𝚝𝚘 𝚕𝚒𝚟𝚎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz