~Prolog~

16 1 0
                                    

Wysoka, smukła kobieta chodziła niespokojnie dookoła stołu. Ręce miała założone na piersi i co rusz zerkała nerwowo na leżące na blacie niewielkie lustro. Wydawało się, że ktoś wylał na nie atrament, tak czarna była jego powierzchnia. Srebrna, misternie wykonana rączka połyskiwała od wpadających do pomieszczenia promieni słońca.

Zrezygnowana elfka opadła na krzesło tuż obok lustra. Nagle odwróciła się gwałtownie, zaglądając w wielkie, szmaragdowe oko swojego smoka. Firnen prychnął zniecierpliwiony, aż z jego nozdrzy poleciały maleńkie smużki białego dymu.

Przyglądała mu się przez chwilę, po czym wróciła spojrzeniem do leżącego przed nią przedmiotu. Już miała odciąć dopływającą do lusterka magię, gdy rozjarzyło się ono błękitnym światłem. Kobieta pochyliła się szybko nad blatem.

Zobaczyła błękitne niebo, na którym widniało ledwo parę białych chmur. W sekundę po chmurach na tafli pojawił się również brązowowłosy młodzieniec.

Uśmiechnęli się do siebie przez lustro.

- Eragonie.

- Aryo - odpowiedział, zerkając przy tym pytająco na odbicie elfki.

- Nie poczułeś tego? - spytała natychmiast z ledwo wyczuwanym przejęciem. Poprawiła kosmyk czarnych włosów i pochyliła się nieco mocniej.

- A co miałem poczuć?

- Dziś rano miałam przeczucie. Jakby stało się coś wyjątkowego, lecz wciąż nie mam pojęcia, co to mogło być. Dlatego postanowiłam skontaktować się z tobą - dokończyła z delikatnym wyrzutem, poirytowana kilkugodzinną wartą nad lustrem.

- Przepraszam za zwłokę, razem z Saphirą układaliśmy kamienie na nową wieżę.

- Proszę, abyś następnym razem lepiej pilnował lustra. Doskonale zdajesz sobie przecież sprawę, że to nasza jedyna droga komunikacji.

Młodzik zrobił skruszoną minę i już otwierał usta, gdy ktoś mu przerwał.

- Cieniobójco! - dobiegł elfkę ledwo słyszalny z tej strony lustra okrzyk.

Eragon skrzywił się nieznacznie.

- Postaram się, Wasza Wysokość. Niestety teraz muszę iść.

Wykonał prawą dłonią skomplikowany ruch, którym żegnali się mieszkańcy Du Waldenwarden. Królowa odwzajemniła gest i zakończyła połączenie, po czym wróciła do swych królewskich spraw.

Eragon tymczasem podniósł się z trawy, wciąż trzymając w dłoni lustro. Blödhgarm podszedł do młodzika.

- Jedno z jaj się wykluwa. Pomyślałem, że chciałbyś to zobaczyć, Cieniobójco.

Mężczyzna skinął głową i ruszył za elfem w górę ścieżki do twierdzy. Pomyślał sobie, że to już drugie niezwykłe zdarzenie tego dnia. Od ładnych paru lat nie doświadczył tak silnego przeczucia, iż musi oznaczać to coś niesamowitego. Pokiwał głową do swoich myśli, przyznając rację Aryi.

~*~

Młodziutka dziewczyna patrzyła na swoją jedyną i najlepszą przyjaciółkę. Ta uśmiechnęła się do niej i postąpiła jeszcze parę kroków w ciasnym skalnym korytarzu. Już na pierwszy rzut oka widać było, że jaskinia, korytarze oraz jamy zostały wyrzeźbione przez naturę. Jeszcze żaden człowiek nie był tam, gdzie one.

Przepchnęły się do samego końca, choć przez ostatni odcinek tunelu musiały się niemal czołgać. Stanęły obok siebie w niewielkim pomieszczeniu, unosząc swoje kaganki. Spojrzały na znajdujące się pośrodku sali zagłębienie. Ciszę przeszyły dziewczęce okrzyki zachwytu, lecz w chwilę później zmieniły się w okrzyki przerażenia.

Shur'tugalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz