[ one ]

445 36 54
                                    

- Jisung, uważaj trochę! Jest tu multum ludzi a ty jeszcze się na mnie pchasz. - powiedział blondwłosy chłopak, odwracając się do swojego przyjaciela.

- Jakaś baba prawie mnie zabiła! Nie wiem czy przypadkiem czy nie, ale podstawiła mi nogę i gdyby nie ty, to leżałbym twarzą w podłodze. - odpyskował drugi, patrząc na przyjaciela z wyrzutem.

- To ja bym wolał, żebyś leżał na tej posadzce. - odciął się chłopak i wrócił do szukania swojego rozmiaru spodni.

Przyjaciele wybrali się dzisiaj na zakupy do galerii handlowej. Za parę dni rozpoczynał się rok szkolny, a szafy obu przyjaciół były zbyt puste, żeby przyjąć codzienne wybieranie kreacji do szkoły. Musieli kupić sobie kilka nowych ubrań, by nie wyglądać źle przy innych w liceum. Przez lato trochę ich ubrań zostało zniszczonych, część wylądowała w ognisku, rzece albo została gdzieś na jakimś murze.

Chłopcy przyjaźnili się w zasadzie od zawsze. Gdy rodzice Jisunga przeprowadzili się do Sydney, zamieszkali na przeciwko państwa Lee. Ta dwójka szybko znalazła wspólny język - przede wszystkim oboje pochodzili z Korei. Niewiele pamiętali ze swojego kraju - państwo Han wyprowadzili się z ojczyzny gdy Jisung był jeszcze dzieckiem, a Felix odwiedział go tylko z okazji świąt i innych ważnych wydarzeń, by dotrzymać towarzystwa rodzinie.

Na początku mieli dosyć spore problemy z koreańskim, jako, że dla żadnego z nich ten język nie był tym pierwszym, ale przez czternaście lat, ucząc się wzajemnie, doszli już niemal do perfekcji. Często posługiwali się nim w szkole, ponieważ mimo tego, że szkoła była międzynarodowa, uczniów koreańskiego pochodzenia było tylko dwóch, a byli nimi właśnie Jisung i Felix. Gdy chcieli akurat w niespecjalnie miły sposób skomentować czyjś wygląd lub zachowanie, robili to po koreańsku. Taki system sprawdzał się wręcz znakomicie.

- Yongbok, bo pożałujesz. - powiedział Jisung, używając koreańskiej wersji imienia blondwłosego.

Jisung czekał, aż Felix odezwie się kolejną dobrą ripostą, jednak nic takiego nie nastąpiło. Zdziwiony nagłą ciszą ze strony przyjaciela, zaczął rozglądać się w około w jego poszukiwaniu.

- Jisung, szybko! - usłyszał niski głos, dobiegający zza regału z t-shirtami. Ruszył w tamtą stronę, myśląc, że Felixowi coś się dzieje, jednak był w dużym błędzie.

Posiadacz niskiego głosu stał za jedną z partii bluzek, zasłaniając się ich długimi rękawami.

- Felix co ty odwalasz? - zapytał Jisung, zupełnie wybity z rytmu.

- Widzisz tego faceta? Chodzący ideał! - krzyknął Yongbok, wskazując palcem na mężczyznę odwróconego do nich bokiem.

Jisung przyjrzał się mu dobrze. Miał idealnie ułożone ciemne włosy, ciemne oczy i niezwykle kształtny nos. Chłopak przypatrywał mu się jeszcze chwilę, stwierdzając, że Rhino bije go o głowę.

- Jisung. Wiem, że szalejesz na punkcie tego fioletowowłosego kociarza, ale boże. Ten mężczyzna, który tam stoi, jest po prostu idealny. - prawie wykrzyczał Felix, oczywiście po koreańsku.

W tym samym momencie wspomniany mężczyzna odwrócił się w ich stronę. Felix mało nie zachłysnął się powietrzem, gdy zobaczył twarz wcześniej wspomnianego z przedniego profilu. Była jeszcze bardziej idealna, co wydawało się niemożliwe. Chłopak zauważył też, że teraz, stojący przed nimi mężczyzna nie był w zasadzie mężczyzną, a młodym chłopakiem o azjatyckich rysach twarzy. Na oko miał jakieś osiemnaście lat i według Felixa był niewiarygodnie przystojny.

Chłopak z ciemnymi włosami delikatnie uśmiechnął się w stronę blondwłosego, a ten mało nie zszedł ze świata. Uznał uśmiech nieznajomego za najpiękniejszy na świecie.

Cóż, warto byłoby przybliżyć życie miłosne dwójki przyjaciół. Jisung od przeszło trzech lat był zakochany w rok starszym chłopaku ze szkoły, Lee Minho. Zupełnie stracił dla niego głowę, a Yongbok przez ostatni rok szkolny uparcie tłumaczył starszemu, że on też podoba się Minho. Niestety Jisung był pewien swojego zdania i dalej twierdził, że jego uczucie było jednostronne.

Felix natomiast nie mógł sobie nikogo znaleźć. Kiedyś miał chłopaka, Hyunjina, ale niezbyt układało im się jako parze i po krótkim czasie pozostali tylko przyjaciółmi. Po Hyunjinie nie było już nikogo, kto namieszałby mu w głowie tak bardzo, jak Minho Jisungowi.

Patrząc na nieznajomego, Felix miał wrażenie, że patrzy na anioła. Nie twierdził, że zakochał się tak od razu, ale uroda chłopaka wręcz go onieśmielała.

- Chłopie, kurde mole. W życiu nie widziałem piękniejszej istoty. - odezwał się Felix, na wszelki wypadek po koreańsku. Wprawdzie nieznajomy miał azjatyckie rysy, ale nie musiał być z Korei. Wolał się tak, na wszelki wypadek, zabezpieczyć.

- To idź zarywaj. - rzucił starszy i miał wracać do przeglądania ubrań w sklepie, ale Yongbok go powstrzymał.

- Debilu! Przecież on jest za ładny żebym ja w ogóle miał koło niego stanąć! - żachnął się Felix, wracając na angielski z niewiadomych przyczyn.

Chłopcy, dzięki swojej dwujęzyczności, mieszali te języki na potęgę. Jisung, gdy odzywał się po angielsku, zwykle otrzymywał odpowiedź po koreańsku i odwrotnie. W szkole, na lekcjach, bardziej pilnowali się, by odpowiadać po angielsku, jednak gdy byli ze sobą, swobodnie przeskakiwali z jednego języka na drugi.

- Dziekuję. - powiedział po koreańsku chłopak, a policzki Felixa przybrały odcień dojrzałego pomidora.

Seo Changbin przeprowadził się do Australii parę tygodni temu, ze względu na zmianę pracy jego ojca. Nie radził sobie z angielskim zupełnie, więc słowa blondwłosego chłopaka, te wypowiedziane po angielsku, były dla niego jak szyfr. Na szczęście, głośno i wyraźnie usłyszał te koreańskie, które wprowadziły mały uśmiech na jego twarz.

Changbin miał razem z Felixem i Jisungiem rozpocząć rok szkolny w pobliskim liceum. Stresował się wręcz niemiłosiernie. W starym liceum, jeszcze w Korei, jego fobia społeczna dała się we znaki. Niejednokrotnie uciekał ze zbyt zatłoczonej sali gimnastycznej podczas apelu czy chował się w bibliotece przed korytarzami pełnymi uczniów. Tutaj, oprócz jego aspołeczności, bariera językowa dodatkowo utrudniała mu zadanie. Gdy będzie potrzebował pomocy w odnalezieniu się w szkole, nie będzie miał jak zapytać.

Jego nadzieją pozostawała dwójka uczniów z klasy niżej, rzekomo również koreańskiego pochodzenia. Chłopak w duchu zaczął modlić się, by byli to ci chłopcy, którzy właśnie przed nim stali. Blondwłosy, będąc pewnym siebie w komplementowaniu jego urody bardzo przykuł jego uwagę. Drugi z nich wyglądał trochę jak wiewiórka i również był bardzo przystojny, ale to ten wyższy zdecydowanie bardziej spodobał się Changbinowi.

Należy dodać, że dla koreańskiego chłopaka, wizja odzywania się do kogokolwiek była wręcz paraliżująco straszna. Nie wiedział, co takiego miał w sobie ten blondwłosy chłopak, ale ciche 'dziękuję', które w jego stronę skierował, nie było z przymusu. Changbin czuł się, jakby mógł opowiedzieć temu chłopakowi całe swoje życie i nie padłby ze stresu.

Chciał już ruszać w stronę tej dwójki, jednak oni szybko ruszyli w swoją stronę. Changbin, nieco zawiedziony, liczył na szczęście odnalezienia ich, a zwłaszcza blondwłosego, w nowej szkole.

i'm stuck with a phobia | changlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz