~76.Rel~

32 2 1
                                    

Alan wbiegł po schodach w szczupłych dłoniach trzymał dosyć spory pakunek owinięty w ciemnoniebieski papier ozdobny, na którym znajdowały się malutkie gwiazdki, które połyskiwały gdy światło się z nimi spotkało

Uśmiechnął się pod nosem i stanął tuż przed drzwiami do mieszkania swojego chłopaka. Nacisnął dzwonek i czekał aż ktoś otworzy

Usłyszał zagłuszone kroki z mieszkania i spodziewał się zaraz ujrzeć ciemną czuprynę Leona jednak zdziwił się gdy zamiast swojego rozkosznego chłopca ale w drzwiach ujrzał niska kobietę

Jego oczy rozszerzyły się w zdziwieniu a delikatny uśmiech zszedł z jego twarzy

- Dzień dobry. W czymś mogę pomóc? - przyjemny głos dotarł do jego uszu

- Um..ja...czy jest Leon? - zmieszany zacisnął mocniej place na pudełku

- A kim pan jest? - brwi kobiety zmarszczyły się przez co pomiędzy nimi pojawiła się niewielka zmarszczka

- Jestem...jego ch-przyjacielem - w ostatniej chwili się poprawił

- Och proszę chwilę poczekać. Zaraz go zawołam. Wejdź - mruknęła i chwilę późnej skierowała się w stronę pokoju nastolatka

Alan wszedł do środka i delikatnie zamknął za sobą drzwi

Usłyszał przytłumioną rozmowę, zapewne pani Park oraz Leon. Chwilę później w przedpokoju zjawił się uroczy chłopiec, który miał na sobie bluzę Alana, pewnie skradziona z jego szafy gdy ten nie patrzył. Uśmiechnął się szeroko na jego widok co młodszy odwzajemnił. Widok Leona, który z każdym dniem promieniał coraz bardzej i stawał się mniej przygnębiony i markotny sprawiał, że jego serce się roztapiało a szczęście rozlewało po całym ciele.

-Hej - podszedł do niego niepewnie, nie chciał okazywać większych uczuć starszemu przy swojej matce, która nadal nie wiedziała o orientacji swojego syna.

-Hej Leon - wyciągnął rękę przed siebie i roztrzepał białe kosmyki niższego chłopaka.

-Um..mamo pozaj Alana - nastolatek odwrócił się w stronę swojej rodzicielki.

Kim ukłonił się i uśmiechnął się przyjaźnie do kobiety, co ta odwzajemniła. Zdecydowanie młody Park odziedziczył po niej tę nieziemnką urodę. Matka Leona wyglądała na przemiłą kobietę. Na jej twarzy dało się dojrzeć niewielki oznaki zmęczenia oraz nieuniknionego starzenia.

Leon chwycił za nadgarstek starszego i jak najszybciej pociągną w stronę swojego pokoju. Gdy znaleźli się w środku młodszy zamknął drzwi i razem usiedli na łóżku białowłosego.

Alan w końcu mógł poprawnie przywitać się ze swoim chłopakiem więc jednym ruchem przysunął go do siebie i złożył długi oraz słodki pocałunek na jego różowych ustach. Zdążył się stęsknić za jakiś go dotykiem, obecnością i zapachem.

-Wszystkiego najlepszego kochanie - mruknął wciąż obdarowując swojego chłopca przyjemnymi całusami, niestety musiał się odsunąć aby wręczyć prezent, który przygotował.

Sięgnął po pudełko, które chwilę później położył na kolanach młodszego.

Leon rzucił niepewne spojrzenie w stronę Mina, który tylko się uśmiechnął na zachętę.

Chwycił ozdobny papier i jak najdelikatniej zaczął go rozrywać. Otworzył pudełko a jego oczom ukazał się równo złożony bladoniebieski sweterek. Wziął go w swoje dobre dłonie i poczuł jak jego przyjemny i miękki materiał otula chuje palce.

Uśmiechnął się szeroko i ponownie zawiesił spojrzenie na Alanie, który przyglądał mu się w skupieniu.

-Podoba Ci się? - zapytał kładąc dłoń na okrytym materiałem czarnych dresów udzie młodszego, które chwilę później zaczął gładzić.

-Jest cudowny - twarz Leona rozświetlał rozkoszny uśmiech.

-Załóż go.

-Uhm...a czy mógłbyś nie patrzeć jak będę się przebierać? - niepewnie zadał pytanie.

-Jasne - posłał mu pokrzepiający uśmiech i zamknął oczy.

Park szybko zrzucił z siebie zbyt dużą koszulkę i naciągnął na swoje chude ciało ciepły i przyjemny materiał. Wygładził go u podwinął delikatnie rękawy, które okazały się być odrobinę za długie.

-Uhm..już - mruknął i stanął na przeciwko Alana, który chwilę po tym otworzył oczy i od razu utkwił swój wzrok w malutkim ciałku, które stało przed nim.

Wyciągnął przed siebie dłonie i chwicił Leona za wystające biodra przyciągając go bliżej siebie.

-Wyglądasz zniewalająco myszko - mruknął, nastolatek uśmiechnął się szeroko i schylił aby złożyć pocałunek na ustach swojego chłopaka.

Uśmiech nie schodził mi z twarzy, gdy Alan oddawał pocałunki i powoli przejmował dominację w pieszczocie.

Odcięci od świata nie usłyszeli jak matka biało włosego zbliża się do pokoju swojego syna. Nagle otworzyła drzwi i stanęła w progu z szokem wymalowanym na twarzy.

Leon szybko odskoczył od czarnowłosego i zakrył usta dłonią.

-Chyba zapomniałeś mi czegoś powiedzieć Leon.

𝚃𝚑𝚎 𝚋𝚘𝚢 𝚠𝚑𝚘 𝚝𝚊𝚞𝚐𝚑𝚝 𝚖𝚎 𝚝𝚘 𝚕𝚒𝚟𝚎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz