29

173 15 0
                                    

Po ubraniu się w sukienkę spojrzałam na siebie w ogromnym lustrze, znajdującym się w garderobie. Było zawieszone na całej wielkości jednej ze ścian, dzięki czemu mogłam obejrzeć się z każdej strony tak jak w tym wypadku. Sukienka po małych poprawkach leżała na mnie idealnie, a ostatnim wykończeniem był mocniejszy makijaż. Czarne oczy i usta w odcieniu nude. Na butach miałam czarne szpilki z brokatem, jednak przez tiulowy dół nie było ich widać nawet w najmniejszej ilości. 

- Wyglądasz pięknie skarbie. - spojrzałam na odbicie mamy, której posłałam uśmiech. 

- Zawsze tak wyglądam. - odwróciłam się, słysząc jej śmiech. 

- Powodzenia. 

Wzięłam kopertówkę również czarną i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie William. On też był nieźle wyszykowany. Chłopak założył mi czarną różę na nadgarstek, a sam miał jedną w kieszonce garnituru. Oboje skierowaliśmy się do jego auta, udając się na miejsce. Im bliżej było, tym bardziej się stresowałam. Tak bardzo chcę zakończyć sprawę z Vancem i pójść dalej, a nie obawiać się jego wygranej i tego, co wtedy bym straciła. 

- Może powinnaś wziąć leki uspokajające. - zaproponował William, który zauważył moje zdenerwowanie. 

- Chcę, żeby było już po wszystkim. - oparłam głowę o zagłówek. 

- Nie przejmuj się tym aż tak. - przekręciłam głowę w bok, mając na niego dobry widok. - Przynajmniej do momentu zaprezentowania Curtisa, później się baw i ciesz zwycięstwem.

Spojrzałam na szybę, za którą był widok pustego parkingu, gdy na niego wjeżdżaliśmy. Przyjechaliśmy jakieś pół godziny wcześniej, aby upewnić się, czy wszystko przebiega zgodnie z planem. Ewentualnie wprowadzić ostatnie, małe poprawki i mieć pewność, że dobrze zaprezentują wszystkie osoby. Również te niedawno dopisane.  

- Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. - William podszedł do mnie w tym samym momencie, gdy na zewnątrz usłyszałam pojazdy, zajeżdżające na parking. 

Wzięłam szatyna pod ramię i skierowaliśmy się do wejścia. Jako dobrzy gospodarze musieliśmy przywitać, chociaż część osób, aby wyjść jak najlepiej w ich oczach. Najważniejsi goście zostaną ogłoszeni, po czym zejdą po schodach do reszty, ale póki co są oddelegowani do innego pomieszczenia niż reszta. Jako pierwsi zostaliśmy przedstawieni my, jako organizatorzy. 

- Widzisz. - zerknęłam na Willa. - Nie jest tak źle. 

Odwróciłam swoją głowę w stronę schodów, wywoływali Ivo, z którym skrzyżowałam wzrok. Przed moim przyjazdem tutaj rozmawiałam z nim oraz z dziewczyną u jego boku. Serena, która niedługo zostanie jego żoną. Po zejściu z jego rodziną skierowali się w naszą stronę. 

- Piękny wystrój. - przytuliłam na powitanie obie dziewczyny. Serene i Danielle siostrę chłopaka. 

Rozejrzałam się po sali, gdzie postawiłam na czarno-złoty motyw. Nawet balustrada schodów była obwiązana balonami w tym kolorze. Najłatwiej było załatwić rzeczy w tym kolorze, więc to też miało jakiś wpływ na naszą decyzję. 

- Zadrian Royster. - przymknęłam oczy, przygotowując się na gniew Williama. - Wraz z osobą towarzyszącą Rosalie Black. 

- Co?! - podniósł lekko głos brat dziewczyny. 

- Twoja siostra ma chłopaka. - mruknęłam, widząc zbliżającą się do nas parę. 

- Co?! - zwrócił się w moją stronę. - Od kiedy spiskujesz z nią za moimi plecami?

- Gdybyś nie był czasami za bardzo sobą, dawno byś się dowiedział. - jego siostra dołączyła do nas.

- Nie rób scen, nie tutaj. - szepnęłam w stronę Williama.

Start Of The GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz