Po ubraniu się w sukienkę spojrzałam na siebie w ogromnym lustrze, znajdującym się w garderobie. Było zawieszone na całej wielkości jednej ze ścian, dzięki czemu mogłam obejrzeć się z każdej strony tak jak w tym wypadku. Sukienka po małych poprawkach leżała na mnie idealnie, a ostatnim wykończeniem był mocniejszy makijaż. Czarne oczy i usta w odcieniu nude. Na butach miałam czarne szpilki z brokatem, jednak przez tiulowy dół nie było ich widać nawet w najmniejszej ilości.
- Wyglądasz pięknie skarbie. - spojrzałam na odbicie mamy, której posłałam uśmiech.
- Zawsze tak wyglądam. - odwróciłam się, słysząc jej śmiech.
- Powodzenia.
Wzięłam kopertówkę również czarną i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie William. On też był nieźle wyszykowany. Chłopak założył mi czarną różę na nadgarstek, a sam miał jedną w kieszonce garnituru. Oboje skierowaliśmy się do jego auta, udając się na miejsce. Im bliżej było, tym bardziej się stresowałam. Tak bardzo chcę zakończyć sprawę z Vancem i pójść dalej, a nie obawiać się jego wygranej i tego, co wtedy bym straciła.
- Może powinnaś wziąć leki uspokajające. - zaproponował William, który zauważył moje zdenerwowanie.
- Chcę, żeby było już po wszystkim. - oparłam głowę o zagłówek.
- Nie przejmuj się tym aż tak. - przekręciłam głowę w bok, mając na niego dobry widok. - Przynajmniej do momentu zaprezentowania Curtisa, później się baw i ciesz zwycięstwem.
Spojrzałam na szybę, za którą był widok pustego parkingu, gdy na niego wjeżdżaliśmy. Przyjechaliśmy jakieś pół godziny wcześniej, aby upewnić się, czy wszystko przebiega zgodnie z planem. Ewentualnie wprowadzić ostatnie, małe poprawki i mieć pewność, że dobrze zaprezentują wszystkie osoby. Również te niedawno dopisane.
- Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. - William podszedł do mnie w tym samym momencie, gdy na zewnątrz usłyszałam pojazdy, zajeżdżające na parking.
Wzięłam szatyna pod ramię i skierowaliśmy się do wejścia. Jako dobrzy gospodarze musieliśmy przywitać, chociaż część osób, aby wyjść jak najlepiej w ich oczach. Najważniejsi goście zostaną ogłoszeni, po czym zejdą po schodach do reszty, ale póki co są oddelegowani do innego pomieszczenia niż reszta. Jako pierwsi zostaliśmy przedstawieni my, jako organizatorzy.
- Widzisz. - zerknęłam na Willa. - Nie jest tak źle.
Odwróciłam swoją głowę w stronę schodów, wywoływali Ivo, z którym skrzyżowałam wzrok. Przed moim przyjazdem tutaj rozmawiałam z nim oraz z dziewczyną u jego boku. Serena, która niedługo zostanie jego żoną. Po zejściu z jego rodziną skierowali się w naszą stronę.
- Piękny wystrój. - przytuliłam na powitanie obie dziewczyny. Serene i Danielle siostrę chłopaka.
Rozejrzałam się po sali, gdzie postawiłam na czarno-złoty motyw. Nawet balustrada schodów była obwiązana balonami w tym kolorze. Najłatwiej było załatwić rzeczy w tym kolorze, więc to też miało jakiś wpływ na naszą decyzję.
- Zadrian Royster. - przymknęłam oczy, przygotowując się na gniew Williama. - Wraz z osobą towarzyszącą Rosalie Black.
- Co?! - podniósł lekko głos brat dziewczyny.
- Twoja siostra ma chłopaka. - mruknęłam, widząc zbliżającą się do nas parę.
- Co?! - zwrócił się w moją stronę. - Od kiedy spiskujesz z nią za moimi plecami?
- Gdybyś nie był czasami za bardzo sobą, dawno byś się dowiedział. - jego siostra dołączyła do nas.
- Nie rób scen, nie tutaj. - szepnęłam w stronę Williama.
CZYTASZ
Start Of The Game
Teen FictionGra posiada wiele definicji. Jednak w każdej jakaś strona jest bardziej usatysfakcjonowana. Zawsze staramy się być tą zwycięską. Do tego samego dąży Aylin, która rzadko smakuje porażki. Ale, co jeśli na jej drodze pojawi się osoba, która sprowadzi j...